Niemal przez pół roku duża grupa polskich policjantów brała udział w ściśle tajnej wówczas misji w Ukrainie. Rozminowywali oni tereny w tym kraju. Ze wszystkich członków grupy ATLAS nikt oprócz Polaków nie zgłosił się do tej misji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przez ostatnie pięć miesięcy 98-osobowy kontyngent polskiej policji rozminowywał w Ukrainie ładunki pirotechniczne pozostawione przez rosyjskie wojska
Z informacji ujawnionych przez WP wynika, że Polacy w sumie usunęli 2 tys. niebezpiecznych przedmiotów
O misji policji u naszego wschodniego sąsiada pierwszy napisał dziennikarz WP.pl Szymon Jadczak. Przez pięć miesięcy 98 polskich policjantów brało udział w ściśle tajnej misji w Ukrainie. Redakcja Jadczaka o misji miała wiedzieć już od dawna, ale nie publikowano tej informacji ze względów bezpieczeństwa.
"Misja zaczęła się po ubiegłorocznym apelu Ukraińców do członków grupy ATLAS, czyli policyjnej grupy zadaniowej, zrzeszającej specjalne jednostki kontrterrorystyczne Unii Europejskiej" – czytamy na stronie Wirtualnej Polskiej.
Co ciekawe, ze wszystkich członków grupy ATLAS (policyjnej grupy zadaniowej, zrzeszającej specjalne jednostki kontrterrorystyczne UE) tylko Polska odpowiedziała na apel Ukraińców. "Inne kraje uznały, że misja w kraju objętym wojną jest zbyt niebezpieczna" – przekazał portal.
Tajna misja polskiej policji w Ukrainie
Z informacji WP wynika, że Polacy w sumie usunęli 2 tys. niebezpiecznych przedmiotów. "Oczyszczali m.in. drogi i pola z min przeciwpancernych i przeciwpiechotnych" – podano.
Wieczorem w środę informację tę potwierdził także szef BBN, Jacek Siewiera. "Przez ostatnie 5 miesięcy 98-osobowy kontyngent humanitarny polskiej policji rozminowywał na Ukrainie ładunki pirotechniczne zostawione przez rosyjskie wojska. Już ocalili w ten sposób życie setek ludzi. Dziś wrócili bezpiecznie do kraju! Jutro podziękuje i odznaczy ich prezydent Andrzej Duda" – poinformował na Twitterze.
Tę informację potwierdził również szef MSWiA, Mariusz Kamiński, który zapowiedział, że także będzie jutro na uroczystości dla tych policjantów.
"Rok później Kijów stoi. Ukraina stoi. Demokracja stoi. Amerykanie stoją ramię w ramię z wami, tak, jak cała Ukraina. Kijów skradł część mojego serca" – podkreślił. Zapowiedział też kolejne pół miliarda pomocy dla tego kraju.
Sytuacja w Ukrainie: Kijów boi się ataków
Jeśli chodzi o sam Kijów, to mer Kijowa Witalij Kliczko obawia się ataku wojsk rosyjskich na stolicę Ukrainy. – Kijów jest sercem Ukrainy, Kijów był i pozostaje celem Rosji, Rosjan i Putina – powiedział Kliczko. Dodał jednak, że "nie sądzi, żeby Rosja wygrała".
Tymczasem w Rosji, jak donosiło CNN, porażką zakończył się najnowszy test rosyjskiego międzykontynentalnego pocisku balistycznego "Szatan II". Do testu miało dojść tuż przed wizytą amerykańskiego prezydenta Joe Bidena w Ukrainie i Polsce – oraz wystąpieniem Władimira Putina przed rosyjską Dumą.
RS-28 Sarmat, zwany także "Szatanem II", to najpotężniejsza na świecie broń, zdolna do przenoszenia kilkunastu głowic jądrowych na olbrzymim dystansie. "Szatan II" został opracowany w 2009 roku przez rosyjskie Biuro Projektów Rakiet Makiejew. Ten napędzany paliwem płynnym superciężki międzykontynentalny pocisk balistyczny to jedna z sześciu strategicznych broni przedstawionych przez Putina w 2018 roku.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.