
Agnieszka Radwańska miała zdecydowanie wygrać. I wygrała, w drugim secie wyraźnie, a w pierwszym miała problemy. Po Jerzym Janowiczu nie do końca wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Na szczęście było jak z Radwańską. Słaby początek, a potem coraz lepsza gra. I 3:0 w setach. Ci, z którymi wiążemy największe nadzieje, są już w drugiej rundzie Australian Open. Odpadł Łukasz Kubot. Szkoda, bo był blisko wygranej.
REKLAMA
Kogoś, kto wstał dzisiaj w środku nocy na mecz Radwańskiej, tenis może zaskoczyć. No bo jak to, Polka wygrywa ostatnio 6:0, 6:0 w finale turnieju w Sydney z zawodniczką drugiej dziesiątki na świecie Dominiką Cibulkovą, a teraz po kilkudziesięciu minutach gry z nikomu nie znaną Australijką Bojaną Bobusić przegrywa 4:5? I jest o gema od przegrania pierwszego seta? Na szczęście od tego momentu wszystko wróciło do normy. Radwańska wygrała dziewięć kolejnych gemów i cały mecz 7:5, 6:0.
Polka jest w formie, ale pewne rzeczy mogą zaniepokoić. Grała z zawodniczką, która poza Australią jest totalnie anonimowa. Mecz nie był piękny, dominowały w nim błędy obu pań, a w pierwszym secie brakowało ciągłości. Dwa kolejne gemy wygrywała jedna, potem dwa wygrywała druga. W całym meczu Radwańska popełniła dużo mniej niewymuszonych błędów, ale też trochę mniej piłek bezpośrednio wygrała. A mówimy tu o numerze 4. na świecie, który grał z tenisistką na 307. miejscu w rankingu. W drugiej rundzie Radwańska może sobie jeszcze pozwolić na nieco słabszą dyspozycję. Wątpliwe, by grając gorzej niż zazwyczaj, mogła okazać się słabsza od Rumunki Iriny Camelii Begu lub Holenderki Arantxy Rus.
Radwańska na konferencji po wygranej z Bobusić:
Stawiasz złotówkę, wyciągniesz 11
Jak wysoko może zajść? Z jednej strony w tym roku wygrała wszystkie swoje mecze i jeszcze nie straciła seta. Z drugiej - grała tylko z jedną zawodniczką z pierwszej dziesiątki. Bukmacherzy zdają się to dostrzegać. Przed turniejem, całkiem słusznie, za główną faworytkę uznali Serenę Williams. Jakbyś postawił 100 zł na jej triumf, w razie powodzenia po dwóch tygodniach odebrałbyś 161 zł. Tylko. Jeśli nie ona, to, zdaniem bukmacherów, Białorusinka Wiktoria Azarenka, która w Australii wygrała przed rokiem. Dopiero w trzeciej kolejności wymieniają Radwańską. Za każdą złotówkę, postawioną na Polkę, wygrać można było 11 złotych. Tak samo jak w przypadku Marii Szarapowej, z którą Radwańska być może spotka się w półfinale.
Było źle, potem coraz lepiej
Do drugiej rundy przeszedł Jerzy Janowicz. Występ naszego wielkoluda był dla wielu zagadką. Pod koniec ubiegłego roku, w paryskim turnieju Masters Janowicz zachwycił. Finał, po drodze wyeliminowanie Andy'ego Murraya, Janko Tipsarevicia i Gillesa Simona, dopiero tam przegrana z Davidem Ferrerem. Ale już na początku tego roku niespodziewana porażka z mniej prestiżowym rywalem. Gdzie jest ten Janowicz? - zastanawiało się wielu.
Do drugiej rundy przeszedł Jerzy Janowicz. Występ naszego wielkoluda był dla wielu zagadką. Pod koniec ubiegłego roku, w paryskim turnieju Masters Janowicz zachwycił. Finał, po drodze wyeliminowanie Andy'ego Murraya, Janko Tipsarevicia i Gillesa Simona, dopiero tam przegrana z Davidem Ferrerem. Ale już na początku tego roku niespodziewana porażka z mniej prestiżowym rywalem. Gdzie jest ten Janowicz? - zastanawiało się wielu.
Dziś, po kilkunastu minutach gry, wielu zaczęło już pewnie mówić, pisać, komentować, że Janowicz się kończy. Fakt, Polak przegrywał dziś 0:3 w gemach i był o krok od porażki w kolejnym. Wydawało się, że jest już po secie.
Ale się podniósł, podobnie jak Radwańska. I podobnie jak rodaczka pierwszego seta wygrał 7:5. Potem mieliśmy już Janowicza, jakiego widzieliśmy w Paryżu. Człowieka, którego gemy serwisowe są formalnością. Rzeczywiście - zazwyczaj trwały minutę, dwie, podczas gdy przy podaniu Włocha mieliśmy wyrównaną walkę. Polak serwował jak z procy, atakował, zmuszał Włocha do ciągłego biegania. I, co najważniejsze, grał dosyć równo. Drugą partię wygrał 6:4, trzecią 6:3, dwukrotnie przełamując włoskiego rywala.
Polskie fatum w Londynie
Janowicz w drugiej rundzie turnieju wielkoszlemowego jest dopiero drugi raz w karierze. W ubiegłym roku awansował do 3. rundy Wimbledonu, gdzie przegrał z Florianem Mayerem. Przegrał w pięciu setach, choć miał też w tym meczu swoją piłkę meczową.
Janowicz w drugiej rundzie turnieju wielkoszlemowego jest dopiero drugi raz w karierze. W ubiegłym roku awansował do 3. rundy Wimbledonu, gdzie przegrał z Florianem Mayerem. Przegrał w pięciu setach, choć miał też w tym meczu swoją piłkę meczową.
Tak Janowicz robił furorę na turnieju Masters:
W Australii, jest rozstawiony z numerem 22. Spoglądając na fakty, statystyki, powinien zajść dalej niż w stolicy Anglii. Ale spokojnie - nie zapominajmy, że Wielki Szlem to specyficzna impreza. Tu trzeba wygrać trzy sety, mecz może trwać nawet cztery godziny, a występujesz z reguły co dwa dni. Dla wysokich, bazujących na potężnym serwisie graczy to duży problem. Oni raczej nie dysponują nieludzką wydolnością, zwrotnością, a ich organizm regeneruje się nieco wolniej. Już w Paryżu, w finale, było wyraźnie widać, że nasz polski bohater jest zwyczajnie zmęczony…
Teraz przed Janowiczem mecz, który powinien być łatwiejszy niż zapamiętanie imienia i nazwiska rywala, z którym przyjdzie mu grać. A grać będzie z Somdevem Devvarmanem z Indii.
Nie powiodło się Łukaszowi Kubotowi. Tenisista, który swego czasu w 4. rundzie Wimbledonu był o jeden punkt od pokonania Feliciano Lopeza i możliwości gry w ćwierćfinale z Andym Murrayem. Zupełnie jak Janowicz. To takie polskie fatum.
Po meczu, rozgrywanym w nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu, Kubot był niepocieszony. Z Hiszpanem Danielem Gimeno-Traverem przegrał w pięciu setach. To był mecz z gatunku takich, gdzie o wygranej jednego i przegranej drugiego decydowało kilka piłek. Jedno świetne minięcie, atak, jedno strzelenie w aut czy posłanie piłki w siatkę. Polak prowadził już 1:0 w setach, potem z 1:2 doprowadził do remisu, ale w piątej partii dał się przełamać i przegrał 4:6. Mecz trwał grubo ponad trzy godziny. Złość Kubota jest tym większa, że, jak twierdzi, był w świetnej formie.
Tak Kubot przegrywał nieszczęśliwie w 4. rundzie Wimbledonu:
