W środku nocy w Grójcu nagle dwie karetki stanęły w ogniu. Naoczni świadkowie mówią o wybuchu, jednak policja wciąż bada wszystkie okoliczności dotyczące tajemniczego zapłonu. Strażacy sugerują, że możemy mieć do czynienia z podpaleniem.
Reklama.
Reklama.
O niecodziennym incydencie poinformowała Wirtualna Polska. W nocy z 22 na 23 lutego w Grójcu doszło do nagłego zapłonu dwóch karetek
Na miejscu stawiła się policja i straż pożarna. Służby szybko ugasiły pożar. Mieszkańcy mówią, że słyszeli dwie eksplozje
– Są też świadkowie, którzy widzieli uciekające osoby tuż przed pożarem – powiedział dla WP mł. bryg. Krzysztof Kędziera
Niespodziewany zapłon dwóch karetek w Grójcu. "Widzieli uciekające osoby"
W rozmowie z Wirtualną Polską o incydencie opowiedziały dwie osoby, które w chwili zdarzenia znajdowały się w pobliżu. – W swoim bloku słyszałam huk dwa razy, jakby wybuchł ładunek, i zobaczyłam dym przez okno – zaczęła kobieta.
– Później słychać było trąbiące auta... Ale na 100 procent słyszałam dwie eksplozje – dodała. – Jak usłyszałam ten huk, to jak by jakiś ładunek wybuchł – wskazała inna osoba.
Do sprawy odniosły się też policja i straż pożarna. Służby potwierdziły, że doszło do zdarzenia. Miało ono miejsce w nocy z 22 na 23 lutego około 0:50 przy ulicy Mogielnickiej.
– Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, ujawnili dwa pojazdy sanitarne - fiat i volkswagen. Pojawili się też strażacy, którzy rozpoczęli akcję gaśniczą – powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską nadkom. Agnieszka Wójcik.
Do serwisu dotarło także nagranie z miejsca zdarzenia, które zostało udostępnione w mediach społecznościowych przez jednego z dziennikarzy.
– Kiedy dojechaliśmy na miejsce, jedna karetka była w całości objęta ogniem. W drugiej palił się przedział medyczny. Pożar ugasiliśmy bardzo szybko – powiedział przedstawiciel straży pożarnej mł. bryg. Krzysztof Kędziera.
Jak dodał, w przedziale medycznym volkswagena znaleziono zbiorniki z paliwem. – To były prywatne karetki. Właściciel, który przyjechał na miejsce, oszacował wstępnie straty na 250 tysięcy złotych. Są też świadkowie, którzy widzieli uciekające osoby tuż przed pożarem – wyjaśnił.
Obecnie trwa wyjaśnienie wszystkich okoliczności zdarzenia. Dziś odbędą się czynności z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa.