"Jeszcze raz pragniemy zaznaczyć, że wszyscy zaangażowani w proces usunięcia wady – zarówno pracownicy operatora PGE Narodowego, jak i polscy oraz zagraniczni eksperci z zakresu konstrukcji metalowych oraz materiałoznawstwa – dokładają wszelkich starań, by wszystkie wydarzenia zaplanowane na bieżący rok, odbyły się zgodnie z planem." – można było przeczytać 31 stycznia w specjalnym oświadczeniu na stronie PGE Narodowego.
Kolejne dni mijają, a ostatecznej decyzji w sprawie największego stadionu w Polsce, jak nie było, tak nie ma. Wydaje się, że Polski Związek Piłki Nożnej będzie czekał do ostatniego możliwego momentu, żeby wskazać arenę, gdzie zostanie rozegrany pojedynek z Albanią. Mecz eliminacji ME 2024 przewidziany jest na 27 marca.
Dlaczego PZPN będzie czekał? Narodowy to największe możliwości pod względem finansowym. Ewentualny brak możliwości sprzedaży odpowiedniej liczby lóż sponsorskich, w przypadku przenosin z Warszawy do innego miasta, to straty rzędu kilku milionów złotych.
O sytuacji dotyczącej decyzji w sprawie lokalizacji spotkania eliminacyjnego wypowiedział się Kamil Bortniczuk. Minister sportu był w środę gościem w RMF FM.
– Jestem w stałym kontakcie z prezesem spółki. On próbuje trochę grać na czas, bo reprezentuje spółkę, która jest zainteresowana tym, żeby ten mecz się tam odbył. Natomiast ja w żaden sposób ani nie będę naciskał, żeby on się odbył na Stadionie Narodowym, ani nie będę tego sugerował, ponieważ jestem odpowiedzialnym człowiekiem i nie chcę brać odpowiedzialności na swoje barki za życie kilkudziesięciu tysięcy kibiców – czytamy na stronie RMF FM, co potwierdza, że sytuacja z PGE Narodowym nadal jest poważna.
Bortniczuk przyznał wprost, że jego zdaniem mecz z Albanią nie odbędzie się w Warszawie. Podkreślił jednak, że to prywatna opinia.
Czy PZPN ma jakieś alternatywne miejsca, gdzie mógłby ugościć pojedynek Polska-Albania pod koniec marca? Wygląda na to, że najpoważniejszym kandydatem jest stadion Polsat Plus Arena w Gdańsku.
Innym rozwiązaniem może być Tarczyński Arena we Wrocławiu, gdzie również Biało-Czerwoni mieli okazję pojawić się w meczach o punkty. W przypadku wrocławskiego stadionu było to nawet stosunkowo niedawno, bo jeszcze za kadencji trenera Czesława Michniewicza. Polacy wygrali wówczas (2:1) pojedynek z Walią, a było to 1 czerwca ubiegłego roku.
Pojedynek z Albanią będzie pierwszym domowym, w którym jako selekcjoner zaprezentuje się Fernando Santos. Trzy dni wcześniej (tj. 24 marca) Portugalczyk zadebiutuje w roli trenera Biało-Czerwonych, w wyjazdowym starciu z Czechami.