Wiktoria Mielniczek, Kamil Kaniuk i Oskar Szafarowicz. To oni stoją za kontrofensywą Jarosława Kaczyńskiego w mediach społecznościowych. Ich inicjatywa Okiem Młodych przyciągnęła ogromne zainteresowanie. Niestety, aktywiści mają odwagę do krytykowania Donalda Tuska, jednak nie mają jej, by udzielić wywiadu niezależnemu od władzy dziennikarzowi.
Patrzę i widzę krótkie nagrania, na których młodzieżowi aktywiści występują w eleganckich ubraniach i rzucają się naDonalda Tuska. — Proszę pozostać sobie ze swoimi niemieckimi kolegami w Berlinie lub Brukseli — mówili na jednym z materiałów.
W skrócie, żeby nie zanudzać - nie znoszą całej opozycji i odmieniają przez wszystkie przypadki termin "środowiska liberalno-lewicowe". Przy okazji podoba im się podręcznik do historii i teraźniejszości w wydaniu prof. Wojciecha Roszkowskiego.
Cel? Pokazać, że nie wszyscy młodzi są wyborcami Lewicy i Koalicji Obywatelskiej. Gdybym był złośliwy, stwierdziłbym, że to akcja skierowana do Jarosława Kaczyńskiego, bowiem to on sam przyznał się do braku poparcia wśród młodzieżowego elektoratu.
Ich aktywność wywołała wiele kontrowersji. Nie zabrakło oczywiście wulgarnych i obraźliwych komentarzy. Dzięki nim prawicowe media okrzyknęły ich "ofiarami hejtu".
"Niejeden stary wyga złamałby się po takim ataku" — brzmi nagłówek artykułu wPolityce.pl. "Okiem Młodych - kto chce ich zniszczyć?" — pyta wPolsce.pl, publikując wywiad z autorami projektu.
Pomyślałem — może dowiem się czegoś ciekawego. Niestety, czułem się, jakby ktoś recytował mi paski TVP. — Media uważają się za wolne, a popierają tylko jedną ze stron — krytykowali. — Jesteśmy wolnym głosem w internecie — dodawali. — Nie zatrzymacie nas— zapewniali.
Co więcej, za te materiały wylewnie dziękują na Twitterze. Artykuły mniej pochwalne określają mianem "dna lewicowych mediów" lub "umniejszaniu rzetelnemu dziennikarstwu".
Najwyraźniej i ja nie okazałem się na tyle godnym i rzetelnym dziennikarzem, by dostąpić zaszczytu przeprowadzenia wywiadu z autorami "Okiem Młodych".
Kto tworzy inicjatywę "Okiem Młodych"?
Gdy pierwszy raz dowiaduję się o ich inicjatywie, z twarzy kojarzę jedynie Wiktorię Mielniczek - członkinię Młodzieżowej Rady przy ministrze sprawiedliwości. Dziewczyna działa także w ruchu nacjonalisty i Sekretarza Stanu w Kancelarii Premiera Adama Andruszkiewicza.
Pełniła też funkcję marszałkini Sejmu Dzieci i Młodzieży 2022. Na publikowanych w mediach społecznościowych zdjęciach pozuje z Elżbietą Witek, Przemysławem Czarnkiem i wspomnianym już Andruszkiewiczem.
Trudno doszukać się w mediach jej głębszych przemyśleń. Raczej widzę krótkie i proste komunikaty. Podobnie jest z Oskarem Szafarowiczem. Członek młodzieżówki Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich dniach regularnie pytał o finansowanie Campusu Polska przez Niemców.
Całe szczęście Szafarowicz zapewne nie ma wątpliwości co do tego, za czyje pieniądze obóz rządzący funduje sobie kordony policji, prywatną ochronę, drogie limuzyny oraz propagandową działalność Telewizji Polskiej.
Jego kolega z uczelni tłumaczy mi jednak, że prywatnie jest to raczej spokojny chłopak, a nie polityczny bulterier. — Nigdy otwarcie nie mówił o swojej działalności. Nigdy nie dochodziło też do sporów poglądowych między nim a grupą z kierunku, która jest liberalno-lewicowa — słyszę.
Kamila Kaniuka nie kojarzę w ogóle, choć to z nim chciałem porozmawiać na początku. Wiem jedynie, że jest wiceprzewodniczącym Młodzieżowego Sejmiku Województwa Śląskiego.
Wcześniej dotarłem do młodzieżowego aktywisty, który miał z nim styczność podczas debaty politycznej sprzed półtora roku. — Pamiętam, że mieliśmy niezły ubaw, bo leciał totalnie sloganami z TVP Info — wspomina.
O autorów młodym okiem pytam kolejnych młodzieżowych działaczy. — Raczej zostali wyciągnięci z kapelusza — odpowiadają. — Nie znam ich. Wygląda na PiS-owską ustawkę — sugerowali mi kolejni rozmówcy.
Zaskoczyło mnie to o tyle, że w środowisku młodzieżowym każdy zna każdego. Jest to raczej mała grupa, która potrafi scharakteryzować kilkoma zdaniami nawet rówieśników po drugiej stronie barykady.
Tak wyglądała moja "przygoda" z miłośnikami Prawa i Sprawiedliwości
Poza medialnym zamieszaniem moją ciekawość wzbudził fakt, że za Prawem i Sprawiedliwością opowiedziały się osoby, które nie pasują do elektoratu partii.
Mój cel był prosty — poznać ich świat i przedstawić go czytelnikowi. Zapytać, co konkretnie sprawia, że sympatię lokują akurat w Jarosławie Kaczyńskim? Co interesuje ich w ofercie Mateusza Morawieckiego?
Każdy ma prawo do własnych poglądów, wyrażania ich, a co najważniejsze, każdy powinien mieć do tego bezpieczną przestrzeń. Uznałem, że tym bardziej będę odpowiednią osobą do wykonania tego materiału, bowiem sam mam 20 lat i regularnie rozpisuje się o różnicach i zmianach pokoleniowych.
Postanowiłem zbadać sprawę na własną rękę. Na oficjalne konto Okiem Młodych oraz do Kamila Kaniuka wysyłam wiadomość. O tym, że zależy mi na spokojnej, merytorycznej rozmowie, zaznaczam od razu.
"Nie chodzi mi o żadne konfrontacje. Chciałbym raczej przybliżyć czytelnikom wasz świat" - napisałem w propozycji rozmowy. Jak widać, trudno posądzić mnie i złe zamiary. Dostaję prośbę o maila. Nieco zdziwiony przeklejam wiadomość i wysyłam ją mailem. Odpowiedź zbiła mnie z tropu.
"Jestem zainteresowany wywiadem w formie mailowej"— czytam. Dopytuję konkretnie o możliwość rozmowy telefonicznej, a odpowiedź otrzymuję równie szybko: "Na ten moment nie ma takiej możliwości".
Dla niewtajemniczonych — wymiana maili to formuła wykorzystywana głównie w kontakcie na linii dziennikarz-instytucja państwa/rzecznik prasowy. Wszelkie wywiady odbywamy telefonicznie lub w cztery oczy. Dlaczego? Bo to wywiady.
Jaka mam pewność, kto odpowiada na pytanie? Jak mam poznać rozmówcę, skoro z nim nie rozmawiam? Jak przedstawiać emocję w tekście, skoro nie słyszę głosu? Odmawiam rozmowy Kamilowi i pytam, czy Wiktoria lub Oskar zgodzą się na wywiad.
Odpowiedzi nie dostaję. Podobną wiadomość piszę do Mielniczek, ale również cisza. Od Oskara dostaję niezwykle oficjalną odpowiedź. "Chętnie odpowiemy na wszelkie pytania w możliwie jak najszybszym czasie. To mój adres mailowy" — czytam.
Mają odwagę krytykować Tuska, ale boją się rozmowy z dziennikarzem
Rozumiem, że są osoby czujące się niepewnie w kontakcie z prasą. Ale cholera jasna, aktywiści PiS mają odwagę walić w przeciwników politycznych jak w bęben, a nie mają odwagi odebrać telefonu od dziennikarza?
"Teraz" nie ma możliwości na rozmowę telefoniczną, ale jest możliwość występowania przed kamerami prawicowej wPolsce.pl. Ba, Oskar wprost zaczął wpraszać się do Krzysztofa Stanowskiego, licząc na fory za wspólnotę poglądów.
No cóż. Komunikacja przez publikację nagrań, udzielanie wywiadów przychylnym dziennikarzom i szukanie w ten sposób sławy to przykry wzorzec, jaki młodym prezentują dorośli.
Patrząc jednak na ich autorytety, trudno się dziwić podobnej postawie. Identycznie zachowują się członkowie rządu Mateusza Morawieckiego, sam Jarosław Kaczyński oraz gros polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Szkoda tylko, że ciężka praca młodych na rzecz pokazania, że jesteśmy autonomiczni i mamy własne zdanie, jest niweczona przez trzy osoby z parciem na szkło.