"To straszne", "mówi się, że to porachunki mafii" – m.in. tak w rozmowie z lokalnymi mediami mieszkańcy Bielowicka w województwie śląskim komentują makabryczne odkrycia, których śledczy mieli dokonać w ich okolicy. Co wiadomo o budynku dawnej owczarni, na terenie której śledczy – według ustaleń lokalnych dziennikarzy – mieli znaleźć nawet dziesięć ciał i jakie jest stanowisko prokuratury w tej sprawie?
Reklama.
Reklama.
Bielowicko, mała wieś w woj. śląskim, od końca marca żyje akcją funkcjonariuszy na terenie dawnej owczarni
Według ustaleń lokalnych mediów miało tam zostać znalezionych nawet dziesięć ciał
Pojawiły się doniesienia o "cmentarzysku mafii" i katowni, która miała znajdować się w tym miejscu
Sprawę przejęła Prokuratura Krajowa, ale śledczy dla dobra postępowania nie informują o jego szczegółach
Co mówią mieszkańcy o budynku dawnej owczarni, na którego terenie miano dokonać odkrycia?
"Na miejscu zdarzenia widać jeszcze ślady po policyjnych działaniach. Zostały gdzieniegdzie policyjne taśmy, w oczy rzuca się zakryta deskami oraz kamieniami studnia" – opisuje "Dziennik Zachodni", relacjonując wydarzenia z Bielowicka, zamieszkiwanej przez około 600 osób wsi na Podbeskidziu (w powiecie bielskim, w gminie Jasienica). Chodzi o tajemnicze doniesienia dotyczące makabrycznego odkrycia na terenie dawnej owczarni.
Bielowicko. Doniesienia ws. "cmentarzyska mafii" i katowni we wsi na Śląsku
Jak opisywaliśmy, pod koniec marca miało tam pracować nawet stu funkcjonariuszy. Lokalne media – m.in. portal beskidzka24.pl – ustaliły, że wówczas znaleziono ciało około 40-letniego mieszkańca Brennej, który jeszcze w zeszłym roku był widziany żywy. Portal podał także, że "zwłoki miały zostać umieszczone w beczce, a następnie zakopane pod ziemią".
Jako że zmarły był mieszkańcem powiatu cieszyńskiego, sprawą zajęła się początkowo Prokuratura Rejonowa w Cieszynie. Śledztwo przejęła już jednak Prokuratura Krajowa (a konkretniej: wydział zamiejscowy w Katowicach).
"Fakt" podał, że ciało 40-letniego mężczyzny miało być oblane kwasem. Śledczy tego nie komentowali, wkrótce zaczęły się jednak pojawiać informacje o "cmentarzysku mafii", "rzezi na posesji" i "katowni". Dlaczego? Podobno policjanci wrócili na miejsce i zaczęli przeczesywać okoliczny teren, a portal beskidzka24.pl doniósł, że ciał znalezionych w okolicy było dużo więcej.
"Według nieoficjalnych informacji, do których udało nam się dotrzeć, w pobliżu zabudowań, w których mieściła się niegdyś stara owczarnia, służby miały odnaleźć około dziesięciu ciał. Jak wynika z naszych informacji, część z nich miała nosić ślady po ranach postrzałowych. Wiele wskazywać miało na katowanie" – podano.
Wskazano też, że "służby, które brały udział w przeszukiwaniu czy doświetlaniu terenu, otrzymały zakaz przekazywania jakichkolwiek informacji o prowadzonych czynnościach".
W rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" okoliczni mieszkańcy mówią, że są zaniepokojeni sprawą. Niektórym ciężko jest oddzielić plotki od faktycznych doniesień. – Nie interesuję się tym. Nie chcę wiedzieć, co tam się stało – powiedziała jedna z mieszkanek w rozmowie z portalem. Inny mieszkaniec stwierdził z kolei: "Słyszałem, straszne to jest. Ludzie mówią różne rzeczy. Nie wiadomo jak było. Mówi się, że to porachunki mafii".
Bielowicko i budynek dawnej owczarni. "Przed posesją była wysoka brama"
Z kolei w rozmowie z beskidzka24.pl mieszkańcy mówią więcej o budynku dawnej owczarni, która działała w czasach PRL. Później ktoś wykupił zabudowania i to właśnie na terenie prywatnej posesji służby miały dokonać odkrycia.
Jak precyzuje portal, ostatnio miała się tam znajdować jedna z siedzib gliwickiej firmy i prowadzony miał być tam tartak. Przy drodze wciąż mają się znajdować znaki informujące o działalności tartaku, ale mieszkańcy twierdzą, że nie widzieli, by była tam prowadzona tego typu działalność.
– Przed posesją była wysoka brama, która zniknęła jakiś czas temu. Nie wiem, czy ktoś za długi ją usunął, czy może złodzieje złomu. Zawsze była zamknięta. Jak właściciel był na miejscu, to zawsze przeganiał wszystkich stamtąd, bo drogą prowadzącą obok owczarni można było dojść na skróty do Łazów – powiedziała jedna z mieszkanek Bielowicka w rozmowie z dziennikarzami.
"Fakt" ustalił, że początkowo teren owczarni kupił właściciel, który według mieszkańców "sprowadził psy, teren ogrodził" a potem "zniknął". Jego teren mieli zająć inni. – Plotka głosi, że teren przejęła mafia narkotykowa. Kto wie, czy nie zrobili sobie tutaj punktu przerzutowego. Może to jakieś porachunki między przestępcami? – pisze "Fakt", przytaczając opinie ludzi ze wsi.
Redakcja naTemat w środę skontaktowała się w tej sprawie z Komendą Wojewódzką Policji w Katowicach. Od oficera prasowego usłyszeliśmy, że nic nie wie o sprawie ze wsi Bielowicko i odesłał nas do prokuratury.
Śledczy dla dobra sprawy nie udzielają informacji. Prokurator Agnieszka Michulec, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Bielsko-Biała Południe, pod koniec marca w rozmowie z mediami potwierdziła jedynie, że w Bielowicku znaleziono jedno ciało.
"Mogę jedynie powiedzieć, że ujawniono zwłoki. Z uwagi na to, że zdradzanie jakichkolwiek informacji byłoby działaniem na niekorzyść śledztwa, nie mogę potwierdzić nic więcej". Prokurator Tomasz Tadla ze śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej przekazał z kolei "Faktowi": – Na ten moment nie podajemy żadnych informacji w tej sprawie.