
W czwartkowym wydaniu "Wiadomości" widzowie usłyszeli o zmianie programowej dotyczącej emitowanych na antenie TVP treści, także tych uwielbianych przez polskich odbiorców, czyli tureckich seriali. Zacytowano także ministra kultury Piotra Glińskiego, który mówił o "misji" i "tożsamości" mediów publicznych. Czy to koniec zagranicznych produkcji serialowych?
Koniec tureckich seriali na antenie TVP?
Szefowa"Wiadomości" Danuta Holecka zapowiedziała, że oś historyczna najnowszej produkcji Telewizji Polskiej "Polowanie na ćmy" to rewolucja, która dała wstęp do narodowego odrodzenia Polski. Promocja nowego tytułu była jednak tylko okazją do poinformowania o planie rezygnacji z jakichkolwiek zagranicznych produkcji serialowych. Jak podkreślała autorka materiału Anna Pawelec, Telewizja Polska ma produkować coraz więcej polskich seriali, by wkrótce na głównych antenach emitowane były tylko polskie produkcje. Teoretycznie jest to możliwe, bo budżet Telewizji Polskiej na seriale jest teraz większy aż o 150 mln złotych.
Piotr Gliński zapowiadał natomiast, że: "Istotą mediów publicznych jest misja. Jednym z najważniejszych elementów tej misji są produkcje historyczne, tożsamościowe. Pamięć tworzy tożsamość". Przypomnijmy, że dziś TVP1 i TVP2 w paśmie popołudniowym emitują cieszące się dużą popularnością m.in. seriale tureckie – takie jak "Zakazany owoc", "Wspaniałe stulecie" czy "Przysięga". Z informacji "Presserwisu" wynika, że rezygnacja z zagranicznych seriali ma być procesem, który uzależniony jest m.in. od kalendarza produkcyjnego i kalendarza wiążących zobowiązań licencyjnych, a także sytuacji finansowej TVP. – W krótkim czasie to nierealne – przyznaje rozmówca portalu z TVP.
TVP znało wyniki Eurowizji?
Do dziś nie milkną także echa innej afery związanej z TVP. Chodzi mianowicie o preselekcje do Eurowizji. Wielu widzów uważa, że preselekcje były ustawione, a jednym z dowodów na to ma być artykuł na stronie TVP z wynikami, który miał powstać jeszcze przed startem transmisji. Jak zauważył Bartosz Godziński z naTemat.pl, internauci wychwycili artykuł, który pojawił się na stronie TVP rzekomo dwie godziny przed startem transmisji w niedzielę. Był zatytułowany "Eurowizja 2023: Blanka wygrywa konkurs i jedzie do Liverpoolu" i choć na koniec ustawiono mu wieczorną godzinę publikacji, czyli tuż po ogłoszeniu wyników, to wcześniej była na nim 15:33. Informację o tej wpadce podała m.in. strona "Let's talk about ESC". Sprawa od razu wydała się podejrzana nie względu na teorię spiskową o ustawieniu wyników, ale po prostu - tak działają media, nie tylko TVP. Dziennikarze przygotowują wcześniej szkice artykułów na różne ewentualności, by potem opublikować gotowca o danej godzinie. Czy tak było tym razem? Uzyskaliśmy odpowiedź od TVP.
"Wydawca serwisu tvp.pl pracę nad artykułem o reprezentancie Polski w 67. Konkursie Piosenki Eurowizji rozpoczął o godz. 15:33, aby w momencie podania wyników głosowania jedynie uzupełnić zwycięzcę i jak najszybciej opublikować cały tekst. Niestety w systemie zarządzania treścią zapisany został moment utworzenia pliku, zamiast godziny publikacji, czyli 20:56. TVP informuje, że wybór reprezentanta Polski w Konkursie Piosenki Eurowizji jest transparentny i zgodny z procedurami".
Zobacz także
