Po wiadomości o tym, że Netflix pracuje nad nową adaptacją "Znachora", w komentarzach w sieci rozpętała się burza. Powstanie nowego filmu skomentowała również Anna Dymna, która grała w filmie Jerzego Hoffmana z 1981 roku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Netflix ogłosił, że pod koniec roku na platformie zadebiutuje nowa adaptacja "Znachora" na podstawie powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza
W profesora Rafała Wilczura wcieli się Leszek Lichota ("Zachowaj spokój")
Powstanie nowego filmu skomentowała Anna Dymna, która grała w filmie Jerzego Hoffmana z 1981 roku
Anna Dymna o "Znachorze"
Netflixprzekazał informację, że pod koniec roku na platformie zadebiutuje nowy "Znachor". Reżyserem ma być debiutujący za kamerą filmu pełnometrażowego Michał Gazda. Scenariusz napisali Marcin Baczyński i Mariusz Kuczewski. W roli profesora Rafała Wilczura zobaczymy Leszka Lichotę ("Zachowaj spokój", "Wataha").
Powstanie nowego filmu w rozmowie z RMF24.pl skomentowała Anna Dymna, która w filmie Jerzego Hoffmana z 1981 roku wcielała się w Marię Jolantę Wilczur.
– Film się kończy, wszyscy płaczą. Jak Piotr Fronczewski mówi: "Proszę państwa, to jest profesor Rafał Wilczur", to piszę zawsze do Piotrka: "Słuchaj, dopóki ja to słyszę, to znaczy, że będzie dobrze". Jest coś takiego, że dobro wygrywa. Coś się rozjaśnia ludziom w życiu. A teraz mamy bardzo smutne życie – powiedziała aktorka. – Potrzebne nam są uczucia, potrzebny jest drugi człowiek – dodała.
Dymna uważa, że realizacja nowego filmu to dobry pomysł, jednak jej zdaniem przed twórcami stoi trudne zadanie, by utrzymać poziom produkcji z 1981 roku. Aktorka powiedziała, że dramat, w którym zagrała, jest "dobry i prosty", a Hoffman jest "mistrzem w manipulowaniu uczuciami".
Dymna dodała, że reżyser stworzył niesamowitą atmosferę na planie filmowym. – Jakie my robiliśmy bankiety! – opowiadała. Aktorka wyznała również, że kręcenie adaptacji powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza miało wpływ na jej życie. – Taka przygoda, jak moja w "Znachorze" – i z tą ekipą, i z tym filmem – daje człowiekowi radość życia nawet w najgorszych momentach – stwierdziła.
"Wiele osób twierdzi też, że profesur Wilczur jest tylko jeden. Podejrzewam, że podobnie uważali fani Janet Gaynor, gdy zaczęły się zdjęcia do 'Narodzin gwiazdy' z Judy Garland, a potem ci wściekali się, że po co kręcić to samo z Barbrą Streisand, a następnie i tamci psioczyli na Lady Gagę, która grała w czwartej wersji tej historii. I wszystkie zagrały wspaniale. Zresztą, może was zaskoczę, ale są też osoby, które uważają, że prof. Wilczur jest tylko jeden i jest nim Kazimierz Junosza-Stępowski z filmu z 1937 roku" – ocenił w swoim tekście Bartosz Godziński.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.