Przedstawiciele Solidarnej Polski w końcu opublikowali rejestr swoich darczyńców. Taki obowiązek nałożyła ustawa antykorupcyjna, której przepisy weszły w życie już w lipcu 2022. Z danych dowiadujemy się na przykład, że wiceprezes PGE wpłacił na rzecz tego ugrupowania 20 tys. zł. Największym darczyńcą jest z kolei europosłanka Beata Kempa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Obowiązek publikowania rejestru wpłat darczyńców partii nałożyła ustawa antykorupcyjna – jeden z pomysłów środowiska Pawła Kukiza
Największym darczyńcą Solidarnej Polski jest europosłanka tego ugrupowania Beata Kempa, w sumie wpłaciła już przeszło 31 tys. zł
Zdaniem ekspertów takie wpłaty, choć legalne, budzą spore wątpliwości etyczne
Polskie partie mają obowiązek publikowania wpłat swoich darczyńców od lipca 2022 roku. Taki wymóg nałożyła na nie ustawa antykorupcyjna – jeden z pomysłów środowiska Pawła Kukiza, wypracowany dzięki porozumieniu programowemu z PiS.
Kierownictwo Solidarnej Polski dopiero kilka tygodni temu zaczęło publikować takie dane. Z zaskakująco krótkiego, jak do tej pory, rejestru wynika, że największym darczyńcą partii Zbigniewa Ziobry jest Beata Kempa. Europosłanka tego ugrupowania w sumie wpłaciła 31,5 tys. zł.
Darczyńcy Solidarnej Polski
O ile wsparcie finansowe okazane przez członków partii nie budzi wątpliwości, te zaczynają pojawiać się w przypadku osób, które zasiadają w spółkach państwowych i otrzymały takie posady dzięki rekomendacji danego ugrupowania.
Paweł Śliwa, były radny sejmiku małopolskiego (startował z listy PiS), w 2011 roku został członkiem Trybunału Stanu. Zarekomendowała go Solidarna Polska przy wsparciu PSL. Kilka dni po nominacji współtworzył już klub radnych Solidarnej Polski w sejmiku. Cztery lata później wybrano go na kolejną kadencję w TS. Tak samo było w listopadzie 2019 r.
Od marca 2016 roku Śliwa jest wiceprezesem PGE. Z rejestru dowiadujemy się, że jest także jednym z darczyńców Solidarnej Polski. W sierpniu ubiegłego roku wpłacił na rzecz ugrupowania Ziobry 20 tys. zł.
Oprócz Śliwy na liście pojawia się nazwisko jeszcze jednego członka zarządu spółki Skarbu Państwa. Marcin Szczudło, były białostocki samorządowiec, był związany z PiS przez długie lata. Z czasem zbliżył się do środowiska Solidarnej Polski. Jego żona Aleksandra Łapiak jest posłanką tego ugrupowania.
Po wygranej PiS w 2015 roku zaczął obejmować stanowiska w państwowych spółkach: w Polskiej Spółce Gazownictwa, później w PGNiG Obrót Detaliczny, gdzie od końca 20717 roku jest wiceprezesem ds. Operacyjnych. W listopadzie 2022 Szczudło przelał na konto Solidarnej Polski 2,5 tys. zł, kilka miesięcy wcześniej – 10 tys. zł.
"Takie wpłaty budzą wątpliwości etyczne"
– Takie wpłaty, choć legalne, budzą wątpliwości etyczne. Pojawia się pytanie, czy nie jest to spłata pewnego długu, zaciągniętego, gdy dzięki rekomendacjom partii dane osoby zaczęły osiągać wymierne korzyści finansowe – mówi Krzysztof Izdebski, ekspert Fundacji Batorego, cytowany przez "Rzeczpospolitą".
Na sugestie, że takie wpłaty nie są dobrowolne, bo obóz władzy zwyczajnie egzekwuje je od ludzi, którzy dostali intratne posady dzięki rekomendacji polityków, Tadeusz Cymański odpowiada tak:
Maksymalna, dopuszczalna przepisami kwota, którą można wpłacić na fundusz partii, to 45 150 zł. Jak informowaliśmy w naTemat, takie kwoty na konto PiS wpłacili między innymi prezesi Daniel Obajtek z PKN Orlen oraz Paweł Szczeszek z Tauronu. Partia Jarosława Kaczyńskiego już teraz ma mieć na swoim koncie prawie 1,3 mln zł.
Nie wyobrażam sobie istnienia tego typu umów czy zobowiązań. Wpłaty są dobrowolne, uważam jednak przy tym, że osoby, które mają wysokie zarobki, powinny wspierać swoje środowisko polityczne, również dlatego, że PO ma bogatszy elektorat od naszego.