
"Obyśmy my nie poszli jej śladem", "Mieszkańcy już zaczynają tęsknić za poprzednią walutą", "Wyrazy współczucia dla Chorwatów", "Chorwaci są wściekli" – zalew podobnych reakcji rozlał się w polskiej sieci po wejściu Chorwacji do strefy euro. Oliwy do ognia dolały ceny i prawica znalazła dodatkową pożywkę. Co na to Chorwaci? Tam nie wszyscy widzą to w tak czarnych barwach.
Dunja Stojić mieszka w Zagrzebiu, jest muzykiem. Śmieje się, gdy pytam, jak się czuje w strefie euro. – Ciągle się do tego przyzwyczajamy, trochę można się pogubić. Szczególnie kasjerzy w sklepach, bo wciąż jesteśmy w okresie przejściowym. Przez dwa tygodnie możemy płacić i w kunach, i w euro – mówi.
Opowiada, że już zdarzały się przypadki fałszywych euro, ponieważ ludzie wciąż nie są przyzwyczajeni do wyglądu tych pieniędzy i trudno rozpoznać te fałszywe. I że wiele kantorów zostało zamkniętych, ponieważ większość ich działalności polegała na wymianie euro. Że średnia pensja w Chorwacji wynosi około 1000 euro, czyli wciąż mniej niż średnia w UE, ale wiedzieli o tym wcześniej, więc to nic nowego. A przez inflację wszyscy przyzwyczaili się, że wszystko drożeje.
– Przez ostatnie 6 miesięcy wiedzieliśmy, że oficjalny kurs 1 euro to 7,53450 kun. Od lata wszyscy dostawaliśmy paski płacowe zarówno w kunach, jak i w euro, więc można było zobaczyć na papierze, jaką pensję dostanie się w euro. Wszyscy to wiemy. To również zostało obliczone według tego kursu. Wszystkie pieniądze, które mieliśmy w bankach, wszystkie nasze oszczędności, automatycznie zamieniły się na euro zgodnie z tym kursem, który był lepszy niż w większości prywatnych kantorów. Ale niektóre sklepy podniosły ceny i ludzie się złoszczą. Wiele firm twierdzi jednak, że to uczciwe, bo kurs był ustalony pół roku temu, a inflacja wciąż jest – opowiada.
"Byliśmy na to przygotowani"
W większości sklepów od początku roku są dwie kasy – jedna dla płacących w kunach, druga dla płacących w euro. Wszystkie ceny jeszcze przez rok muszą być podawane w obu walutach.
Izabella Glavić, dyrektorka Polskiej Szkoły w Zagrzebiu i właścicielka handlowej firmy budowlanej: – Wszyscy mają obydwie waluty w portfelu. Radzą sobie, jak mogą. Zasada jest taka, żeby wydawać w euro, jeśli przyjmujemy kuny. Jest mały chaos związany z tym, że panie sprzedawczynie często sobie nie radzą. Ale Chorwaci są optymistycznym narodem i podchodzą do tego z uśmiechem. Też potrafią narzekać, ale nie spotkałam się z żadną nieprzyjemną sytuacją. Wszyscy próbujemy sobie z tym poradzić. Nie można winić euro za wszystkie bolączki.
Widziała, jak w telewizji pokazywano emerytów, którzy w euro wypłacali emerytury. – To są te same emerytury, przeliczone według kursu ustalonego przez bank narodowy. Nie ma szoku – zaznacza.
Czy przez euro jest dużo drożej? – Chyba nawet nie. Byliśmy na to przygotowani. Już kilka miesięcy wcześniej bank narodowy ustalił kurs i większość handlowców musiała się do niego dostosować. Zgodnie z nim na wszystkich etykietach i deklaracjach musiały się pojawić ceny i w kunach, i w euro. Zawsze pierwsza cena była w kunach, druga w euro. Teraz jest odwrotnie – mówi.
Prawica reaguje na euro w Chorwacji
Chorwacja przyjęła euro 1 stycznia. – Dwa tygodnie wcześniej wyłączono z obiegu część bankomatów, żeby dostosować je do euro. Działała druga połowa. Natomiast po Nowym Roku ta część została wyłączona, a zaczęły funkcjonować te, które zostały dostosowane do euro. Bankomatów było mniej, ale została zniesiona prowizja za wypłatę pieniędzy z bankomatów nie swojego banku. Dało się funkcjonować – opowiada Izabella Glavić.
Z Polski popłynęło wiele gratulacji i słów o tym, że my też powinniśmy przyjąć euro. Nie brakowało przytyków pod adresem rządzących i refleksji, jak Polska marnuje swoją szansę.
Ale głosów skrajnie przeciwnych też nie zabrakło. Spiralę podkręciły doniesienia o wzroście cen. I wnioski – jak jest drogo i źle.
Na przykład poseł PiS Kazimierz Smoliński tak ostrzegał na Twitterze: "Tak też się stanie w Polsce, jeśli Platforma z przystawkami zrealizuje wytyczne Berlina i wprowadzi euro w Polsce. Musimy zrobić wszystko, aby im na to nie pozwolić".
Krzysztof Bosak grzmiał zaś o utracie "podstawowego atrybutu suwerenności" przez kolejne państwo Europy.
– Dziennikarze jednego z portali zrobili zakupy w dwóch sklepach: chorwackim i słoweńskim. Kupili koszyk z dokładnie tymi samy produktami dokładnie tych samych producentów. Okazało się, że jeden z tych koszyków jest droższych o blisko 10 euro. I to był koszyk chorwacki. Tego nikt się w Chorwacji nie spodziewał, że w niektórych przypadkach ceny będą tak gwałtownie rosnąć po wprowadzeniu euro – relacjonował z Chorwacji korespondent TVP Info.
"Ale potem ceny się uspokoją i Chorwaci zyskają, bo będą mieli stabilną walutę", "No popatrz, my nie potrzebujemy cen w euro, żeby było drogo" – odpowiadali mu komentujący.
Kilka dni później kolejny materiał:
W sieci niektórzy pisali, że Chorwaci są wściekli.
Czy Chorwaci są wściekli?
– Nie zauważyłam, żeby Chorwaci byli wściekli. A mam do czynienia z klientami, którzy przychodzą do nas z ulicy, żeby coś kupić. Osobiście, w otoczeniu znajomych i przyjaciół, w kręgu, w którym się poruszam, nie słyszałam na ten temat żadnego negatywnego głosu – reaguje na to Izabella Glavić.
Na przykład jej firma nie podniosła cen. Zaokrągliła je tylko do 5 centów:
Izabella Glavić
Polka w Chorwacji
A doniesienia o podwyżkach cen w niektórych sklepach?
Ona od wszystkich słyszy głównie o tym, że wzrosły ceny usług fryzjerskich: – Ale fryzjerzy podnieśli ceny w grudniu, w najlepszym dla siebie sezonie. I za swoje usługi liczyli sobie drożej już w kunach. Jeśli ktoś nie był w grudniu u fryzjera, w styczniu mógł być zaskoczony. Jednak jest wolny rynek. Można znaleźć tańszego fryzjera. Istnieje też system, gdzie można zgłosić nieuczciwych handlowców, którzy znacznie podnieśli ceny.
– Oczywiście są komentarze, że niektóre rzeczy podrożały, ale one drożeją od ubiegłego roku. Było to związane z koroną, z cenami energii. Czy jest to bezpośrednio związane z wejściem Chorwacji do euro? Myślę, że niekoniecznie. Ciężko mi to powiązać z 1 stycznia. Mleko niecały rok temu kosztowało 5 kun, teraz 8-9, ale cena była taka już w lecie. W Polsce też obserwujemy znaczne podwyższenie cen. Byłam w Polsce kilka miesięcy temu i ceny mnie zaszokowały, a Polska nie weszła do strefy euro – zauważa Polka Izabella Glavić.
Jak podniesiono ceny w Chorwacji
Podwyżki cen w niektórych sklepach są jednak faktem. Piszą o nich chorwackie media, reagują chorwackie władze. Rząd chce tworzyć czarne listy takich palcówek. Zagroził też wizją zamrożenia cen towarów konsumpcyjnych. Słychać polityków, mówiących o sprzedawcach, którzy wykorzystują sytuację.
– Wiele z nich, np. supermarkety, podniosło ceny i zaokrągliło je w euro do góry. Spodziewano się, że ceny wzrosną, bo tak było we wszystkich krajach, które przyjęły euro, ale u nas niektóre firmy próbują podnieść je za bardzo. Wszyscy są zszokowani, jak wszystko podrożało, zwłaszcza jedzenie i rzeczy codziennego użytku. Mnóstwo ludzi jest wściekłych na Lidl czy Spar – mówi Dunja Stojić.
Dunka Stojić
mieszkanka Zagrzebia
Podkreśla jednak to, co wśród przeciwników euro w Polsce pewnie nigdy się nie przebije: – Ale ogólnie myślę, że większość ludzi uważa, że posiadanie euro to dobra rzecz – dla handlu, dla inwestycji z zagranicy. Ponieważ jesteśmy krajem turystycznym, będzie lepiej dla naszej turystyki.
Jak Chorwacja zyska na euro
Co mieszkanka Zagrzebia powiedziałaby Polakom, którzy boją się euro? – Myślę, że jeśli wasza gospodarka jest gotowa, powinniście je przyjąć. Posiadanie tej samej waluty z większością państw UE przynosi korzyści. Na przykład, jeśli podróżujesz, nie musisz już płacić za wymianę waluty, a zaciąganie pożyczek ma być lepiej oprocentowane, ponieważ wszystkie banki narodowe w UE są połączone z bankiem centralnym UE, więc nie ma opłat za wymianę – wymienia Dunja Stojić.
Izabella Glavić: – Osobiście myślę, że przejście na euro ma o wiele więcej plusów niż minusów i jest bardzo korzystne dla Chorwacji.
– Chorwacja jest krajem żyjącym z turystyki. Już od dawna rozliczenia za apartamenty były w euro. Niektóre restauracje też przyjmowały euro. To małe państwo. Od północy i zachodu jesteśmy okrążeni krajami, które są strefie euro. Poza tym weszliśmy do strefy Schengen. Euro to ułatwienie dla handlu, dla turystyki, wymiany eksport-import. Nie tracimy na wymianie i kursach. Mnie osobiście wydaje się, że będzie łatwiej. Jeżdżę dużo po świecie i Europie. Przeliczanie pieniędzy i wymiana nie zawsze jest łatwa. Myślę, że dla Chorwacji to jest dobry krok – podsumowuje.
Zobacz także
