logo
Na planie polskiej krótkometrażówki z Ewanem McGregorem doszło do tragicznego wypadku Fot. Kadr z filmu "Czerwony punkt" / Showmax
Reklama.
  • "Czerwony punkt" był krótkometrażowym filmem promującym nieistniejącą już w Polsce platformę streamingową Showmax.
  • W głównej roli wystąpił Ewan McGregor, a jego reżyserem był Patryk Vega, a producentem Opus Film (Oscar za "Idę").
  • W trakcie zdjęć do filmu w 2016 roku doszło do groźnego wypadku. Operator Petro Aleksowski został postrzelony w nogę przez byłego żołnierza GROMu, który grał w jednej ze scen. Okazało się, że w karabinie była ostra amunicja, a nie ślepaki.
  • W 2019 ruszył proces, który teraz doczekał się nieprawomocnego finału. Sąd skazał strzelca.
  • O postrzałach na planach filmowych do tej pory słyszeliśmy jedynie w Hollywood za sprawą Aleca Baldwina. Ten proces jest pierwszą tego typu sprawą w Polsce. 

    "Zarzuty aktu oskarżenia dotyczą spowodowania nieumyślnie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez postrzelenie, w wyniku czego pokrzywdzony doznał rany postrzałowej kończyny dolnej, co stanowiło ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci innego ciężkiego kalectwa" – powiadomiła w 2019 r. warszawska Prokuratura Okręgowa.

    Jak doszło do postrzelenia na planie "Czerwonego punktu"?

    W feralnej scenie śmigłowiec z ochroniarzami granymi przez byłych żołnierzy GROM wyłaniał się zza wieżowca. Petro Aleksowski razem z asystentem nagrywali ją na podnośniku. W pewnym momencie w kierunku kamery skierowana została zielona wiązka laserowa i oddano strzał. Chwilę wcześniej operator zrobił "selfie".

    "Huk, silne, ale tępe uderzenie w nogę i osuwam się. Ból? Chyba szok go skasował. Patrzę, noga wisi bezwładnie od kolana w dół i pojawia się myśl: odjebało mi nogę, będę jak 'F', nie chcę być jak 'F'. Co dziwne, nie było w tym strachu ani paniki. Ale przyszła myśl: nie dam rady żyć bez nogi" – relacjonował operator. "F" jest bohaterem dokumentu "Przerwana misja" o polskich weteranach wojny w Afganistanie, nad którym pracował Aleksowski. Jak na ironię były żołnierz, który go postrzelił, również brał udział w tej misji i wielu innych.

    Ireneusz Sz. był doświadczonym snajperem z wieloletnim doświadczeniem. Początkowo przyznał się do winy, ale potem się z tego wycofał. Cały proces miał charakter tajny "z uwagi na ważny interes państwowy", więc nie znamy jego wersji wydarzeń.

    Strzału oddanego z karabinu nie było nawet w planach - efekt miał być dodany w postprodukcji. Laser miał się tylko skierować w stronę kamery. W karabinie zamiast ślepaków była jednak ostra amunicja, prawdopodobnie samoróbka.

    - Możesz napisać, że zostałem postrzelony z ostrej broni spreparowanym pociskiem. Był to, według strzelca, pocisk jego roboty. Jak rażący, to widać. Gdybym dostał nie w nogę, a w klatkę piersiową lub w głowę, to bym już nie żył. Odłamki pozostały we mnie; jeden jest kilkanaście milimetrów od aorty, ale mam nadzieję, że się nie przesunie – powiedział operator w rozmowie z polsatnews.pl w 2017 roku.

    Sąd wydał wyrok ws. postrzału na planie filmu Patryka Vegi

    Wcześniej nawet brano pod uwagę to, że rana nie powstała w wyniku postrzału snajpera, a operatora trafił jakiś odłamek z helikoptera. Od początku jednak wydawało się to niewiarygodne - zwłaszcza że prokuratura nie zarządziła ekspertyzy maszyny. Najnowszy wyrok ostatecznie potwierdza, że na planie doszło do postrzelania. Nie jest on co prawda prawomocny.

    "21.4.2023 po 6 latach, 5 miesiącach i 3 godzinach od postrzelenia mnie, po 22 rozprawach sądowych zapadł wyrok (nieprawomocny) skazujący strzelca, potwierdzając tym fakt postrzelenia mnie na planie filmu "Czerwony punkt", produkcja Opus Film, reżyseria Patryk Vega" – napisał na Facebooku poszkodowany.

    Petro Aleksowski to znany operator filmowy - kręcił zdjęcia do takich produkcji jak "Cześć Tereska", "Świnki" i "Pitbull. Niebezpieczne kobiety". Po postrzeleniu przeszedł kilka operacji (lekarze wycięli mu 10-centymetrowy kawałek strzaskanej kości udowej i zastąpili tytanowym łącznikiem), poruszał się na wózku i przechodził kosztowne leczenie. W oddzielnym procesie walczy o odszkodowanie z producentem "Czerwonego punktu" - Opus Film. Reżyser Patryk Vega zachował klasę i z własnej kieszeni wpłacił 100 tys. zł na rehabilitację operatora.