Paul Grant nie żyje. 56-letni aktor znany był przede wszystkim ze swoich ról w "Harrym Potterze" oraz "Gwiezdnych wojnach". Mężczyzna zmarł w poniedziałek 20 marca.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Aktor znany był z ról w takich tytułach, jak "Harry Potter", "Gwiezdne wojny", "Willow" oraz "Labirynt".
Grant zmarł w wieku 56 lat w poniedziałek 20 marca.
Paul Grant nie żyje
Informację o śmierci Paula Granta przekazały brytyjskie media. Aktor miał zemdleć w ubiegły czwartek przed budynkiem King's Cross w Londynie. Stwierdzono wtedy śmierć mózgu, ale starano się utrzymać go przy życiu. Ostatecznie lekarze ogłosili jednak zgon w poniedziałek 20 marca o godz. 3:49 nad ranem.
Aktor zostawił partnerkę oraz córkę. – Paul był miłością mojego życia. Najzabawniejszy człowiek, jakiego znałam. Sprawiał, że moje życie było kompletne. Nic nie będzie już takie samo – powiedziała w rozmowie z mediami Maria Dwyer.
– Mam złamane serce. Żadna dziewczynka nie powinna zostać bez taty – pzekazała z kolei SkyNews jego córka Sophie Jayne Grant. – Był rozpoznawalny i kochany za swoją pracę. Odszedł zbyt szybko – skomentowała.
Grant był aktorem, kaskaderem oraz dublerem. Sławę przyniosły mu występy w takich tytułach, jak "Labirynt", "Gwiezdne Wojny: Powrót Jedi", "Legenda", "Willow" oraz "Harry Potter i Kamień filozoficzny".
56-letnik aktor nigdy nie ukrywał, że był uzależniony od alkoholu i narkotyków. Grant przyznał, że zaczął się w nie mocno staczać po rozwodzie ze swoją pierwszą żoną. Mężczyzna powiedział niemal dekadę temu gazecie "Sunday Mirror", że regularnie ją zdradzał, a po rozstaniu brał sporo kokainy.
– Potrzebuję pomocy. Biorę kokainę i jest coraz gorzej. Piję i palę, co tylko uda mi się zdobyć – ujawnił. W tamtym czasie krążyły również zdjęcia, na których aktor zażywał narkotyki oraz pił piwo polskiej marki. – Miałem wszystko. Rodzinę i pieniądze. Wszystko przepadło – stwierdził.
Śmierć Robbie'ego Coltrane'a załamała fanów "Harry'ego Pottera"
Przypomnijmy, że w październiku ubiegłego roku fani przygód nastoletniego czarodzieja rozpaczali z powodu śmierciRobbie'ego Coltrane'a, czyli filmowego Hagrida.
"Osobiście zapamiętam go jako niezmiennie lojalnego klienta. Poza tym, że był wspaniałym aktorem, był inteligentny, genialnie dowcipny i po 40 latach bycia dumną z tego, że jestem jego agentem, będę za nim tęskniła" – napisała w komunikacie cytowanym przez BBC agentka aktora, która jako pierwsza potwierdziła informację o jego śmierci.
Kobieta przekazała, że 72-latek zmarł w szpitalu w pobliżu miasta Falkirk w Szkocji. W imieniu jego najbliższych, czyli siostry Annie Rae, dzieci Spencer i Alice oraz ich matki Rhony Gemmell, podziękowała personelowi za opiekę.
Aktora w mediach społecznościowych pożegnała m.in. J.K. Rowling. "Nigdy już nie poznam nikogo podobnego do Robbiego. Był niesamowitym talentem, kompletnym unikatem, a ja miałem wielkie szczęście, że mogłem go znać, pracować z nim i śmiać się z niego".
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.