– Człowiek z wielką kulturą, z taktem, z niesamowitym obyciem. Bardzo oczytany – mówi o księdzu Robercie osoba z parafii w Sosnowcu. O diakonie Mateuszu: – Przygotowywał się do święceń kapłańskich. Wygłaszał piękne kazania. Sprawa ich śmierci poruszyła całą w Polskę. W mediach i internecie wrze od hipotez i spekulacji. O ks. Robercie piszą, że był skonfliktowany z diecezją i miał zabić diakona. Nasz rozmówca: – Część z tego to bzdury.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na początku tygodnia media obiegła informacja o śmierci dwóch duchownych z Sosnowca
Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu prowadzi dwa odrębne śledztwa
– Na każdej mszy kapłani się modlą za ks. Roberta i za ks. diakona. Jest atmosfera przygnębienia i smutku – słyszymy w parafii
– Nie wiem, skąd media mają wiedzę, że oni byli parą. Czy podają źródło? Dla mnie to jest nielogiczne i bez sensu. Myślę, że to jest nieprawda, ale jeśli ktoś o tym pisze, że tak było, to chciałbym znać źródło. Najbardziej bulwersuje mnie coś, co nie jest sprawdzone. A informacje wyssane z palca są też krzywdzące dla ich rodzin – obrusza się na różne spekulacje w sieci osoba, związana z parafią przy bazylice pw. Wniebowzięcia NMP w Sosnowcu.
– Na każdej mszy kapłani się modlą za ks. Roberta i za ks. diakona. Jest atmosfera przygnębienia i smutku. Po ludzku jest mi z tym źle. Myślę, że ludziom w Sosnowcu też jest źle, że taki dramat się stał. Znałem tych ludzi. Bardzo ich ceniłem. Diakon mówił piękne kazania filozoficzne. Był bardzo kulturalny. Rzetelnie pracował w katedrze, przygotowywał się do święceń. Ks. Robert był bardzo lubiany. To człowiek z wielką kulturą osobistą, z taktem, z niesamowitym obyciem. Bardzo oczytany. Też miał piękne, głębokie kazania. Miałem do niego osobisty szacunek – słyszę.
Śmierć ks. Roberta i diakona Mateusza
45-letni ks. Robert zginął potrącony przez pociąg w pobliżu stacji Sosnowiec Główny, potem 7 marca, na podwórzu Domu Katolickiego, znaleziono ciało 25-letniego diakona Mateusza. Według doniesień medialnych ks. Robert miał mieć przy sobie nóż, stąd hipotezy, że najpierw mógł zabić diakona, a potem siebie.
"Nieoficjalnie: ksiądz zabił diakona", "Nieoficjalnie: Zabójstwo i samobójstwo", "Tajemnicza śmierć księdza i diakona z Sosnowca. Nieoficjalnie: Byli skonfliktowani" – obiegło media.
– Każdy jest w szoku. Parafianie są wstrząśnięci. Jest niedowierzanie, że coś takiego mogło się stać. Obaj byli grzeczni, spokojni, zawsze sprawiali miłe wrażenie. Od wielu osób słyszę, że diakon był bardzo bożą osobą i byłby wspaniałym kapłanem z powołania. A ks. Robert był otuchą dla starszych osób, zawsze służył radą, pomocą. Same bardzo dobre opinie do mnie docierają – mówi jedna z mieszkanek Sosnowca, która mieszka w pobliżu.
– Naprawdę nie wiem, co o tym sądzić. Nie wiem, co się mogło stać. Ten ich obraz nie zgadza się z tym, co się stało. A może to są po prostu dwa światy? I o jednym nie wiemy? Każdy chciałby wiedzieć, co się wydarzyło, ale to chyba obaj zabrali ze sobą – mówi.
Hipotezy wokół śmierci duchownych z Sosnowca
Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu. A właściwie dwie, bo prowadzone są dwa odrębne śledztwa. Na tym etapie śledztwa nie są ze sobą łączone.
– Mamy dwie sprawy. Pierwsza z nich dotyczy podejrzenia spowodowania zbrodni zabójstwa. W tym wypadku ujawniono ciało młodego mężczyzny, 26-letniego. Dziś już wiemy, że był nim diakon. Prokurator przeprowadził zewnętrzne oględziny zwłok, ujawniając na jego ciele szereg ran. Z tego powodu postanowił zabezpieczyć ciało do sekcji zwłok. Sekcja została przeprowadzona w czwartek w Zakładzie Medycyny Sądowej w Katowicach i biegli stwierdzili, że przyczyną zgonu stały się ujawnione na jego ciele rany cięte szyi, klatki piersiowej, skutkujące uszkodzeniem dużych naczyń krwionośnych i wykrwawieniem – mówi nam prokurator Waldemar Łubniewski z Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu.
Druga sprawa dotyczy śmiertelnego potrącenia na torach. – Musimy w trakcie podejmowanych czynności ustalić, jakie były okoliczności tego zgonu. W tym przypadku również odbyła się sekcja zwłok. Biegli ustalili, że przyczyną śmierci mężczyzny stały się wielomiejscowe, rozległe obrażenia, które odpowiadają takim, jakie powstają po potrąceniu przez pojazd szynowy – mówi prokurator.
A nóż, który podobno znaleziono na torach? – Nie potwierdzam i nie zaprzeczam – odpowiada Waldemar Łubniewski.
Plotki i hipotezy wokół śmierci księży
Jednak plotki szybko się rozeszły. Jedna, jak donosiła "Wyborcza" mówi o możliwym "ewentualnym związku emocjonalnym między duchownymi". Inna o konflikcie między nimi lub konflikcie ks. Roberta z diecezją. Są też hipotezy o zazdrości i konkurencji o stanowiska.
– Przebieg zbrodni wskazuje, że sprawca, który zamordował 26-latka, był pod wpływem silnych emocji – wskazał informator "Wyborczej".
Jeden z naszych rozmówców związanych z Kościołem: – Nic mnie nie zdziwi. Wszystkie warianty wchodzą w grę.
Inny irytuje się hipotezą o konkurencji między duchownymi: – Jaka konkurencja? W imię czego? W Kościele nie ma konkurencji. To słowo w ogóle nie ma racji bytu. Nie w tej instytucji. Tu ks. biskup powołuje kogoś. Ks. Robert nie był wikariuszem, ale był w parafii na zasadach wikariusza. I nie przeszkadzało mu to. Był kapłanem. A diakon jeszcze nie był księdzem. W mediach jest dużo bzdur również o tym, gdzie mieszkał diakon. Kompletnie mylą te budynki.
Bazylika znajduje się przy ul. Kościelnej 1. Według naszego rozmówcy diakon Mateusz mieszkał na plebanii, tam, gdzie m.in. biskup. A ks. Robert w budynku po przeciwległej stronie ulicy – przy Domu Katolickim.
– Dom Katolicki to nie jest dom mieszkalny. Tam mieści się kancelaria, odbywają się próby chóru i różne spotkania, są salki katechetyczne. Ks. Robert mieszkał w budynku obok, na wikariacie. Tak jak Karol Wojtyła jako wikariusz mieszkał w Niegowici, to nie mieszkał na plebanii, tylko na wikariatce. Czyli w budynku dla wikariuszy – tłumaczy.
Ciało diakona zostało znalezione właśnie przy Domu Katolickim. 26-letni mężczyzna pochodził z Wolbromia. Jeden z mieszkańców tego miasta powiedział nam, że lokalnie słyszał o nim tylko pozytywne opinie.
Natomiast o ks. Robercie słychać również sprzeczne informacje. Z jednej strony słyszymy, jak parafianie go lubili i cenili. A z drugiej....
"Miał opinię trudnego, krnąbrnego. Nie był lubiany i był postrzegany jako osoba konfliktowa. Był człowiekiem z 'łatką'. Z nim samym też nie działo się dobrze. Kilka lat temu zmarła mu mama, bardzo to przeżył, leczył się. Środowisko mu nie pomagało, wręcz przeciwnie. Dlatego postanowił odejść z diecezji, wybierał się do zakonu" – usłyszała sosnowiecka "Wyborcza" od osób związanych z parafią.
Która wersja obrazu księdza jest bliższa prawdzie?
– Paradoksalnie obie mogą być prawdziwe, bo to, że ktoś jest dobry dla ludzi, nie oznacza, że musi być koniecznie dobry dla księży. Księża powiedzą co innego, a ludzie co innego, a prawdy pewnie nigdy się nie dowiemy. Nie znałem go, ale słyszałem, że nie był dobrze wspominany. A jak już raz opinia poszła za nim, to ciężko się potem z tego wygrzebać. Zawsze wina leży gdzieś pośrodku – mówi nam jeszcze jedna z osób związana z Kościołem.
W mediach pojawiły się doniesienia, że ks. Robert dość często zmieniał parafie. W ostatniej był od września. Jak słyszymy, miał mieć status pomocy duszpasterskiej. – To taki trochę nijaki status. Miał być na parafii w Dąbrowie Górniczej, ale odmówił. Na pewno w ostatniej parafii miał inne obowiązki, nie jako pełny wikariusz, ale może sam tak chciał? – słyszymy.
W mediach były też informacje, że miał planować odejście do zakonu.
Komunikat biskupa ws. śmierci duchownych
Diecezja Sosnowiecka nie udziela żadnych informacji. – Zgodnie z naszym komunikatem ks. biskupa i na prośbę Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu nie zabieramy żadnego stanowiska i nie udzielamy żadnych informacji. Śledztwo spoczywa na prokuraturze – usłyszeliśmy w Biurze Prasowym.
"Pogrążony w niewypowiedzianym smutku i głębokim żalu informuję, że dnia 7 marca 2023 r. tragicznie zmarli: ks. Robert Szulczewski i diakon Mateusz Błaut. Bardzo proszę wszystkich wiernych o gorliwą modlitwę o życie wieczne dla nich. Jest zwyczajem w naszej diecezji, że za zmarłego kapłana nasi księża odprawiają Mszę św. Ponadto proszę wszystkich kapłanów, aby również odprawili Mszę św. za zmarłego naszego drogiego diakona i niech to uczynią w najbliższym czasie. Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu ze względu na dobro śledztwa zakazała Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu udzielania jakichkolwiek informacji".
Ostatni raz Sosnowcem chyba tak wstrząsnęła sprawa zabójstwa małej Madzi w 2012 roku. Jednak jeden z naszych rozmówców przypomina też sprawę ks. Piotra Pisarczyka z Olkusza, również w diecezji sosnowieckiej. "Tajemnicza śmierć" – pisały media w 2017 roku.
Jego ciało znaleziono na torowisku pod wiaduktem w Olkuszu. W oświadczeniu kuria diecezji sosnowieckiej napisała: "Kapłan bardzo młody, znany z wielkiej gorliwości i zaangażowania w służbie Bogu i ludziom, szczególnie młodym. Ks. Piotr przegrał walkę z chorobą natury psychicznej".