Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek zaalarmował, że wprowadzona przez rząd zmiana dotycząca liczenia głosów w zagranicznych komisjach wyborczych (mają one na to tylko 24 godziny od zakończenia głosowania) "narusza istotę prawa wyborczego". Zaapelował też do marszałków Sejmu i Senatu o rozważenie zmiany przepisów w tej kwestii. Na sprawę zwracali wcześniej uwagę przedstawiciele Polonii.
Reklama.
Reklama.
Rzecznik Praw Obywatelskich alarmuje, że zmiany w Kodeksie wyborczym zawierają zapis dot. krótszego czasu przeliczania głosów w komisjach za granicą
W konsekwencji głosy części przedstawicieli Polonii mogą zostać uznane za nieważne
To może jego zdaniem budzi "zasadnicze wątpliwości" z punktu widzenia Konstytucji RP
RPO zaapelował do marszałków Sejmu i Senatu o "rozważenie konieczności zmiany przepisów i usunięcie ograniczenia
Oprócz zapisu dot. bezpłatnego dowożenia starszych osób na wybory, w znowelizowanych przepisach znalazł się także zapis (konkretnie chodzi o art. 230 par. 2 nowego Kodeksu wyborczego) o skróceniu czasu liczenia głosów w zagranicznych obwodach. Nowelizacja nakazuje jednocześnie m.in. bardziej transparentne liczenie głosów, co najprawdopodobniej znacznie wydłuży cały proces.
Kodeks wyborczy a prawo. RPO apeluje ws. zmian wprowadzonych przez PiS
Po zmianie zagraniczne komisje mają mieć tylko 24 godziny od zakończenia głosowania na policzenie wszystkich głosów. Jeśli w tym czasie nie przekażą wyników głosowania do komisji okręgowych, to głosowanie w tych obwodach uważa się za nieważne. I to właśnie zaniepokoiło Rzecznika Praw Obywatelskich.
RPO alarmuje, że przepis ten "narusza istotę prawa wyborczego oraz uzależnia ważność i skuteczność głosu od okoliczności, które są niezależne od obywatela i wynikają z problemów ze sprawnością działania administracji wyborczej". Zdaniem Marcina Wiącka zapis "budzi zasadnicze wątpliwości z punktu widzenia zgodności z art. 62 ust. 1 w związku z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP".
"Przewiduje bowiem, że ważny głos oddany w głosowaniu przez osobę posiadającą pełnię praw wyborczych może zostać uznany za niebyły tylko z tego powodu, że utworzona na potrzeby wyborów administracja wyborcza nie dotrzyma ustawowego terminu przekazania wyników głosowania do okręgowej komisji wyborczej" – wskazuje Rzecznik.
"Tym samym prawo wyborcze obywatela polskiego zostaje zredukowane do możliwości oddania głosu, który z uwagi na niesprawne działanie aparatu wyborczego nie zostanie następnie policzony i nie będzie miał żadnego wpływu na ostateczny wynik wyborczy" – uzasadnia.
Dodaje też, że Konstytucja RP nie różnicuje prawa do udziału w wyborach w zależności od miejsca zamieszkania i zwraca uwagę, że w niektórych krajach wciąż obowiązują np. covidowe restrykcje, które mogą wpłynąć na sprawność procesu głosowania.
"Z prac i analiz Biura RPO wynika, że zagraniczne obwody głosowania są bardzo narażone na różnego rodzaju problemy organizacyjno-techniczne związane z przeprowadzeniem głosowania. Przykładem są ostatnie wybory, które były przedmiotem licznych skarg obywateli do Rzecznika. Dotyczyły one nie tylko problemów związanych z głosowaniem korespondencyjnym, ale także przebiegu głosowania osobiście w placówkach dyplomatycznych w dniu wyborów" – czytamy w oświadczeniu.
Marcin Wiącek zaapelował do marszałków Sejmu i Senatu o "rozważenie konieczności zmiany przepisów Kodeksu wyborczego w celu usunięcia ograniczenia czasowego liczenia głosów w zagranicznych obwodach głosowania ograniczenia".
Jak opisywaliśmy w naTemat, już kilka tygodni temu polonijni działacze alarmowali, że podczas jesiennych wyborów wiele komisji za granicą nie zdąży policzyć głosów w wyznaczonym terminie. Oznaczałoby to, że tysiące głosów mogą trafić do kosza. Były poseł i europoseł PO oraz koordynator kampanii prezydenckiej Rafała Trzaskowskiego Polonii, Krzysztof Lisek, opisał, jak proces liczenia głosów ma wyglądać w praktyce.
"Ordynacja zmienia sposób liczenia głosów. Szef komisji pokazuje każdy głos całej komisji. Limit na policzenie to 24 godziny. Dokonaliśmy w Londynie eksperymentu. Można policzyć maksymalnie 2 tys. głosów. A jeszcze Senat? Wiele komisji za granicą nie zdąży!" – pisał na Twitterze.
Według Liska największy problem może dotyczyć komisji w taki miastach jak: Londyn, Manchester, Edynburg, Haga, Bruksela, Paryż czy Berlin.
Polonia i problemy z liczeniem głosów. "Nie wiem, czy to brak wyobraźni, czy zła wola"
Temat eksperymentu przeprowadzonego przez polonijnych działaczy opisało też OKO.Press. Jak wskazano, na pomysł sprawdzenia wydolności nowego systemu wpadła Małgorzata Hallewell z organizacji Polonia Głosuje (kierującej komisjami wyborczymi w Londynie w poprzednich latach).
– Zależało nam na uwzględnieniu warunków, które mogą być pomijane przez ekspertów-teoretyków. Mając doświadczenie pracy w komisjach wyborczych, doskonale wiemy, jak zmęczenie po kilkunastu godzinach pracy wpływa na koncentrację i wydajność czynności liczenia głosów. A przecież komisje zaczynają pracę o godz. 06:00 rano, przystępują do liczenia głosów po 16 godzinach pracy! – mówiła w rozmowie z portalem.
– Do liczenia głosów przystąpiliśmy o godz. 22:30, żeby członkowie naszej komisji byli odpowiednio zmęczeni i kontynuowaliśmy liczenie przez pełną godzinę najsprawniej, jak byliśmy w stanie. Udało nam się przeliczyć 98 głosów. Oznaczałoby to, że bylibyśmy w stanie w 20 i pół godziny przeliczyć 2 tys. kart wyborczych do Sejmu i to przyjmując nierealistyczne założenie, że utrzymalibyśmy taką samą wydajność, pracując bez żadnych przerw. W dodatku w ogóle nie liczyliśmy kart do Senatu, co wydłużyłoby pracę, nawet przyjmując, że jedna karta zajmowałaby dwa razy mniej czasu – dodała w rozmowie z portalem.
Wskazała też: "Nie wiem, czy to kompletny brak wyobraźni, czy zła wola wobec polonijnych wyborców". Przedstawiciele PiS nie sygnalizowali dotąd, że mają w planach usunięcie kontrowersyjnego zapisu. "Rzeczpospolita" donosiła niedawno, że politycy obozu rządzącego wskazują w nieoficjalnych rozmowach, iż kolejna nowelizacja nie wchodzi w grę, możliwe jest jednak powiększenie liczby komisji wyborczych. Konkretów w tej sprawie jednak nie ma.
Wybory parlamentarne 2023: kiedy się odbędą?
Dokładny termin wyborów parlamentarnych 2023 ma zostać podany latem. Ogłosi go prezydent Andrzej Duda. Zgodnie z Konstytucją RP możliwe są cztery daty: 15 października, 22 października, 29 października lub 5 listopada. Ryszard Terlecki z PiS rozmowie z mediami mówił, że 15 października wydaje się dobrą datą (podkreślał jednak, że decyzja należy do prezydenta). To również data Dnia Papieskiego.
Na tę datę wskazywali również informatorzy "Rzeczpospolitej". Z ustaleń dziennika wynika, że ten termin byłby na rękę PiS z jeszcze jednego powodu: pozwala na niewydłużanie kampanii wyborczej.