"Gazeta Wyborcza" powołując się na swoje źródła twierdzi, że publikacja Radia Szczecin, w której zostały ujawnione dane pozwalające zidentyfikować syna posłanki Magdaleny Filiks jako ofiarę molestowania, nie powstała przez przypadek. Miała to być zemsta za aktywność poselską parlamentarzystki ze Szczecina.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Od tygodnia polska opinia publiczna żyje tragiczną śmiercią syna posłanki PO Magdaleny Filiks. 16-letni Mikołaj, odebrał sobie życie. Niemal od razu skojarzono, że wcześniej – na przełomie roku – Radio Szczecin i rządowe media opisały sprawę nazywaną "aferą pedofilską w Platformie" i "zmową milczenia wokół afery pedofilskiej w PO".
Czytaj także:
Chodziło o sprawę Krzysztofa F., związanego z PO działacza, prawomocnie skazanego za pedofilię w 2020 roku. W swoim tekście naczelny rozgłośni, Tomasz Duklanowski opisał sprawę, wskazując, że F. wykorzystał seksualnie dzieci "znanej parlamentarzystki".
W ocenie szefa Państwowej Komisji ds. Pedofilii, Błażeja Kmieciaka, informacje podane na przełomie roku przez rządowe media mogły doprowadzić do identyfikacji syna posłanki jako ofiary skazanego pedofila, czyli właśnie Krzysztofa F.
"GW" rzuca nowe światło na publikację
Według ustaleń "Gazety Wyborczej" publikacja Radia Szczecin i mediów narodowych na temat sprawy Krzysztofa F. nie była przypadkowa. Dziennikarze prześwietlili działalność poselską Magdaleny Filiks, która zasiada w parlamentarnym zespole ds. lasów. Dlatego też dużą uwagę poświęca Lasom Państwowym, w których kierownictwie zasiada wielu ludzi Zbigniewa Ziobry.
To przecież ona w grudniu ubiegłego roku ujawniła, że w ramach jednego z konkursów "nominaci Ziobry rozdali 11 mln zł", a beneficjentami były głównie parafie, mimo że nie miały nic wspólnego z treścią konkursu. To Filiks sprawę nagłośniła i trafiła ona do mediów. Mało tego, posłanka odgrażała się politykom Solidarnej Polski, że ma "więcej dowodów, a Ziobro jest na wylocie i nikt was nie ochroni".
Według "Wyborczej" to właśnie aktywność Filiks miała skłonić jej konkurencję polityczną do działania. Posłanka miała informatora w Lasach Państwowych, który ostrzegał ją po jednym ze spotkań, które miało miejsce w połowie grudnia: "Magda, było spotkanie [w połowie grudnia ub.r.], na którym padło zdanie: »Musimy tę szmatę uciszyć«" – relacjonuje "GW".
Ale bezpośrednim przyczynkiem do publikacji w Radiu Szczecin miał być fakt, że Filiks zaczęła badać osobę współpracownika Ziobry w regionie – Dariusza Mateckiego. Przyglądała się jego działalności w Centrum Informacyjnym Lasów Państwowych. Znajomi posłanki, których wypowiedzi przytacza "GW" twierdzą, że Filiks "była przekonana, że to właśnie Matecki i Solidarna Polska stali za publikacją Radia Szczecin".
Uważają także, że informacje, które pozwoliły na identyfikację syna Filiks jako ofiary molestowania, wypłynęły z prokuratury.
– Jedyną informacją o pokrzywdzonych, jaka została podana, jest to, że był to chłopiec w wieku 13 lat. Nie padły żadne inne dane, ponieważ my takich informacji nie udzielamy – zaznaczył sędzia. Zastrzegł jednocześnie, że informacje, jakie ukazały się w materiałach na stronie radia i TVP Info, nie pochodziły od rzecznika sądu.