
– Widać, że nie może być duszpasterzem – tak kanclerz poznańskiej Kurii, ks. Ireneusz Dosz skomentował zachowanie księdza, którego dziecko zmarło na plebanii. Jego zdaniem ocena moralna takiego zachowania jest jasna, ale resztą zajmie się prokuratura.
REKLAMA
Chodzi o głośną sprawę sprzed dwóch lat, do której powrócił Tomasz Sekielski w swoim programie "Po prostu". Dziewczyna, z którą spotykał się ksiądz Mariusz G. zaszła w ciążę. W trakcie porodu w mieszkaniu duchownego zaczęła krwawić i prosiła o wezwanie karetki. Ksiądz odmówił, a dziecko zmarło. Co było dalej? Duchownego nie spotkała żadna kara, bo prokuratura umorzyła sprawę. A on sam później został wysłany na misję na Ukrainę.
Głos w sprawie zabrała poznańska kuria, której podlega ks. Mariusz. Jej kanclerz ks. Ireneusz Dosz w rozmowie z Fronda.pl mówi krótko, że ocena moralna takiego zachowania jest jasna, a resztą zajmuje się prokuratura, która bada sprawę.
Widzieliśmy w tym programie nowe wątki, które stawiają jego osobę w innym jeszcze świetle. Widać, że nie może być duszpasterzem. CZYTAJ WIĘCEJ
źródłó: fronda.pl
Zdaniem kanclerza materiał programu "Po prostu" pokazał, że w zachowaniu duchownego nie widać żadnej poprawy. Pytany o to, jakie kroki zostaną podjęte wobec księdza Mariusza G., odpowiada jedynie, że "takie, jakie w takich sytuacjach wskazuje prawo kościelne".
Nie wiadomo dokładnie o jakie kroki chodziło kanclerzowi. Zajrzeliśmy do prawa kanonicznego, które reguluje usunięcie duchownego z urzędu w kilku przypadkach. Poniżej fragment z rozdziału pt. "Usunięcie z urzędu kościelnego na mocy samego prawa".
Usunięcie z urzędu (...) posiada szczególny charakter. Cechuje je bowiem pewien automatyzm. Otóż sprawujący powierzone mu zadanie na skutek naruszenia w sposób zawiniony lub niezawiniony dyspozycji zawartych w tych regulacjach, traci tym samym urząd. CZYTAJ WIĘCEJ
źródło: Prawo Kanoniczne
Syn księdza Mariusza miałby dzisiaj dwa lata. Wikariusz poznał swoją kochankę na rekolekcjach i po niedługim czasie zaprosił ją do zamieszkania na plebanii. Potem pojawiło się niechciane, jak przyznaje ksiądz, dziecko. Między innymi dlatego Agnieszka S. tylko raz, na samym początku ciąży, poszła do szpitala.
Reporterka programu "Po prostu" wcieliła się w postać młodej doktorantki interesującej się duszpasterstwem księży polskich na Ukrainie. Udało jej się uzyskać zaufanie księdza Mariusza G, który opowiedział jej o swoich licznych kontaktach z kobietami. Ksiądz twierdzi, że nie może porzucić kapłaństwa, gdyż byłoby to w jego mniemaniu okazaniem słabości.
źródło: Fronda.pl

