
Popkultura przez lata lubiła wmawiać kobietom, że ich ciała nie są wystarczające. Robiła nam wodę z mózgu. Nie tylko dlatego, że każde ciało jest w porządku (a przede wszystkim nie jest niczyją sprawą): wmawiano nam, że szczupłe bohaterki były grube. Pisaliśmy już o filmach, dziś skupimy się na serialach. Oto serialowe postaci, które podobno były plus size, a to zwyczajna nieprawda.
Jeszcze kilkanaście lat temu bodyshaming hulał w popkulturze, a atrakcyjny – według ówczesnego kanonu piękna – był tylko jeden typ sylwetki: bardzo szczupły. Nic dziwnego, skoro triumfy długo świeciła figura heroin chic.
W książkach, filmach i serialach zawstydzano ciała bohaterek i wmawiano nam, że tylko mniejsze osoby mogą znaleźć miłość i szczęście. Wystarczy obejrzeć dziś "Przyjaciół, "Seks w wielkim mieście" albo "Jak poznałem waszą matkę", żeby zalała nas galopująca fatfobia.
Jednak to nie był jedyny problem. Jak pisaliśmy już w naTemat ("Wmówiono nam, że tych osiem filmowych bohaterek jest... grubych. Nic dziwnego, że mamy kompleksy"): szczupłe bohaterki określano jako grube. Gdy dzisiaj popatrzymy na Bridget Jones, Rose w "Titanicu", Katniss Everdeen w "Igrzyskach śmierci" czy Natalie z "To właśnie miłość", nie mieści nam się w głowie, że można było nazwać je kobietami plus size.
Nie żeby w byciu grubym było coś złego (to jak ktoś wygląda, zwyczajnie nie jest naszą sprawą), jednak w tym przypadku tej grubości po prostu nie było. Popkultura długo robiła nam wodę z mózgu, a wielu z nas do dziś odczuwa tego skutki (kompleksy, zaburzenia odżywienia, niechęć do własnego ciała, dysmorfofobia...). Po co w ogóle rozmawiano o czymś ciele?
"Obsesja kina na punkcie rozmiaru i te dziwaczne wybory castingowe utrwalały nieosiągalne standardy piękna kobiet. Nawet najdrobniejsze widzki mogły zacząć zastanawiać się, czy ich szczupłe ciała też są "grube". Błędne określanie szczupłych ciał jako duże sprawiało również, że realnie większe kobiety (których w popkulturze praktycznie nie było) mogły poczuć się fatalnie. Bo jeśli Anne Hathaway w rozmiarze S jest gruba, to jaka niby jest osoba nosząca XL, XXL i wyżej?!" – pisaliśmy.
Dziś jest już nieporównywalnie lepiej, ale czy idealnie? Nie. Pokazały to zresztą niektóre fatfobiczne komentarze (często zawoalowane "troską o zdrowie") w mediach społecznościowych pod naszym artykułem. Biorąc pod uwagę to, czym popkultura karmiła nas przez całe lata, trudno się temu niestety dziwić. Wciąż mamy jednak nadzieję, że małe dziewczynki będą dorastać w świecie, w którym ciało jest częściej akceptowane niż hejtowane.
Bohaterki seriali uważane za grube. Te aktorki tak naprawdę były... szczupłe
Powtórzmy: wszystkie ciała są ok. Chude, szczupłe, średnie, duże. A co nie jest ok?Bodyshaming i... opisywanie ciał zupełnie błędnymi deskryptorami. Bo tak nie było tylko w filmach. Ten sam problem miały również seriale. Dziś skupimy się więc na telewizji. Oto 5 bohaterek seriali, które przedstawiono jako grube, tymczasem... wcale takie nie były.
Hanna Marin ("Słodkie kłamstewka")
"Słodkie kłamstewka", popularny serial dla nastolatków emitowany od 2010 do 2017 roku, to przykład, którego nie mogło tutaj zabraknąć. Chodzi o Hannę Marin (Ashley Benson), szczupłą dziewczynę, która w przeszłości była gruba. Bohaterka zmagała się z bulimią i napadami odżywienia, a jej otoczenie, zamiast ją wspierać, bombardowało ją żartami i przezwiskiem "Hefty Hanna" ("Zwalista Hanna").
Serial przekonywał nas, że Hanna była otyła, ale problem w tym, że w retrospekcjach Benson – która nosiła kostium pogrubiający i workowate ubrania – wciąż... miała przeciętną budowę ciała. Zwyczajnie nie była to otyłość. Wmawianie młodym widzkom, że tak wygląda ciało z dużą nadwagą (co było zwyczajnym oszustwem), nie było w porządku: mogło wywołać w nich niepewność dotyczącą ich własnych ciał.
Betty Suarez ("Brzydula Betty")
America Ferrera długo była obsadzana w rolach większych bohaterek (chociażby w "Stowarzyszeniu wędrujących dżinsów"), podczas gdy dzisiaj jej ciało trudno nazwać grubym: było absolutnie przeciętne. To ona była tytułową gwiazdą "Brzyduli Betty", serialowego hitu z lat 2006-2010 opartego na kolumbijskiej telenoweli "Brzydula z 1999 roku (na jej podstawie powstała również nasza rodzima "Brzydula").
Ten problematyczny dzisiaj format sugerował, że bohaterka jest brzydka (to był główny motyw serialu), jednak Betty z amerykańskiej wersji miała mieć również nadwagę. Tak przynajmniej sugerowali jej koledzy i koleżanki z nowojorskiej redakcji "Mode", prestiżowego magazynu modowego. Kilkukrotnie sugerowano jej, że jest za duża i powinna zrzucić na wadze, a sama Betty nosiła początkowo luźne ubrania. Tymczasem dzisiaj Ferrera z tamtych lat raczej nie podpada nawet pod rozmiar mid-size, co dopiero plus size.
Miranda Hobbes ("Seks w wielkim mieście")
Kiedy Miranda Hobbes (Cynthia Nixon) urodziła dziecko, usłyszała, że ma "gruby tyłek". Gdy w jednej ze scen stanęła na wadze, która pokazała jej 68 kilogramów, zalała się łzami. Nie, bohaterka "Seksu w wielkim mieście", nie była gruba (nie była nawet blisko), ale odczuwała presję, aby zrzucić ciało po ciąży i błyskawicznie wrócić do "formy". Ta presja niestety istnieje do dzisiaj, co jest zastanawiające, biorąc pod uwagę fakt, że gloryfikuje się "ciało tatuśka"...
Wiele kobiet ma problemy z akceptacją swojego zmieniającego się ciała podczas ciąży i urodzeniu dziecka, dlatego wiele kobiet mogło utożsamić się z Mirandą. "Seks w wielkim mieście", kultowy serial z lat 1998-2004, wcale jednak nie pomógł im pewniej czuć się we własnej skórze: nikt nie powiedział Mirandzie, że widzi siebie większą, niż faktycznie jest. Zresztą nic dziwnego, bo w tamtych czasach ciałopozytywność po prostu nie istniała.
D.J. Tanner ("Pełna chata")
D.J. Tanner (Candace Cameron Bure) w kultowym sitcomie "Pełna chata" była zwyczajną licealistką. Wiele jej wątków opartych było jednak na wadze i diecie. Była zaledwie nastolatką, ale już biegała na bieżni aż oblewała się potem i wciąż porównywała się z koleżankami. Tymczasem była po prostu szczupłą dziewczyną o kobiecych kształtach.
Wiele nastolatek ma kompleksy na punkcie swojego ciała: to problem, który istnieje do dziś. Popkultura często pokazywała problem młodych dziewczyn z samoakceptacją, a jednocześnie... sama była jedną z jego przyczyn, co pokazuje właśnie "Pełna chata". Dopiero dziś twórcy filmów, seriali i książek uczą się, że mówienie o czyimś ciele jest po prostu niepotrzebne. Ba, że jest to po prostu nie w porządku.
Samantha Jones ("Seks w wielkim mieście")
Bodyshaming Samanthy Jones (Kim Cattrall), kolejnej gwiazdy "Seksu w wielkim mieście", miał miejsce w filmie z 2008 roku, ale jako że to wciąż bohaterka serialu, postanowiliśmy uwzględnić ją w naszym zestawieniu. Zwłaszcza, że to przykład, który dziś naprawdę jest kuriozalny.
Mieszkająca w Los Angeles i walcząca z monogamią w swoim związku ze Smithem, Samantha zaczyna dużo jeść, by zwalczyć chęć zdrady partnera. Kiedy jednak odwiedza swoich przyjaciół w Nowym Jorku, ci są przerażeni, gdy widzą jej brzuch wystający spod krótkiej bluzki.
Carrie i Miranda nie ukrywają szoku, gdy widzą, że ich przyjaciółka (podobno) przybrała na wadze, a brutalnie szczery Anthony krzyczy na cały głos: "Matko Boska, o co chodzi z tym bebechem? Widocznie sobie pojadła". To prowadzi do dyskusji czterech przyjaciółek o wadze Samanthy, a Carrie pyta ją nawet, jak mogła nie zauważyć, że przytyła.
Nawet gdyby Samantha sporo przytyła, ta scena byłaby niesmaczna, niepotrzebna i nie na miejscu. Jednak Samantha ma... całkowicie płaski brzuch. Żadnego bebechu, tłuszczu, ani nawet tłuszczyku. Popkulturo, nie idźmy już tą drogą.
Zobacz także
