Katarzyna Figura zagrała w filmie "Victoria" scenę orgazmu, jakiej jeszcze w polskim kinie nie było. To właśnie za nią została niedawno wyróżniona przez "Wysokie obcasy", a cała produkcja zdobyła w zeszłym roku nagrodę na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Dodajmy, że już niedługo film w końcu będzie szerzej dostępny. O głośnej scenie rozmawiamy z reżyserką, Karoliną Porcari.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Victoria" to krótkometrażowy film w reżyserii Karoliny Porcari i wyprodukowany przez Studio Munka SFP. W obsadzie znaleźli się Katarzyna Figura, Piotr Cyrwus i Małorzata Bogdańska.
Opowiada o dojrzałej kobiecie, która przypadkiem znajduje wibrator. Erotyczna zabawka kompletnie zmienia jej życie. Film w lekko komediowy sposób opowiada o ważnych rzeczach, w tym o kobiecej emancypacji.
Porozmawialiśmy z reżyserką o tym, jak powstała TA scena.
"Victorią" zachwycają się krytycy i jurorzy na festiwalach. Gdzie ją można obejrzeć?
"Amelia, atrakcyjna kobieta w średnim wieku, od wielu lat żyje w małżeństwie z rekonstruktorem średniowiecznych bitew. Związek stopniowo popada w rutynę, a przy tym nie daje kobiecie seksualnego spełnienia. Pięćdziesięciolatka nie jest nawet świadoma własnych pragnień i potrzeb. To, co przez całe życie pozostawało uśpione, zacznie budzić się wraz ze znalezieniem tajemniczej przesyłki pod drzwiami mieszkania" - czytamy w opisie filmu "Victoria".
Na taką scenę z Katarzyną Figurą niektórzy czekali całe życie. Jak wypadła?
Tajemniczą przesyłką jest właśnie wibrator. To dzięki niemu Amelia przeżywa swój pierwszy w życiu orgazm. To przełom nie tylko w życiu głównej bohaterki, ale również rodzimej kinematografii. Wielu fanów Katarzyny Figury z pewnością też czekało od dekad na taką scenę z jej udziałem.
Jest na tyle "oszałamiająca", że został wyróżniona w plebiscycie "Wysokich obcasów". Scena masturbacji z wibratorem kończy się "happy endem", ale nie pozostawia w widzu uczucia zażenowania. Widziałem film i muszę przyznać, że jest pokazana ze smakiem, realistycznie i bez przesady, jak to często bywa w filmach typowo erotycznych.
No właśnie, dlaczego polskie kino tyle czekało na takie "momenty"? Wydaje się, że ogólnie w filmach (nie tych typowo erotycznych) to rzadkość. Porozmawiałem o tym z reżyserką "Victorii" Karoliną Porcari. Jest aktorką od 20 lat (występowała m.in. w "Małym zgonie", "Barwach szczęścia" i ostatnio w "Korona królów. Jagiellonowie"), ale od kilku lat staje też po drugiej stronie kamery.
– Nie do końca się zgodzę z tym, że takich scen nie ma w filmach. Niedawno oglądałam "Powodzenia, Leo Grande" z Emmą Thompson, który jest o podobnej tematyce, ale oczywiście z inną fabułą. Również i w nim jest przepiękny orgazm w samotności, w zupełnie innym stylu. Aktorka także gra kobietę w pewnym wieku (obecnie ma 63 lata, ale film jest z 2020 r. - red.), która nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyła – mówi reżyserka.
Czy trudno się kręci takie rzeczy, jak nam się wszystkim wydaje? Reżyserka przyznaje, że większym wyzwaniem była dla niej "klasyczna" scena seksu w jej pierwszym krótkim metrażu pt. "Grzesznica". W tym wypadku Katarzyna Figura była pozostawiana sama ze sobą.
Karolina Porcari napisała scenariusz z Krzysztofem Szekalskim pod tych konkretnych aktorów, także wiedziała, co potrafią i mogła im zaufać w ich kreacji. – Może i jestem ignorantką, jeśli chodzi o wiele spraw w reżyserii, bo ciągle się uczę. Od lat jednak jestem też aktorką, więc podchodząc do sceny, próbuję pomyśleć, czego bym sama oczekiwała od reżysera – mówi.
"Vitoria" to jednak nie tylko film o orgazmie i kobiecej emancypacji. Pokazuje też, że opowieści o dojrzałych ludziach też mogą być ciekawe
Jednak Katarzynę Figurę doceniono przede wszystkim za brawurową rolę (całkiem słusznie). Wcieliła się w bohaterkę, jakiej jeszcze raczej nie miała okazji grać - szarą myszkę żyjącą w cieniu męża, wstydzącą się własnych potrzeb, a o niektórych niemająca nawet pojęcia. Tak więc zupełnie inaczej niż ją wszyscy zapamiętaliśmy z "Kilera" czy "Kingsajzu".
Ta kreacja również w pewien sposób odzwierciedla aktorki, które w średnim wieku stają się "niewidoczne" (takiego słowa użyła sama Katarzyna Figura w czasie wystąpienia na jednym z festiwali - w zeszłym roku skończyła równo 60 lat), nawet jeśli kiedyś były uznawane za seks-bomby i wzdychała do nich cała Polska. Ewentualnie... grają babcie.
Jak Kate Winslet, która w "Mare z Easttown" miała 45 lat i grała "szorstką babcię detektywkę", jak napisało o niej ABC News. Dla kontrastu również w 2021 roku wyszedł "Nie czas umierać", gdzie 52-letni Daniel Craig wcielał w postać Jamesa Bonda. To jednak powoli zaczyna się zmieniać.
Czy nasza rozmówczyni chciałaby to zmienić? Nie do końca. Potrzebą przewodnią Karoliny Porcari jest przede wszystkim opowiadanie o kobietach. – Uważam, że wciąż jest za mało kobiecych głosów w sztuce, nie tylko w filmie. Moje bohaterki będą w różnym wieku. Następny projekt, który przygotowuję, jest również o emancypacji – to historia trzydziestoparoletniej kobiety, która zachodzi w ciążę. Ważną jej częścią będą rodzice, którzy będą mieli po 60, 70 lat. Tak więc nie planuję wykluczać aktorów ze względu na wiek – zapewnia.
Tymczasem film "Victoria" będziemy mogli zobaczyć m.in. w konkursie festiwalu Zoom-zbliżenia w Jeleniej Górze (6-12 marca).
Produkcja będzie miała też premierę w telewizji – jesienią. Na razie nie można jej zobaczyć w streamingu lub na VOD – trafi tam dopiero po emisji w telewizji. Warto więc na film po prostu polować i sprawdzać program festiwali filmowych oraz serwisów z filmami online.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
W polskim kinie to faktycznie rzadkie zjawisko, choć scen erotycznych z pewnością nie brakuje. Myślę, że to kwestia ageizmu, czyli dyskryminacji ze względu na wiek, którego ofiarami często padają aktorki. Takich scen nie daje się kobietom po 40-stce, czy nawet 30-stce. Pożądane są młode ciała, bo tylko takie są uważane za atrakcyjne. Szczególnie kobiece ciało jest często traktowane jako obiekt do adorowania, a nie jako pole walki czy pole emancypacji, która w "Victorii" zaczyna się od sfery zmysłowej i erotycznej. Rozkwitanie zmysłów w późniejszym wieku jest metaforą do osiągnięcia niezależności.
Karolina Porcari
Reżyserka "Victorii"
Z mojego punktu widzenia, jako reżyserki, to nie była najtrudniejsza scena. O wiele gorzej kręciło mi się scenę potańcówki na barce na Wiśle w czasie najkrótszego dnia w roku. Ta, o której mowa, była delikatna, wymagała dużej intymności i taktu. Znalazłyśmy z Kasią i z operatorem Tomkiem Wierzbickim bardzo dobre rozwiązanie. Kasia była sama w pokoju, zamontowaliśmy jej nad głową ramię dźwigające kamerę, a ekipa w okrojonym składzie siedziała przed monitorami w drugim pomieszczeniu. To też jest scena, do której można dać pewne referencje, nie można jej wyreżyserować (śmiech).
Karolina Porcari
Reżyserka "Victorii"
Myślę, że jako społeczeństwo wpadamy w pułapkę młodości, nie czerpiemy mądrości lub nie bierzemy przykładu ze starszych od nas ludzi. Średnia długość życia się wydłuża, ale z drugiej strony historie o ludziach po 50-tce są dla nas mało ciekawe. To się na szczęście zaczyna zmieniać, czego przykładem jest serial Netfliksa "Gang Zielonej Rękawiczki", "Biały Lotos" produkcji HBO, gdzie są bohaterowie w przeróżnym wieku lub głośny film "Miłość" Michaela Hanekego.