Widzowie Telewizji Polskiej, a także publiczność zgromadzona na Równi Krupowej w Zakopanem weszła w Nowy Rok "z tęczą na ramieniu", którą członkowie grupy Black Eyed Peas owinęli sobie przedramienia. Gest solidarności i jedności ze społeczeństwem LGBTQ+ wywołał lawinę oburzenia po prawicowej stronie naszego kraju.
Wiceminister sprawiedliwości występ gwiazdy zza oceanu bardzo krytycznie skomentował, przedstawiając dobitnie swoje poglądy. Zakpił z "Sylwestra Marzeń", nazywając go "Sylwestrem Wynaturzeń". Lider zespołu osobiście odpowiedział Marcinowi Warchołowi we wpisie na Twitterze, pokazując tym samym ogromną klasę.
Czytaj także: Lider Black Eyed Peas nie odpuszcza PiS. Odpowiedział oburzonemu wiceministrowi
Cała afera nie ominęła Justyny Steczkowskiej. Na nagraniu, które pojawiło się w sieci, wokalistka chciała zapozować do wspólnego zdjęcia z muzykami. W internecie pojawiły się spekulacje, jakoby artystka wstydziła się tęczowej flagi. Na wspomnianym wideo Steczkowska prosi Will.i.ama i pozostały członków zespołu o wspólne zdjęcie.
Kiedy podeszła do lidera zespołu, położyła mu lewą rękę na przedramieniu - dokładnie tam, gdzie znajdowała się tęczowa opaska. Na tym samym nagraniu Steczkowska dwukrotnie zabiera rękę i zasłania nią tęczową flagę. W komentarzach pod nagraniem internauci zaczęli spekulować na temat, że ręka wokalistki akurat w tym miejscu nie była przypadkowa.
Czytaj także: Black Eyed Peas ponownie strollowało TVP. Zadedykowali utwór osobom LGBT
Justyna Steczkowska odniosła się do całej sprawy i przyznała, że jest zdruzgotana, tym, że ktokolwiek był w stanie uwierzyć w "manipulacje" i rzekome, celowe zasłonięcie tęczowej flagi.
"Większej abstrakcji nie mogłam sobie nawet wyobrazić w najgorszych koszmarach. Większość komentujących osób mój poprzedni post nie zadała sobie trudu, żeby wejść na moje media społecznościowe i zobaczyć, jaka była PRAWDA. Tylko z góry mnie osądziła i bez sądu ścięła głowę" – zaczęła wokalistka.
W dalszej części posta, artystka wyjaśniła wszystko, jak było krok po kroku. Steczkowska przyznała, że kiedy wychodziła na scenę, spotkała członków zespołu, którzy z niej schodzili, "ucieszyła się z ich występu, z tego, co mówili ze sceny, z ich tęczowych flag i podziękowała im za to".
"Miłość jest największym sensem i radością naszego życia, nie ma dla mnie znaczenia, kogo i jak kochasz. Nikomu nie zaglądam pod kołdrę. Cieszy mnie każdy przejaw miłości i szacunku do drugiego człowieka. Nieważne, czy jest heteroseksualistą, czy homoseksualistą. Dla mnie jest CZŁOWIEKIEM i tylko to się liczy" – podsumowała Justyna Steczkowska.