– Dziś przymiotnik "modny" przestaje kojarzyć się z tym, co nas wyróżnia, ale raczej z czymś, co zrównuje nas z innymi. Dlatego modę rozumie się przede wszystkim jako wyraz ulegania powszechnemu gustowi – mówi socjolog dr Mirosław Pęczak o kontrowersjach wokół tego, co "modne" i "hipsterskie".
Czy rosnąca popularność żywności kupowanej wprost od producentów to “lans”, “pozerka”, “hipsteriada” i “kolejna moda” czy po prostu praktyczny sposób na tanie i zdrowe jedzenie? W ostatnim czasie to pytanie przewijało się w komentarzach naszych użytkowników pod tekstami dotyczącymi warszawskiego “Le Targu” – miejsca, gdzie można kupić “zdrowe tradycyjne jedzenie po przystępnych cenach o krótkim łańcuchu dystrybucji”, jak piszą o nim jego założyciele na Facebooku.
Do dyskusji włączyła się także nasza blogerka Anna Włodarczyk, która pytała o to, dlaczego w dyskusjach o wszelkich nowych zjawiskach kulturalnych czy społecznych, tak szybko słowo “moda” zastępowane jest mającym negatywny wydźwięk określeniem “hipsterstwo”:
Swój tekst Włodarczyk kończy wyznaniem: “marzy mi się Polska bez jadu, złośliwości i ciągłego wytykania błędów”. Wydaje się jednak, że poziom niechęci wielu osób wobec zjawisk, które określa się jako “modne”, był i jest wysoki. Dlaczego to, co dla jednych jest oczywistym wyrazem dobrego smaku, wśród innych wywołuje jedynie pogardę lub w najlepszym wypadku wzruszenie ramionami? O złożoną naturę mody pytamy socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego, doktora Mirosława Pęczaka.
Panie doktorze, dlaczego słowo “modny” tak często odbierane jest jako rodzaj obelgi? W wielu przypadkach podążanie za modą uznawane jest dziś za coś godnego potępienia.
Mirosław Pęczak: Georg Simmel, niemiecki socjolog, już sto lat temu zajmował się zagadnieniem mody. Zauważył on jej dwoistą naturę: z jednej strony być modnym to wyrażać swoją indywidualność, z drugiej – być podobnym do innych, którzy stanowią dla nas istotny punkt odniesienia. W tym sensie moda jest zarówno indywidualistyczna, jak i konformistyczna, bo pomaga budować nam grupową tożsamość. Dziś przymiotnik “modny” przestaje jednak z wolna kojarzyć się z tym, co nas wyróżnia, ale raczej z tym, co nas zrównuje z innymi. Dlatego modę rozumie się przede wszystkim jako wyraz ulegania powszechnemu gustowi.
Czy to znaczy, że naprawdę oryginalni jesteśmy wtedy, gdy pozostajemy poza “modą”?
Trudno byłoby powiedzieć jednoznacznie, co miałoby znaczyć “być poza modą”. Dziś nie ma jednej mody. Teoretycy postmodernizmu, nazywający naszą epokę ponowoczesnością lub jak Zygmunt Bauman późną nowoczesnością, duży nacisk kładą na fakt, że kanon estetyczny jest dziś rozproszony. Żyjemy poza “wielkimi narracjami”, o których pisał Jean-Francois Lyotard. Dlatego równolegle funkcjonują w naszym świecie liczne mikronarracje, także jeśli chodzi o to, co jest modne. Może to być zarówno heavy metal, jak i disco polo.
Czyli jest dziś wiele równoległych mód?
Tak, a wszystkie gusta są równouprawnione. Istnieje przyzwolenie na każdą modę środowiskową. Podam przykład – kilka lat temu uczestniczyłem w seminarium poświęconym temu, czym jest “obciach”. Konkluzja była taka, że miary “obciachu” są bardzo różne, a jest ich tyle, ile różnych środowisk. Dla jednych obciachem są białe kozaczki i cekiny, dla innych coś zupełnie innego.
Czy te odrębne środowiska wchodzą ze sobą w jakieś relacje?
Tak, choć są od siebie niejako odizolowane, tworzą odrębne światy. Eleganckie, snobistyczne knajpy popularne wśród warszawskich biznesmenów mogą być zupełnie nieznane przez kibiców Legii. Kultura dzieli się na odrębne nisze, które funkcjonują w oparciu o zróżnicowane kody estetyczne. Każda z nisz ma swoich własnych, środowiskowych trendsetterów i swoje własne “etykietki” tożsamościowe, definiujące odrębność grupy. Często między grupami nie ma żadnego kontaktu, a nawet języka, w którym można by się porozumieć.
Ale grupy mogą toczyć ze sobą “estetyczne wojny” o to, co jest modą, a co obciachem.
Jak najbardziej. Właśnie tak można rozumieć pewną agresję i niechęć wobec mody obowiązującej w innych grupach. To forma rywalizacji między różnymi kodami estetycznymi.
Czy również w ten sposób można tłumaczyć negatywne konotacje określenia “hipster”, “hipsterski”?
Hipstera wyróżnia fakt, że stara się nie podążać za modą. Można powiedzieć, że jest to “moda na bycie niemodnym”. Ale samo słowo “hipster” jest dość niefortunne. Wywodzi się jeszcze z lat czterdziestych i mam wrażenie, że dziś używa się go z braku pomysłu na określenie pewnej grupy ludzi.
Ale dlaczego wiele osób traktuje hipsterów z niechęcią?
Trudno powiedzieć. Być może chodzi o pewien resentyment, jakiś rodzaj zawiści oparty na przekonaniu, że hipsterzy to “dzieciaki bogatych rodziców”, “paniczyki”. Pamiętajmy, że bycie modnym oznacza, że kogoś stać na wybór stylu. Może ci, którzy śmieją się z hipsterów, w jakiejś mierze im zazdroszczą.
Na rynku pojawiają się pisma, które w końcu mogą stanąć w szranki z ich zachodnimi odpowiednikami – czytam, że są hipsterskie. W mieście powstaje kawiarnia serwująca pyszne kanapki, domowe ciasta i dobrą kawę – hipsterka. Grupa kulinarnych zapaleńców tworzy miejsce, w którym można kupić produkty od lokalnych producentów – hipsterstwo. CZYTAJ WIĘCEJ