Świat oszalał na punkcie Pedra Pascala i nie ma w tym przesady. Jeśli jest ci obojętny, to prawdopodobnie nie obejrzałeś z nim jeszcze żadnego filmu, serialu czy wideo na YouTube. Wystarczy jeden i... przepadniesz. Gwiazdor "Mandaloriana" i "The Last of Us" jest fenomenem, a ostatnio szał na tego 47-latka z rozbrajającym uśmiechem sięgnął zenitu. Oto 7 powodów, dlaczego Pedro Pascal zdobył nasze (widzów, mediów, a nawet Hollywood) serca.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Urodził się w Santiago, stolicy Chile, jako José Pedro Balmaceda Pascal, ale wychował w Stanach Zjednoczonych, bo z powodu swojej działalności w opozycji jego rodzice musieli uciekać z dala od dyktatury Pinocheta. Chciał być zawodowym pływakiem, ale (na szczęście) został aktorem. Stracił matkę w wieku 24 lat (Verónica Pascal Ureta popełniła samobójstwo w 1999 roku) i na jej cześć zaczął zawodowo posługiwać się nazwiskiem Pascal.
Jego kariera trwała już prawie dekadę, ale świat zakochał się w nim dopiero w 2014 i 2015 roku dzięki "Grze o tron" i "Narcos". Nagle o tym chilijsko-amerykańskim aktorze zaczęli mówić wszyscy, a role w hitach sypały się jak z rękawa: "Kingsman: Złoty krąg", "Mandalorian", "Wonder Woman 1984", "Księga Boby Fetta", "Nieznośny ciężar wielkiego talentu", "The Last of Us".
Główną rolę Joela w tym ostatnim hicie HBO przyjął już jako gwiazdor wielkiego formatu i król seriali, jak nazwała go w naTemat Maja Mikołajczyk. I nie ma w tym wcale przesady. Od kilku lat to świat Pedra Pascala, a my w nim tylko żyjemy.
Zwłaszcza że tego 47-letniego aktora... naprawdę nie da się nie lubić. Jasne, nie znamy go osobiście, a pozory nieraz mylą, ale Pedro Pascal należy dzisiaj do tego samego elitarnego grona najfajniejszych i kochanych przez wszystkich osób, coKeanu Reeves czy Jennifer Colidge. Wydaje się mieć chemię z każdym aktorem lub aktorką, z która współpracuje, ludzie Hollywood wychwalają go pod niebiosa, a internet dosłownie zalewają (humorystyczne lub... napalone) filmiki na cześć gwiazdy "The Last of Us".
7 powodów, dlaczego kochamy Pedra Pascala
Tak, Pedro Pascalem jest skarbem, na którego nie zasługujemy. Argumenty? Proszę bardzo.
1. To ludzki... golden retriever
W jednym z niezliczonych wideo na cześć Pascala na YouTube ktoś nazwał go "promyczkiem słońca". Jeszcze bardziej pasuje do niego określenie "ludzki golden retriever". Psy tej rasy są wiecznie wesołe, urocze, przyjacielskie, energiczne, łagodne i kochające, więc jeśli ktoś zasługuje na ten prestiżowy tytuł, to powinien przyjąć go z największą dumą. Nie ma wątpliwości, że Pedro by się z niego niesamowicie ucieszył.
Bo taki właśnie jest Pedro Pascal. Ciągle żartuje, śmieje się, dokazuje, tańczy na planie, rozśmiesza aktorów i dziennikarzy podczas wywiadów. Te zresztą są gwarancją bólu brzucha od śmiechu i ciągłego wydawania z siebie dźwięku "awww...". Wysyła zabawne tweety, odpowiada fanom w mediach społecznościowych, a nawet, co przyznał z wielkim wybuchem śmiechu w badaniu wariografem "Vanity Fair", ogląda fanowskie filmiki na swój temat i je uwielbia. Jest uroczy, miły, wyluzowany i sympatyczny, po prostu bardzo fajny facet.
Internet zalały filmiki o Pedrze i można odnieść wrażenie, że lubią go naprawdę wszyscy, nawet w branży: z koleżankami i kolegami z planu jest zawsze w jak najlepszej komitywie. Spróbujcie znaleźć człowieka show-biznesu, który powie o nim coś niemiłego albo chociaż jeden negatywny komentarz na jego temat w sieci. Nie znajdziecie. Za to zapragniecie zatańczyć z nim jak Tiffany Haddish albo pośmiać się jak Bella Ramsey.
2. Jest zupełnie niehollywoodzki i całkowicie "normalny"
Zbyt duże ego? A może ten charakterystyczny urok Pedra Pascala to tylko taki PR? Nie tym w przypadku. Gwiazdor "Mandaloriana" i "The Last of Us" wydaje się naprawdę skromny, naturalny, zwyczajny i wyjątkowo mało gwiazdorski. Jego każda rozmowa to niewymuszona uczta humoru, luzu, elokwencji i właśnie skromności, a profil na Instagramie to długi ciąg peanów Pedra na cześć świetnych ról i filmów innych aktorek i aktorów.
W sobotę, 4 lutego, Pedro będzie gospodarzem show "Saturday Night Live" (już zacieramy ręce na myśl o jego monologu i skeczach), a w filmiku promocyjnym aktor rozgląda się po scenie i mówi pod nosem: "Mały Pedro Pascal z Santiago w Chile gospodarzem 'Saturday Night Live'. Szaleństwo".
Tak, oczywiście, to fragment scenariusza, ale jak najbardziej w stylu Pedra Pascala, faceta z sąsiedztwa, z którym chętnie poszlibyśmy na piwo. To ten typ człowieka, który nie śmiałby się z ciebie, gdybyś zamówił piwo bezalkoholowe albo, co gorsza, z sokiem...
3. Jest seksownym "tatuśkiem" i wcale się tego nie wstydzi
To punkt wyjątkowo ważny, chociaż niektórzy mogą przewracać oczami. Pedro Pascal jest przystojny. Bardzo przystojny. Do tego stopnia, że internet oszalał na jego punkcie również w tym seksualnym-romantycznym znaczeniu. Słowem: prawie wszyscy stracili dla niego głowę i serca, a niektóre komentarze w sieci są tak napalone, że jeśli Pedro je czyta, z pewnością głośno śmieje się w – ten typowy dla siebie – uroczy, nieco zawadiacki sposób.
Z racji, że Pedro jest przed pięćdziesiątką, a w "Mandalorianie" i "The Last of Us" wciela się w (przyszywanych) ojców sierot, stał się czołowym tatuśkiem (daddy) internetu. Ba, niektórzy nazywają go wręcz zaddy, czyli tatuśka do kwadratu. Nie, Pedro Pascal ani nie ma dzieci, a z nimi nie jest aktualnie związany (na szczęście dla internetu), ale w tym przypadku tatusiek oznacza seksualnie atrakcyjnego, charyzmatycznego i stylowego starszego mężczyznę, na którego punkcie szaleją i kobiety, i faceci w każdym wieku.
Nie da się ukryć, że Pascal pasuje do tej kategorii idealnie. Jeśli wejdziecie na TikToka i klikniecie tematyczne wideo, poniesie was algorytm i porwie lawina sensualno-uroczych filmików z Pedro, przed którą raczej nie uciekniecie (w ostatnich dniach drugie życie przeżywa chociażby niepokorny agent Whiskey z "Kingsmana: Złotego Kręgu, a szczególnie jedna jego dość sugestywna kwestia). Zostaliście ostrzeżeni.
Jasne, to seksualizacja i to potężna. Co jest jednak w tym wszystkim najlepsze? Że Pedro Pascal dobrze wie, że jest daddym / zaddym i nosi ten tytuł "dumnie". Robi to wyjątkowo uroczo i w swoim stylu, bo wspomina o tym ze śmiechem w praktycznie każdym wywiadzie. Ba, stwierdził wręcz raz, że "daddy to stan umysłu". Nie, Pascal nie pręży się i nie napina muskułów, wystarczy mu urok, humor, nonszalancja, lekka nieporadność i dystans do siebie. Tak się rozkochuje w sobie fanów.
4. Walczy o prawa społeczności LGBT+ (do której należy jego transpłciowa siostra)
Pedro jest aktorem i artystą, ale i aktywistą. W Hollywood to częste, ale Pascal jest naprawdę zaangażowany w politykę i sprawy, które są dla niego ważne. Jego Instagram jest dosłownie zalany politycznymi kwestiami, bo Pascal wykorzystuje swoją publiczną platformę do edukowania i czynienia dobra. I robi to świetnie, bez zadęcia oraz czekania na pochwały.
Chociażby regularnie informuje o sytuacji w jego ojczystej Ameryce Południowej (w tym roku cieszył się w mediach społecznościowych ze Złotego Globu dla argentyńskiego dramatu "Argentyna, 1985") i jest dumny z bycia Chilijczykiem, a w mediach społecznościowych porusza kwestie ważne dla amerykańskiego społeczeństwa.
Szczególnie bliskie sercu Pascala są prawa osób LGBT, o których mówi publicznie w każdej możliwej sytuacji. Jego ukochana siostra, aktorka Lux Pascal, jest bowiem transpłciową kobietą i aktywistką osób trans, a Pedro jest z niej niewiarygodnie dumny. A nawet jak na dobrego brata przystało, publikuje na Instagramie wszystkie jej sesje zdjęciowe.
5. Swoją rodzinę i przyjaciół kocha na zabój
Pedra Pascala kochają wszyscy, a on odwzajemnia tę miłość. Uwielbia swoich fanów i kolegów oraz koleżanki z planu i jest "czystą miłością", jak stwierdził ktoś na Twitterze. Najbardziej kocha jednak swoją rodzinę i przyjaciół, wobec których jest niewiarygodnie lojalny.
Pedro nie wstydzi się swoich uczuć. O swoich ukochanych osobach potrafi mówić non stop i często pojawia się na ściankach i premierach ze swoimi bliskimi, głównie starszą siostrą Javierą Balmacedą (łącznie Pedro ma troje rodzeństwa: dwie wspomniane już siostry oraz młodszego brata Nicolása) oraz swoimi dwoma bratankami, którzy zresztą zachęcili go do przyjęcia roli Joela w "The Last of Us". Na swoim Instagramie często wstawia zdjęcia z rodziną lub składa im urodzinowe życzenia.
Pedro to też wierny przyjaciel, a jego najlepszym "ziomkiem" jest inny gwiazdor Hollywood – Oscar Isaac (Amerykanin gwatemalskiego pochodzenia). Zagrali razem w dostępnym na Netfliksie filmie "Potrójna granica" z 2019 roku, a ich wspólne wywiady to pokaz prawdziwej męskiej przyjaźni. Internauci nazywają ich relację mianem bromance'u i raczej nie ma wątpliwości, że te dwie sławy nie mogą bez siebie żyć. Zresztą dobrą przyjaciółką Pascala z branży jest również Sarah Paulson.
6. Jest męski, ale nie toksycznie męski
Pedro Pascal jest stereotypowo męski z wyglądu i głównie dostaje role twardzieli (Oberyn Martell, Javier Peña, Din Djarin, Joel Miller). Jednak jego twardziele nigdy nie są stereotypowymi samcami alfa – zawsze mają w sobie drugie dno. A to są zmysłowymi biseksualistami, a to tłumią w sobie emocje z powodu traum, a to stają się przyszywanymi ojcami dla "znajd", dla których są gotowi na wszystko.
Również sam Pedro Pascal nie jest sztampowym "facetem z krwi i kości". Toksyczna męskość nie ma z nim nic wspólnego, a aktor idealnie wpasowuje się w ukutą na TikToku kategorię "mężczyzn napisanych przez kobiety". Czyli jakich? Idealnych, ale w oczach pań, czyli: wrażliwych, empatycznych, inkluzywnych, zabawnych, gardzących maczyzmem. Bo współcześni mężczyźni płaczą i nie boją się wrażliwości, co Pascal udowadnia na każdym kroku.
7. I w końcu: jest znakomitym aktorem
Zostawiliśmy to na koniec, ale to przecież początkowo za to pokochaliśmy Pedra Pascala: za jego role. Aktor ma wielki talent, a w każdym projekcie zmienia się w zupełnie inną osobę. Aż dziw bierze, że ten wiecznie dokazujący i śmiejący się facet tak przekonująco wcielił się w aroganckiego, sensualnego i hedonistycznego Oberyna Martella w "Grze o tron" albo w ponurego, przemocowego i walczącego z demonami Joela w "The Last of Us".
Dla Pedra to jednak nie problem, bo jest naprawdę świetny w swoim fachu. Producenci, dawajcie mu świetne role, a one je udźwignie. Jeśli dostanie kiedyś Emmy (a szykuje się najpewniej za postapokaliptyczny hit HBO), Złoty Glob czy Oscara, świętować będzie pół świata i trzy czwarte internetu. I cały TikTok, który powoli zamienia się w PedroToka. Nie żebyśmy narzekali.