Radio Zet opisało kulisy zatrudnienia Oskara Szafarowicza w PKO BP. – Zielone światło dała Nowogrodzka, później C.V. obu trafiły do banku z Ministerstwa Aktywów Państwowych – przekazał informator stacji. Franciszek Przybyła to asystent i prawa ręka posła Łukasza Mejzy. Oskara Szafarowicza przedstawiać dziś nikomu nie trzeba. Od wielu miesięcy aktywnie udziela się w mediach społecznościowych, jednoznacznie opowiadając się za partią rządzącą. Jest działaczem młodzieżówki PiS, który pomaga w social mediach właśnie Mejzie. Według ustaleń Radia Zet, w banku umów z Szafarowiczem i Przybyłą nie podpisał szef kadr Jakub Kowaleczko. Uczynił to dyrektor Departamentu Kapitału Pracownika Robert Łęcki. Umowę z Oskarem Szafarowiczem zawarto 31 marca na trzy czwarte etatu. Umowa Franciszka Przybyły została podpisana 7 kwietnia na pełen etat. Obu zatrudniono jako specjalistów w Departamencie Kapitału Pracownika w centrali PKO BP. Przybyła mógł wykonywać obowiązku z tytułu umowy zarówno w Warszawie, jaki i w Zielonej Górze.
Oskar Szafarowicz w PKO BP. Nie spełnia wymagań stanowiska
Sprawę zatrudnienia Szafarowicza w PKO BP opisała Wirtualna Polska. Dziennikarz Szymon Jadczak twierdzi, że działacz młodzieżówki PiS nie spełnia wymogów i to już do kolejnej posady w największym polskim banku.
"Działacz PiS Oskar Szafarowicz dostał pracę w PKO BP, mimo że nie miał wyższego wykształcenia, wymaganego przez bank. Przeniesiono go na inne stanowisko, gdzie wymagania są niższe, ale Szafarowicz wciąż ich nie spełnia" – czytamy w artykule Jadczaka na łamach Wirtualnej Polski. Bank nie komentuje sprawy zatrudnienia działacza PiS w swoich szeregach. Szafarowicz na początku kwietnia został specjalistą w PKO BP "w obszarze prezesa zarządu, pionie zarządzania personelem, w departamencie kapitału pracownika, w biurze zarządzania wartością pracownika, w zespole planowania i sprawozdawczości".
Zobacz także
Pracownicy banku wskazali wtedy w rozmowie z WP, że przy zatrudnieniu działacza pisowskiej młodzieżówki bank złamał swoje procedury. Dlatego też Oskar Szafarowicz został przeniesiony z zespołu planowania i sprawozdawczości do sekcji rekrutacji w zespole "contact center HR". I dziś pracuje jako "specjalista ds. rekrutacji".
Problem w tym, że i tu nie spełnia wymogów stawianych wobec kandydatów przez PKO BP. Mimo że w tym przypadku nie trzeba mieć ukończonych studiów, to w ogłoszeniu o pracę bank zaznaczył, iż od kandydatów na tę posadę wymaga minimum 2-letniego doświadczenia w samodzielnym prowadzeniu projektów rekrutacyjnych.
Z ustaleń WP wynika, że młody działacz PiS nigdy nie zajmował się "prowadzeniem projektów rekrutacyjnych".