Zwiększenie liczby fotoradarów na polskich drogach pod hasłem zwiększania bezpieczeństwa zdenerwowało Polaków. Politycy różnych opcji są zgodni co do jednego - to zły pomysł. Nazywają go "absurdem", a fotoradary "gniazdem sępów" czy "automatycznymi zbójcami na drogach". Tym większe zainteresowanie budzi fakt, że premier przed pięcioma laty bardzo negatywnie wypowiadał się o podobnych pomysłach.
Pomysł PO o zwiększeniu liczby fotoradarów budzi w Polakach sprzeczne emocje. Większość z nich się temu sprzeciwia. W programie "Kawa na Ławę" Bogdana Rymanowskiego politycy sprzeczali się o słuszność tego pomysłu.
Jacek Kurski z SP orzekł, że zwiększanie liczby fotoradarów jest niczym innym jak "łataniem dziury budżetowej". – To skutek zapaści finansów publicznych, do której
dopuściła PO. Jestem za bezpieczeństwem na drogach, ale to nie jest sposób. Fotoradary powinny być stawiane w miejscach zagrożenia, czarnych punktach, a nie wszędzie, bo to działanie przeciw społeczeństwu – mówił Kurski. Dodał też, że Donald Tusk powinien przeprosić za swoje słowa na wiecu wyborczym w 2007 roku. Premier krytykował wtedy pomysł rządu PiS na zwiększenie liczby fotoradarów na drogach mówiąc, że "tylko facet, który nie ma prawa jazdy, może wydawać takie pieniądze na fotoradary".
Krzysztof Kwiatkowski z PO przyznał, że również ma wątpliwości co do zwiększenia liczby fotoradarów. – Musimy jednak pamiętać, że pod względem ruchu drogowego Polska jest najbardziej niebezpiecznym krajem w Europie – przypomniał. Orzekł, że odpowiedzialnością rządzących jest rozmawiać o problemach i podejmować trudne decyzje, jeśli jest taka potrzeba.
Poseł Artur Dębski z Ruchu Palikota stwierdził, że do problemu wypadków na drogach zabieramy się od złej strony. – Jaka jest najczęściej wymieniana przyczyna wypadków? Nadmierna prędkość, bo to najłatwiej wpisać. Do Poznania ludzie jadą naprawdę szybko, lecz tam szybko a nie ma wypadków. Droga jest przyzwoita i dobrze oznaczona, podobnie sytuacja wygląda na drogach ekspresowych – mówił.
Włodzimierz Czarzasty z SLD uznał, że tam gdzie istnieje duże ryzyko wypadku powinny stać radary. – Ale stawianie ich, by łatać dziurę budżetową jest złe. Jeśli
byłbym ministrem Nowakiem i mój budżet zależałby od fotoradarów, to podałbym się do dymisji – mówił. Zaznaczył, że zarabianie na fotoradarach jest skandalem. –To, co opowiada Donald Tusk jest śmieszne. Ludzie się z tego śmieją, na Facebooku pojawiają się obrazki przedstawiające fotoradar jako gniazdo sępa. Tymczasem PO próbuje to racjonalizować, wyjaśniać. Nie róbcie głupot, to ludzie nie będą się śmiać – skwitował Czarzasty.
Były szef PSL przyznał, że "bardziej podobał" mu się premier sprzed lat. – Nie szukajmy pieniędzy tam, gdzie ich nie ma. Postawienie automatycznych zbójców na drogach, którzy będą łupić kierowców niczego nie rozwiąże. Obniżmy stopy procentowe, bo te są w Polsce absurdalnie wysokie. Obniżenie ich o 2 proc. to 12 miliardów więcej w budżecie. Nie trzeba skubać i wkurzać ludzi drobnymi mandatami. Tak naprawdę za zdjęcia z fotoradarów będzie płacił głównie elektorat PO, gdyż ma auta, które nadają się do szybkiej jazdy – tłumaczył Waldemar Pawlak.
Poseł PiS Zbigniew Girzyński powołując się na "Fakt" przypomniał, że minister Nowak pokonał drogę z Gdańska do Warszawy w 4 godziny, podczas gdy jadąc zgodnie z przepisami powinno mu to zająć więcej czasu. – Hipokrytą nie jestem, jak coś robię to mówię o tym głośno. Politycy PO to hipokryci, którzy mówią, że będą obniżali podatki, a je podwyższają, którzy mówią, że stworzą nowe miejsca pracy, a rośnie bezrobocie, którzy nic nie potrafią zrobić – dodał Girzyński.
Nie szukajmy pieniędzy tam, gdzie ich nie ma. Postawienie automatycznych zbójców na drogach, którzy będą łupić kierowców niczego nie rozwiąże. Obniżmy stopy procentowe, bo te są w Polsce absurdalnie wysokie. Obniżenie ich o 2 proc. to 12 miliardów więcej w budżecie. Nie trzeba skubać i wkurzać ludzi drobnymi mandatami.