Przyjaciel Tomasza Komendy, Grzegorz Głuszak powiedział, co działo się z 45-latkiem po wyjściu z więzienia. – W łazience zauważyłem rozbitą umywalkę. Anka zdradziła, że Tomek wpadł w furię i rozbił ją w drobny mak. Potem usłyszałem, że sąsiedzi wzywali policję – przyznał w wywiadzie dla "Newsweeka".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Głos ws. Tomasza Komendy zabrała już jego mama, brat, była partnerka, znajomi, a nawet Bracia Collins. Sam 45-latek jednak uparcie milczy
Dużo światła na sprawę rzucił jego przyjaciel i dziennikarz Grzegorz Głuszak, który pomagał mu w odnalezieniu się na wolności
– Anka zdradziła, że Tomek wpadł w furię i rozbił ją w drobny mak. Potem usłyszałem, że sąsiedzi wzywali policję – powiedział w rozmowie z "Newsweekiem"
Co dzieje się z Tomaszem Komendą? "Sąsiedzi wzywali policję"
Głos w sprawie Tomasza Komendy zabrał dziennikarz Grzegorz Głuszak, który nawiązał przyjaźń z 45-latkiem, gdy ten siedział jeszcze w więzieniu. W rozmowie z "Newsweekiem" wskazał, że już w pierwszych dniach po uniewinnieniu mężczyzna potrzebował pomocy.
"Codziennie odbiera od niego telefony, bo Tomek pyta o wszystko i zwierza się ze wszystkiego. Ze spotkań z dziewczynami, z tego, że ostatnio wypił za dużo i przespał się na ławce. Głuszak ostrzega go, kiedy okazuje się, że Komenda wchodzi w towarzystwo, w którym sypią się białe kreski" – czytamy.
Głuszak wspomniał o doniesieniach Anny Walter, według których policja miała interweniować w domu Komendy w związku z agresywnymi zachowaniami. – W łazience zauważyłem rozbitą umywalkę. Anka zdradziła, że Tomek wpadł w furię i rozbił ją w drobny mak. Potem usłyszałem, że sąsiedzi wzywali policję, bo zza ścian było słychać odgłosy awantur domowych – powiedział.
Tomasz Komenda "najpierw podważa ojcostwo, potem grozi, że zabierze dziecko"
"Newsweek" wskazuje, że niedługo po wizycie Głuszaka Tomasz Komenda wyprowadził się w domu, wynajmując apartament we wrocławskim Sky Tower. To także wtedy miał przestać łożyć na syna.
"Najpierw podważa ojcostwo, potem grozi Annie, że zabierze jej dziecko" – czytamy. Równolegle, jak podaje dziennik, wykupił kilka mieszkań, które stoją puste. Anna zaś miała pozostać z długami.
Głuszak opisuje okoliczności odejścia Komendy od rodziny. – Po prostu któregoś dnia zostawił klucz na regale, wyszedł i do tej pory nie wrócił – powiedział. Dziennikarz wspomniał też o jego kontakcie z najstarszym bratem, Gerardem.
– To on ma na niego największy wpływ i prawdopodobnie to on odseparował go od reszty rodziny. Czy usiłowałem jakoś na niego wpłynąć? Kiedy dowiedziałem się, że odsunął się od matki, która wypruwała sobie żyły, żeby odkładać na paczki i wypiskę, zadzwoniłem i opieprzyłem go w żołnierskich słowach – wspomniał.
Od tego momentu Komenda miał przestać odbierać telefony od przyjaciela. Nie odpisał też na SMS-a z pytaniem o zdrowie i samopoczucie.