W minionym tygodniu mieszkańcami Warszawy wstrząsnęło odnalezienie zwłok jednym z domów na Białołęce. 50-letnia kobieta i jej 22-letni syn zostali brutalnie zamordowani przy użyciu siekiery. Teraz policji udało się odnaleźć narzędzie zbrodni. Prokuratura zaś wskazała winnego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W miniony czwartek w Warszawie na Białołęce policja i straż pożarna odkryły zwłoki 50-letniej Anny i 22-letniego Wiktora. Zabić ich miał brat kobiety Jarosław
Prokuratura i policja odnalazła narzędzie zbrodni. Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił zaś na postawienie zarzutów mężczyźnie
"Fakt" dotarł zaś do sąsiadki rodziny, która powiedziała, kim były ofiary zbrodni. – Wszyscy sąsiedzi są w szoku – stwierdziła
To brat kobiety, Jarosław. – Mężczyźnie, który został zatrzymany w domu, postawiono zarzut podwójnego zabójstwa, skierowano do sądu wniosek o areszt, i sąd go zastosował – powiedziała prok. Skrzeczkowska.
Odnalezienie siekiery to jednak nie koniec pracy śledczych. – Jest badana siekiera, która posłużyła do morderstwa. Została zarządzona sekcja zwłok ofiar – poinformowała przedstawicielka organów ścigania.
Sąsiadka zdradza, co wie o zamordowanej Annie i Wiktorze z Białołęki
"Fakt" dotarł także do seniorki, która od 60 lat mieszka w bezpośrednim sąsiedztwie. Jak przyznała, ofiary tragedii widywała od dziecka. Wyjaśniła, że Anna pracowała w legionowskim banku, a Wiktor był studentem.
Jarosław, czyli młodszy brat Anny i oskarżony, mieszkał z nimi pod jednym dachem. – Nie mogę powiedzieć nic złego o tej rodzinie, nie rozumiem, co się tam wydarzyło. Byli spokojni i uprzejmi – zaczęła.
– Szczególnie Ania, miła i uśmiechnięta, Wiktor uczył się i pracował, to zrównoważony chłopak – dodała, po czym wspomniała o Jarosławie: – Kłaniał się na ulicy gdzieś pracował, ale nie wiem gdzie. Wszyscy sąsiedzi są w szoku i zastanawiają się, co doprowadziło do tej tragedii.
Zabił bliskich siekierą. Co się stało na warszawskiej Białołęce?
Jak pisaliśmy w naTemat, 23 lutego przy ulicy Nowodworskiej zaroiło się od wozów policyjnych i straży pożarnej. Strażacy przy użyciu specjalistycznego sprzętu wyważyli drzwi do tamtejszego mieszkania.
Funkcjonariusze weszli do środka i odnaleźli dwa ciała oraz rannego mężczyznę. Ten został przewieziony do szpitala w stabilnym stanie. Wtedy jeszcze nie było wiadome, że to on zamordował bliskich.
– Cały czas trwają czynności policyjne i pod nadzorem prokuratora. I potrwają jeszcze kilka godzin. Jedyne co mogę powiedzieć to, że w domu znaleziono ciała dwóch osób, trzecia osoba ranna została przewieziona do szpitala – powiedziała wówczas dla TVN24 Paulina Onyszko z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI.