Ceny gazu na giełdzie są teraz niższe niż przed wybuchem wojny w Ukrainie, a mimo to za ogrzewanie Polscy płacą kilkaset procent więcej – podkreślił Szymon Hołownia. Na środowej konferencji prasowej lider Polska 2050 przedstawił propozycje zmian systemowych, których efektem ma być tańsza energia.
Reklama.
Reklama.
Ceny gazu hurtowe gazu są teraz niższe niż przed wybuchem wojny w Ukrainie, ale polski konsument płaci nawet kilkaset złotych wyższe rachunki
Czy to nie jest przypadkiem podobna sprawa jak Orlenu? – dopytywał w środę Szymon Hołownia
Dzisiaj państwo powinno robić wszystko, żebyśmy produkowali energię z polskiego wiatru – stwierdził lider Polska 2050
Hołownia o cenach ogrzewania. Gaz tani, rachunki wysokie
– Trzeba sobie zadać pytanie, dlaczego tak się dzieje. Obiecano nam podwyżki najwyżej o 42 proc. Z czym to ma związek, że dzisiaj widzimy 100, 200, 300, 600 proc.? Czy to ma związek z cenami energii? Z cenami gazu, z którego wytwarza się w polskich warunkach ciepło systemowe, o którym mówimy? – pytał lider Polski 2020.
Hołownia przypomniał, że kiedy w lutym zeszłego roku wybuchła wojna w Ukrainie, 1 megawatogodzina na europejskiej giełdzie kosztowała 588 zł. Szczyt cena osiągnęła sierpniu, kiedy wynosiła prawie 1800 zł. Dzisiaj na tej samej giełdzie kontrakty z dostawą na luty/marzec za jedną MWh gazu każą płacić 253 zł – Ta cena jest niższa, niż była przed wybuchem wojny – podkreślił polityk.
– Czy nie jest przypadkiem tak, jak było w tym znanym przypadku Orlenu, w którym ceny ropy spadały, a ludzie na stacjach płacili więcej? A może jest to właśnie tak, że PGNiG, też państwowa spółka, dzisiaj prowadzi swój biznes w ten sposób, że każe ludziom płacić krocie, mimo że sama za gaz, który kupuje, będzie płaciła dużo mniej? – dopytywał Hołownia.
– Oczywiście można jeszcze powiedzieć, że po prostu podpisali złe kontrakty, że nie potrafią ich podpisać, że podpisali je po cenie paskarskiej w czasach, w których ten gaz kosztował absolutne krocie – kontynuował.
Lider Polski 2050 stwierdził, że do rozwiązania problemu cen energii w dłuższym okresie potrzebne są rozwiązania systemowe. – Spółdzielnia tutaj, przy metrze, różni się od spółdzielni w Sztokholmie tym, że w Sztokholmie są panele na dachach, pompy ciepła i to się wszystkim opłaca. Dziś musimy doprowadzić do sytuacji, w której odwróci się to cale chore myślenie, że jeżeli produkujesz prąd, to nadwyżkę musisz oddawać państwowej spółce, która za to, że sam wyprodukowałeś zielone ciepło czy zielony prąd, pobiera od ciebie 20 proc. haraczu. Przecież to jest na głowie postawione! – mówił Hołownia.
Jak dodał, dzisiaj państwo "powinno robić wszystko, żebyśmy produkowali energię z polskiego wiatru, z polskiego słońca – a nie z surowców, które raz jeden sprzedaje nam po takiej cenie, a inni po innej".
Powracają dyskusje o ustawie wiatrakowej
Hołownia nawiązał w ten sposób do kwestii procedowanej w parlamencie nowelizacji ustawy wiatrakowej. Jest ona jednym z tzw. kamieni milowych KPO. Od tygodni trwa przepychanka ws. ostatecznej wersji dokumentu. Jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii jest zapis o tym, w jakiej odległości od zabudowy mogą być stawiane wiatraki.
Jeśli parlamentarzyści porozumieliby się w sprawie projektu zakładającego stawianie wiatraków minimum 500 m od najbliższych zabudowań, to do dyspozycji jest około 20 proc. powierzchni kraju. Przy 700 m wielkość tego obszaru istotnie spada.
Współprzewodnicząca partii Zieloni Urszula Zielińska w rozmowie z naTemat określiła ten problem mianem "mitów i zabobonów, które politycy Zjednoczonej Prawicy rozpowszechniają przy okazji 'wojen z wiatrakami'".
– Naukowcy z Polskiej Akademii Nauki jednoznacznie się z nimi rozprawili. Na przykład z mitem, że hałas czy infradźwięki generowane przez wiatraki są szkodliwe dla zdrowia. W opracowaniu "Elektrownie wiatrowe w środowisku człowieka" najlepsi polscy naukowcy jasno tłumaczą, że o ile farma jest zlokalizowana minimum 500 m od zabudowań, to generuje hałas i dźwięki porównywalne do domowej lodówki czy szelestu liści – nic uciążliwego, a tym bardziej negatywnie wpływającego na zdrowie – tłumaczyła Zielińska.