– Pojechaliśmy do Tomka, żeby go przesłuchać. Przeczuwaliśmy, że może być niewinny, ale to był jeszcze początkowy etap. Nie mieściło nam się wówczas w głowie, że system, cała ta machina – sądy, biegli, organy ścigania – popełniła taki potężny błąd – wspomina Remigiusz Korejwo.
– Tomek nie mógł wiedzieć o naszych czynnościach, bo działaliśmy w największej tajemnicy. To była scena dokładnie, jak ta pokazana później w filmie. "Czekałem na was 18 lat" – powiedział. On wiedział, że wierzymy w jego niewinność – dodaje.
Korejwo skupił się na niepokojącym wyglądzie Tomasza Komendy. – Wyglądał wtedy strasznie. Wysoki, przeraźliwie chudy, blady. Jak człowiek siedzi w więzieniu i nie wychodzi na słońce przez tyle lat, to jego skóra staje się papierowa, wręcz przezroczysta – wspomina.
– To był człowiek bardzo zniszczony psychicznie, ale w tym momencie, kiedy do niego przyszliśmy, przywitał nas z taką nadzieją w oczach… Mimo że wyglądał na osobę, która nie ma siły już z tym wszystkim walczyć, widziałem w nim jednak wtedy taką nadzieję, ogromną chęć życia – opisuje.
Ostatnio Korejwo udzielił też wywiadu Onetowi ws. życia prywatnego Tomasza Komendy. Opowiedział o rozmowie jego mamy Teresy Klemańskiej. Określił ją jako szokującą.
– Jestem w szoku, gdy słyszę teraz te wszystkie medialne doniesienia na jego temat. Kiedy przeczytałem wywiad z mamą Tomka, to aż usiadłem – powiedział, po czym dodał: – Nigdy bym nie pomyślał, że to się tak skończy.
– Dla mnie ta sytuacja jest cholernie niezręczna, bo bardzo ich wszystkich szanuję. Wydawało mi się, że skoro taka krzywda ich zjednoczyła, to nic nie będzie ich w stanie podzielić – podkreślił.
Ostatnio informowaliśmy też o tym, o tym co miała doradzać Tomaszowi Komendzie jego mama w Miłoszycach w noc sylwestrową w 1996 roku. Według słów Remigiusza Korejwo, gdyby Tomasz Komenda posłuchał wówczas matki, miałby alibi.
– Tego feralnego sylwestra pani Teresa, mama Tomka1, nie chciała, by z kolegami włóczył się gdzieś po mieście, gdzie nie zawsze jest bezpiecznie. Pozwoliła im zorganizować prywatkę w domu. Pomyślała, że niech sobie siedzą, palą, piją, ale ma ich pod okiem. Myślę, że wówczas, kiedy cała rodzina mieszkała razem, to ona była głową rodziny – zaznaczył Korejwo.