Media sportowe żyją tym, co wczoraj wieczorem wydarzyło się w Anglii. Eden Hazard, czołowy piłkarz Chelsea Londyn, kopnął chłopca do podawania piłek, który próbował zagrać na czas. Piłkarz wyleciał z boiska. Według przepisów - słusznie. Tyle tylko, że chłopcy do podawania piłek ostatnio coraz częściej celowo przedłużają grę. To problem, który trzeba rozwiązać.
To był rewanżowy mecz Pucharu Ligi. Swansea podejmowało Chelsea. Londyńczycy w pierwszym spotkaniu przegrali u siebie 0:2 i w rewanżu, by myśleć o finale, musieli zwyciężyć. Tymczasem w drugiej połowie utrzymywał się korzystny dla gospodarzy wynik 0:0. Właśnie wtedy doszło do tego zdarzenia. Chłopiec wiedział, co robi. Grał na czas, pomagał swoim idolom. Piłkarz z kolei dał się ponieść nerwom. Potem na boisku doszło do małej szamotaniny.
Tu zobaczysz całe zajście:
Według przepisów - czerwona kartka
Jakub Jankowski jest sędzią piłkarskim, reprezentującym Łódzki Związek Piłki Nożnej. Na pytanie, czy czerwona kartka dla Hazarda była słuszna, odpowiada krótko: - Sędzia musi kierować się przepisami gry w piłkę. W jego pracy kluczowa jest ich interpretacja. Po chwili przytacza mi, jak mniej więcej brzmi jeden z podpunktów Artykułu 12 przepisów gry w piłkę nożną: - W jednym z podpunktów jest zapis mówiący o tym, że zawodnik, który uderza, kopie lub usiłuje uderzyć, kopnąć przeciwnika, współpartnera albo każdą inną osobę, czyniąc to w sposób, który jest gwałtownym lub agresywnym zachowaniem, musi być wykluczony z gry.
Interpretacja powinna być więc taka - chłopiec jest jedną z "każdych innych osób", podobnie jak taką osobą byłby zaatakowany trener, sędzia czy kibic. Z drugą częścią jest już nieco trudniej, niemniej, jak pokazały powtórki, Hazard nie trafił tylko w piłkę. Owszem, wybił ją chłopakowi, ale przy okazji kopnął też w żebra.
"Jego wina? Taka, że nie kopnął go mocniej"
W brytyjskiej prasie trwa ożywiona dyskusja. - Myślę, że Hazard zobaczy powtórki i pożałuje tego, co zrobił - stwierdził trener Swansea Michael Laudrup, genialny były piłkarz reprezentacji Danii. Podobną opinię mają też, co zrozumiałe, jego podopieczni. - Widziałem, jak Hazard kopał go po żebrach. To niezrozumiałe - to z kolei słowa piłkarza walijskiej drużyny Ashleya Williamsa.
Trener Chelsea Rafa Benitez stwierdził natomiast, że wina leży po obu stronach. Podzieleni są też na Twitterze słynni angielscy piłkarze. Rio Ferdinand, stoper Manchesteru United, pisze, że to musiała być czerwona kartka. Ale Michael Owen ma inne zdanie. - I chłopiec, i Hazard zachowali się źle. Hazard nie chciał go skrzywdzić. Próbował tylko wydobyć piłkę - to jego wpis na Twitterze.
Głos zabrał też Joey Barton, piłkarz - skandalista, który na Twitterze ma ponad milion fanów. W swoim stylu, napisał ostro: "Jedynym przestępstwem Hazarda jest to, że nie kopnął go wystarczająco mocno"
Chłopak miał grymas jak aktor
Sytuacja nie jest więc jednoznaczna. Jankowski w rozmowie z naTemat najpierw wyraźnie zaznaczył, że zacznie od interpretacji przepisów. Potem, gdy przeszliśmy do analizy tej sytuacji, mówi: - Oczywiście, zachowanie piłkarza było agresywne, a kopnięcie na pewno chamskie. Ale spójrz na ten grymas twarzy chłopaka. To jest aktorstwo, jestem tego pewien. Tak się leży na boisku, gdy przeciwnik cię draśnie, a ty chcesz zaoszczędzić czas. On teraz jest osobą, która pomogła swojej drużynie wygrać ten mecz. To nie jest OK.
Sytuacja, w której chłopcy podający piłki próbują kraść czas, nie jest czymś wyjątkowym. Zdarza się także na polskich boiskach. Jankowski na co dzień sędziuje w okręgu łódzkim, był też arbitrem technicznym na meczach Młodej Ekstraklasy, II ligi i Pucharu Polski. - Na tego typu sytuacje trzeba zwrócić uwagę, bo śmiało mogę powiedzieć, że to częsty problem. Wiesz, co zauważyłem na polskich boiskach? Że notorycznie zdarza się tak, że gospodarze mają korzystny wynik, goście oddają niecelny strzał i bramkarz mówi z uśmiechem do takiego chłopaka: "Spokojnie młody, tylko się nie spiesz". I taki młody słucha go, bo jest w niego wpatrzony jak w obrazek. Dla niego to idol. Chce być kiedyś taki jak on - opowiada Jankowski.
Hazard - rzezimieszek. Eric Cantona jak Hannibal Lecter
W tej chwili w przepisach wygląda to tak - ruch należy do sędziego technicznego. To on powinien przed meczem porozmawiać z osobą, która w klubie odpowiada za kursy dla chłopców od podawania piłek. I powinien z taką osobą omówić ich zachowanie. Na tego typu kursach chłopcy uczeni są, gdzie mają stać. Ilu po tej, a ilu po tamtej stronie. Powtarza się im, że piłka musi być wyrzucana jak najszybciej. Niezależnie od tego, jaką koszulkę ma na sobie człowiek, który się jej domaga.
Chłopak poza boiskiem pomógł swojej drużynie wygrać, a tej teraz nie można ukarać - na tym polega problem. Po meczu obaj panowie podali sobie ręce, padło słowo "przepraszam". 17-latek i jego ojciec nie zamierzają wnieść oskarżenia, niemniej policja powiadomiła, że rozpocznie śledztwo w tej sprawie.
Cała afera, nazywana już w Polsce "Hazardową", porównywana jest na Wyspach do innego zdarzenia. Z meczu Crystal Palace z Manchesterem United, kiedy gwiazdor gości Francuz Eric Cantona, schodząc z boiska, nie wytrzymał nerwowo i jednego z kibiców rywala potraktował ciosem karate. Przemysław Rudzki, dziennikarz sportowy, na Facebooku wyśmiał to porównanie. Napisał: "Nagonka na Hazarda jest śmieszna, a porównywanie go do Cantony to jak porównywanie rzezimieszka do Hannibala Lectera".
Cios karate w wykonaniu Erica Cantony:
Na koniec Jankowski dodaje: - Niestety, ale ta sprawa pokazuje, w jaką stronę zmierza współczesna piłka nożna. Tam gdzie w grze są wielkie pieniądze, cwaniactwo pojawia się też poza boiskiem.
Belg nie powinien tak robić, ale szopka zrobiona z tego przez media jest typowa dla dzisiejszych czasów. A ten cały "ball boy" to był chyba większy od Hazarda.