Ich "Wszystko wszędzie naraz" dostało 7 Oscarów. Oto 13 najlepszych filmów studia, które ratuje kino
redakcja naTemat
17 marca 2023, 19:37·7 minut czytania
Publikacja artykułu: 17 marca 2023, 19:37
Ich logo to znak jakości i oryginalności. Niektórzy tylko widzą tę jedną literę i liczbę, a już biegną do kin w ciemno (i zawodzą się rzadko). O kim mowa? Oczywiście o studiu A24, które w ostatnich latach stało się kopalnią świetnego kina, wyrocznią dobrego gustu i marzeniem gwiazd głodnych występów w ich świeżych, odważnych filmach. Na tegorocznej gali Oscarów A24 zgarnęło aż dziewięć statuetek (w tym siedem dla "Wszystko wszędzie naraz", najwięcej od dekady), bijąc na głowy hollywoodzkich gigantów. Ale jakie filmy tego amerykańskiego studia są... najlepsze? Wybraliśmy 13 perełek.
Reklama.
Reklama.
Naręcze Oscarów dla "Wszystko wszędzie naraz" (za najlepszy film, reżyserię oraz scenariusz oryginalny Dana Kwana i Daniela Scheinerta, montaż i aż troje aktorów) to nie wszystko. W tym roku studio A24 cieszyło się jeszcze z dwóch nagród: za główną rolę Brendana Frasera w"Wielorybie" oraz najlepszą charakteryzację i fryzury w filmie Darrena Aronofsky'ego. Łącznie zdobyło dziewięć Oscarów.
Żadne inne studio nie zgarnęło w tym roku więcej nagród: Netflix zdobył ich sześć, Disney dwa, Warner Bros jeden. Niezależne studio z Nowego Jorku pokonało gigantów, Dawid wygrał z Goliatem. A przecież łącznie A24 miało, uwaga, aż 18 nominacji do tegorocznych Oscarów (nagrody mogły też zdobyć"Aftersun", "Marcel the Shell with Shoes On" i "Blisko"), co jest absolutnym rekordem dla jakiejkolwiek wytwórni czy studia.
Już same te liczby świadczą o wielkości A24, które w 2012 roku założyli David Fenkel, John Hodges i Daniel Katz. Ale nie tylko liczby – podczas gdy "Top Gun: Maverick" uratował finansowo kina, to A24 wciąż ratuje przemysł filmowy pod kątem jakości i oryginalności. I wcale nie jest to przesadą, bo "Wszystko wszędzie naraz" nie jest żadnym wypadkiem przy pracy.
A24 zdobyło do tej pory łącznie aż 49 nominacji do Oscarów, a ich filmy i seriale (to jemu zawdzięczamy hitową "Euforię"!) są chwalone przez krytyków i doceniane przez widzów, którym wystarczy już samo logo tego studia, aby pójść do kina.
Przez 11 lat A24 ugruntowało pozycję promotora filmów, jakich nie robi absolutnie nikt inny. Oryginalnych do bólu, świeżych, autorskich, ambitnych, z doskonałą obsadą (w ich tytułach grali m.in. Denzel Washington, Frances McDormand, Colin Farrell, Willem Dafoe, Oscar Isaac, Joaquin Phoenix, Jennifer Lawrence, Julianne Moore, Tilda Swinton...). Nie boją się ani horrorów, ani filmów dla młodzieży, ani obyczajówek, ani science-fiction. Są odtrutką na wtórność współczesnego kina.
Najlepsze filmy studia A24. Wybieramy 13 tytułów
Już sama lista ich filmów jest długa i imponująca: "Moonlight", "Dziedzictwo. Hereditary", "Zabicie świętego jelenia", "Ex Machina", "Disaster Artist", "Minari", "Nieoszlifowane diamenty", "Lighthouse", "Wieloryb"... A A24 wcale nie spoczywa na laurach: kinomaniacy niecierpliwie odliczają dni do premiery "Beau Is Afraid" z Phoenixem, którego już sam zwiastun jest szalony.
Ale którefilmy studia A24są najlepsze? Które warto obejrzeć w pierwszej kolejności? To trudny wybór, ale Dział Kultura naTemat postanowił zakasać rękawy i wybrać perełki. Oto rezultat: lista 13 świetnych tytułów, które wyprodukowało (lub dystrybuowało) to amerykańskie niezależne studio. Nie we wszystkim się zgadzaliśmy, ale w przypadku ostatniego filmu nie było żadnych wątpliwości.
"Moonlight" zasłużenie dostał Oscara dla najlepszego filmu (chociaż wcześniej wyczytano "La La Land", co wciąż jest jednym z najbardziej krindżowych momentów w oscarowej historii), a także rolę Mahershali Alego i scenariusz adaptowany. Ten kameralny dramat o dojrzewaniu, poszukiwaniu własnej tożsamości oraz eksplorowaniu seksualności jest nie tylko emocjonalnie poruszający, ale również niesamowicie piękny. Seans "Moonlight" był dla mnie nie tylko artystycznym, ale i duchowym przeżyciem – właśnie takich kinowych przeżyć łaknę.
2. Człowiek-scyzoryk (2016)
Bartosz Godziński
Tak, to ten film, w którym martwy Daniel Radcliffe jest pierdzącą motorówką. Odkrywa to Hank (niesamowity Paul Dano), który płynie sobie na jego plecach. A miał się zabić, bo po trafieniu na bezludną wyspę stracił wszelką nadzieję. To i tak tylko początek oraz jeden z wielu surrealistycznych i metafizycznych momentów, przez które "Człowiek-scyzoryk" stał się kultowy.
Jest przepięknie "inny", ale i dający uczucie komfortu i ciepła, dlatego przez niektórych jest oglądany w ramach terapii, poprawienia humoru lub zwykłej akceptacji siebie. W tym szaleństwie jest metoda, bo kiedy przebijemy się przez te wszystkie gazy i płaszczyk absurdalnej, pozornie głupiej komedii, możemy odnaleźć prawdziwy sens życia.
"Pearl" to prequel "X" Ti Westa, jednak według mnie jest zdecydowanie lepszy niż jego poprzednik. Podczas gdy slasher reżysera był dość czczą laurką dla kina lat 70., jego ostatni film to pełnowymiarowy (i pełnokrwisty!) horror psychologiczny. Tym razem reżyser składa hołd Złotej Erze Hollywood z kultowym "Czarnoksiężnikiem z krainy Oz" na czele. To, co Mia Gothwyczynia w tym filmie, nie mieści się w głowie – to rola godna Oscara (a przynajmniej nominacji). Szkoda, że Akademia, przeoczyła tę perłę (sic!) – tak samo zresztą, jak polscy dystrybutorzy.
4. "Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii" (2015)
"Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii" w reżyserii Roberta Eggersa to film, który na dobre otworzył Anyi Taylor-Joy drzwi do Hollywood. Historia rodziny purytanów, którzy osiedlają się na obrzeżach owianej mroczną legendą puszczy, w piękny sposób łączy w sobie tematykę feministyczną z satanizmem i wpływem wiedźm na kulturę.
Brakowało mi w kinie tak świeżego i szczerego spojrzenia na dziewczyńskość. Greta Gerwig, która po pięciokrotnie nominowanej do Oscara "Lady Bird" zachwyciła jeszcze "Małymi kobietkami" (a już w tym roku premiera "Barbie"), pokazała dojrzewanie młodej kobiety tak, jak wcześniej nie zrobił tego nikt inny. A pomogła w tym genialna Saoirse Ronan, która jest dla mnie aktorska perłą.
Jest krępująco, dziwacznie, emocjonalnie i gwałtownie, są pierwsze miłości, z których żadna wcale nie musi być poważna (do czego lubi nas przekonywać kino dla nastolatków), jest nastoletni bunt, który po latach nas śmieszy, jest też cudownie skomplikowana i niejednoznacznie relacja z matką. Wszystkie to przeżywałyśmy i jak cudownie było to w końcu zobaczyć to na ekranie bez filtra.
6. Good Time (2017)
Bartosz Godziński
Długo się zastanawiałem nad tym, który film braci Safdie wybrać – "Nieoszlifowane diamenty" czy "Good Time", ale zdecydowałem się na ten drugi, bo mocniej mnie zestresował. Nie wiem, jak oni to robią, ale właśnie ta intensywność i klaustrofobia scen kręconych rozedrganą kamerą przy tętniącej muzyce daje jakąś masochistyczną przyjemność widzowi.
Sfrustrowany Robert Pattinson po nieudanym skoku na bank próbuje ratować swojego brata i nie cofnie się przed niczym. Ben Safdie tak przekonująco wcielił się w osobę nieporadną, że widzowie nie dowierzają, że to jeden z reżyserów. Nie sposób się oderwać od tego ulicznego kina dresiarskiego, ale i samej historii braci, choć na co dzień staram się unikać tak nerwowych rzeczy.
7. Lighthouse (2019)
Maja Mikołajczyk"Lighthouse" to drugi w karierze film Roberta Eggersa, którego osobiście uznaję za jednego z najbardziej obiecujących współczesnych reżyserów. Willem Dafoe i Robert Pattinson wcielają się w nim w latarników, którzy osamotnieni na bezludnej wyspie powoli zaczynają popadać w obłęd. Z pozoru prosta historia szaleństwa zanurzona jest po uszy w mitologii greckiej, a także w nawiązaniach do twórczości H.P. Lovecrafta. To jeden z tych filmów, który trzeba parokrotnie obejrzeć, żeby zrozumieć wszystkie smaczki.
"X"Ti Westa z Mią Goth i Jenną Ortegą w obsadzie oddaje hołd filmom porno z lat 70. ubiegłego wieku. Robi to pod płaszczykiem horroru i, choć bardziej bawi, niż straszy, w ciekawy sposób rozprawia się z dziedzictwem kina grozy.
9. Midsommar. W biały dzień (2019)
Ola Gersz
Nie lubię horrorów, bo się ich boję, ale "Midsommar" w reżyserii Arego Astera dosłownie połknęłam (chociaż też się bałam). Ten film narobił szumu nie tylko dzięki Florence Pugh i wszystkim tym kwiatom na plakatach. Jego siłą są kontrasty (folkowy klimat przesilenia letniego, sielska natura, mili ludzie z pogańskiego kręgu kulturowego kontra groza, strach i śmierć) i niesamowita atmosfera, którą trudno byłoby podrobić. Oglądając "Midsommar" jesteś zaniepokojony od początku do końca i właśnie o to chodzi.
10. Spring Breakers (2012)
Bartosz GodzińskiHarmony Korine wcześniej nakręcił jeden z najbardziej chorych filmów w dziejach, "Skrawki". W przypadku "Spring Breakers" nie jest aż tak patologicznie, ale też nie znaczy, że jest zupełnie normalnie. Wszak mamy do czynienia ze słynnymi feriami wiosennymi, na których studenci ze Stanów odpalają wrotki. To jednak nie film w stylu "American Pie", lecz Quentina Tarantino czy Davida Lyncha.
James Franco wyglądający jak karykatura pozera-rapera, przygarnia cztery niesforne ślicznotki (m.in. Selenę Gomez i Vanessę Hudgens), by pobawić się z nimi w gangsterkę. To nie mogło się skończyć dobrze. Film jest brawurową satyrą, a pod względem formy zachwyca – scena, w której bohaterowie przy zachodzie słońca śpiewają balladę Britney Spears, z karabinami maszynowymi w rękach i różowych kominiarkach na głowach, to czysta magia.
11. Tajemnice Silver Lake (2018)
Maja Mikołajczyk"Tajemnice Silver Lake" to współczesna wariacja na temat kina noir, pastiszująca jego najsłynniejsze tropy. Andrew Garfield wciela się w filmie w detektywa z przypadku, który pragnie odkryć tajemnicę zniknięcia pięknej sąsiadki (typowej femme fatale), ale trafia na trop większego spisku, o jakim nawet mu się nie śniło. Ten film wciąga jak królicza nora z Alicji w Krainie Czarów – i to nie tylko za sprawą zawikłanej zagadki kryminalnej.
12. Ghost Story (2017)
Zuzanna Tomaszewicz"Ghost Story" z Rooney Marą oraz Casey Affleckiem nie jest zwykłą historią o duchach, a raczej artystycznym i dość oszczędnym w swej formie spojrzeniem na to, czym jest strata kogoś bliskiego. W tej opowieści nie ma raczej niczego strasznego (no chyba, że mówimy o strachu przed śmiercią).
A24 z każdym filmem udowadnia swoją wielkość, ale tym razem przeszło samo siebie."Wszystko wszędzie naraz"to nie tylko jeden z najlepszych filmów studia A24, ale najlepszych filmów 2022 roku. Tak zresztą zadecydowała również Amerykańska Akademia Filmowa. Szalone dzieło Dana Kwana i Daniela Scheinertazmiażdżyło konkurencję na tegorocznych Oscarach, zdobywając aż siedem statuetek, które dołączyły do całego oceanu nagród.
Ten widowiskowy komediodramat science fiction zachwyca pomysłem, absurdem, humorem, wizualnym pięknem, realizacją i aktorstwem (Oscary zdobyła aż trójka aktorów: Michelle Yeoh, Ke Huy Quan i Jamie Lee Curtis, a Stephanie Hsu zgarnęła nominację). W czasach remake'ów, sequeli i spin-offów dwaj Daniele powiedzieli "potrzymajcie nam piwo" i dali nam coś, czego w kinie jeszcze nie było. Dla takich filmów warto żyć.