W sobotę 14 stycznia wojska rosyjskie przeprowadziły brutalny atak na kilkunastopiętrowy blok mieszkalny w miejscowości Dniepr. Jak przekazało Dowództwo Sił Powietrznych Ukrainy w oficjalnym oświadczeniu w mediach społecznościowych, "nie ma żadnych wątpliwości, że była to właśnie rakieta Ch-22". Na terytorium Ukrainy wystrzelono pięć tego typu pocisków manewrujących.
Służby zakończyły akcję ratunkową 17 stycznia o godzinie 13:00, po 69 godzinach od tragedii. Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych przekazała najnowsze dane na swoim profilu na Telegramie.
W wyniku akcji poszukiwawczo-ratowniczej uratowano 39 osób, w tym sześcioro dzieci. Z powodu rosyjskiego ataku rakietowego zginęło 44 osób, w tym pięcioro dzieci. Cztery osoby zmarły w szpitalu. Z kolei 79 osób zostało rannych, z czego 16 dzieci.
Do tej pory nie udało się zidentyfikować jeszcze 15 ofiar.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przekazała na swoim profilu na Telegramie szczegóły dotyczące ataku w Dnieprze.
"Służba Bezpieczeństwa ustaliła rosyjskich okupantów biorących udział w ataku rakietowym na budynek mieszkalny w Dnieprze 14 stycznia. Każda rosyjska zbrodnia wojenna ma określonego sprawcę. Służby bezpieczeństwa ustalą i opublikują wszystkie dane imienne, tak, aby żaden morderca nie uniknął kary" – głosiło oświadczenie.
W komunikacie padły konkretne nazwiska osób odpowiedzialnych za bestialski atak. Są to: dowódca 52. pułku ciężkich bombowców płk Oleg Tymoszyn, dowódca pododdziału mjr Iwanenko Ołeksij Serhijowycz, szef sztabu eskadry lotniczej Dmytro Golenkov, a także Grigoriew Denys Anatolijowycz, Nazirow Dinar oraz Potseluev Jewhen.
Jak przekazał wówczas Kijów, Siły Zbrojne Ukrainy nie dysponują bronią zdolną do zestrzelenia pocisków typu Ch-22. Od początku rosyjskiej agresji na terytorium Ukrainy wystrzelono ponad 210 pocisków tego typu. Żaden nie został zestrzelony przez obronę przeciwlotniczą. Armia podkreślała, że tylko przeciwlotnicze systemy rakietowe, które w przyszłości mogą zostać dostarczone Ukrainie przez sojuszników z Zachodu, są w stanie przechwycić te pociski. Mowa o systemach rakietowych takich systemach jak Patriot PAC-3 czy SAMP/T. Pocisk ten nazywany jest "zabójcą lotniskowców", ponieważ opracowywany był do rażenia właśnie tego typu okrętów. Oceniane są one jako niecelne. W przypadku wystrzelenia z większej odległości możliwe jest odchylenie od celu w promieniu nawet kilkuset metrów.