
Wczoraj media obiegła informacja, że w Filadelfii doszło do napaści seksualnej, a jednym, z oskarżonych jest koszykarz NBA. Nie podano jego nazwiska. Sportowcy często dopuszczają się przestępstw seksualnych. Zarabiającym miliony, chronionym przez klub, często uchodzi to na sucho. O gwałt podejrzewano kiedyś koszykarza Kobego Bryanta, a Arkadiusz Onyszko, gdy grał w Danii, zamykał w piwnicy żonę. Wiele spraw tego typu dotyczyło piłkarzy z ligi angielskiej.
Ale zacznijmy od zagranicy. Kobe Bryant to sportowy geniusz. Już teraz, kiedy jeszcze gra, uważany jest za jednego z najlepszych koszykarzy w dziejach NBA. Kiedy ważyły się losy meczu, piłka przeważnie trafiała do niego. Kobe rzucał za trzy punkty i zostawał bohaterem.
Obrońca zagrał w ataku
Afery tego typu są częste w środowisku sportowym. Najczęściej tam, gdzie zarabia się kilkadziesiąt tysięcy funtów tygodniowo, gra na wysokim poziomie, a w dodatku ma się naokoło media, które bardzo chętnie o tego typu sprawach piszą. Czyli… w Anglii, w tamtejszej lidze piłkarskiej. Titus Bramble to środkowy obrońca, który nigdy w Premier League niczym wielkim się nie wyróżnił. W 2010 roku był jednym z dwóch napastników, którzy zgwałcili kobietę. Drugim był brat, który został skazany na 4,5 roku. Titus uniknął tych konsekwencji, ale okazał się recydywistą. Minął jakiś czas i oskarżono go o molestowanie.
Kłamstwo. Większość piłkarzy oskarżanych o gwałt upiera się jak może, że to wszystko oszczerstwa, próba zniszczenia ich wizerunku i wyłudzenia pieniędzy. Mało którego zawodnika policja jest w stanie zaprowadzić za kratki. Allan McGregor, bramkarz Glasgow Rangers swego czasu tak narozrabiał z kolegami, że wydawało się, że to koniec. Że jego kariera za chwilę legnie w gruzach. Policjanci mieli nawet nagranie, a i tak wszystko skończyło się, tak jak zawsze. Piłkarz jedzie do domu, dziewczyna zostaje z niczym, zamykamy sprawę. Ten sam McGregor, o którym szkoccy dziennikarze mówią, że nie do końca sprawia wrażenie normalnego (potrafi chodzić po mieście w masce Spidermana), wrócił spokojnie do gry, a ostatnio dostał ofertę z Malagi.
Żony piłkarzy nie mają z nimi łatwo. Inna historia też dotyczy polskiej piłki, choć zdarzyła się w Anglii. Kolejna opowieść kobiety, tym razem Anny, żony bramkarza Arkadiusza Onyszki: "Wracałam tego dnia do domu od koleżanki. Jak się później okazało, Arek mnie śledził. Przed domem mnie dopadł i zaciągnął do piwnicy. Co on teraz wygaduje, że się wtedy poszarpaliśmy i że nic mi nie zrobił, bo ja jeszcze tego samego dnia poszłam na dyskotekę? Jedyne miejsce, do jakiego poszłam, to był komisariat policji, bo byłam przez niego pobita".
On teraz opowiada, że groziłam mu nożem. Tak, w pewnej chwili chwyciłam w kuchni za nóż i powiedziałam, że jak nie wyjdzie z domu, to zobaczy co z nim zrobię. Dopiero wtedy oprzytomniał i wyszedł. Nawet policja stwierdziła, że to było w obronie własnej. A co, miałam mu pozwolić, żeby mnie zatłukł na śmierć?
Sam piłkarz nie ukrywał, że doszło do uderzenia. "Naprawdę było tak, że ją złapałem za fraki i dostała z ręki. Przyznaję się do tego. Ale to wszystko" - powiedział Markowi Wawrzynowskiemu z "Przeglądu Sportowego". Został skazany na 30 dni więzienia. Także dlatego, że groził żonie śmiercią. Inna wypowiedź Onyszki z tamtego wywiadu: "Przecież ja zostałem skazany za to, że w nerwach powiedziałem do żony, że ją zabiję. A przecież wiadomo, że nie chciałem jej zabić. Gdyby w Polsce za takie coś skazywano, to połowa Polaków by już siedziała". W duńskim sądzie bramkarz miał nawet powiedzieć, że w Polsce normą jest, że mąż bije nieposłuszną żonę.
Dla nastolatka to koniec
Onyszko potem odnalazł się w Polsce, grał w Odrze Wodzisław, a potem w Polonii Warszawa. Ale są też przestępstwa seksualne sportowców, które totalnie łamią kariery. Dominik Vose miał 17 lat i grał w West Ham United - klubie, który angielskiej piłce wypromował już wiele gwiazd. Ale Vose popełnił błąd. Dopuścił się gwałtu. Potem było więzienie. I stracone złudzenia, co do tego, że Manchester United i Arsenal Londyn ciągle będą zainteresowani tym, by go sprowadzić. Nie byli.

