Finał Eurowizji już dziś, a polscy fani (których jest naprawdę sporo, bo kochamy przecież nad Wisłą ten konkurs) mają dodatkowy powód do ekscytacji: wystąpi w nim Polska. Tyle że dla wielu jest to jednocześnie powód do... irytacji, bo reprezentuje nas Blanka, wokół której kontrowersje zalały i nasz kraj, i całą eurowizyjną Europę. Ale po jej półfinałowym występie mogę powiedzieć jedno: to prawdziwa wojowniczka. Szacunek.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
67. finał Konkursu Piosenki Eurowizji, czyli wieczór pełen muzyki, wzruszeń i uśmiechu już w sobotę 13 maja. Impreza w Liverpoolu rozpocznie się o godz. 21:00, a w naTemat znajdziecie wszystkie najważniejsze komentarze, informacje oraz relację na żywo z naszymi autorskimi opiniami. Przeżywaj koncertowe emocje z nami. Razem dowiemy się, które państwo w 2023 roku zasłużyło na kryształowy mikrofon!
Wróć, tragiczny występ. Nie bójmy się tego słowa: w polskich preselekcjach Blanka się nie popisała. Fałszowała aż bolały uszy, była nienaturalna jak robot, miała lekką zadyszkę i tańczyła naprawdę średnio, w czym nie pomogła jej choreografia jak na szkolnym występie. Internauci pisali, że "Solo" Blanki w TVP brzmiało jak z dożynek i lepiej nie można było tego ująć.
Hejt zalał Polskę i Europę. Powiem szczerze: sama byłam wściekła, a jedynym wyborem był dla mnie Jann z "Gladiatorem" (i nadal uważam, że to on powinien pojechać do Liverpoolu), ale moim zdaniem ta nienawiść poszła za daleko.
W pewnym momencie było mi dziewczyny po prostu żal. Zwłaszcza, że śmiali się z niej internauci w całym eurowizyjnym, międzynarodowym światku, a bukmacherzy przewidywali, że w życiu nie dostanie się do finału. Blanka stała się memem, a raczej nikt z nas nie chciałby nim być. Niektóre opinie były okrutne i obrzydliwe.
I proszę, dziś finał Eurowizji 2023, a Blanka w nim... wystąpi. Powinniśmy wszyscy posypać głowę popiołem? I tak, i nie.
Blanka na Eurowizji pokazała, że jest wojowniczką
Po preselekcjach Blanka początkowo dalej denerwowała. Po swojej wygranej wydawała się nie rozumieć krytyki i zarzutów. Zachowywała się, jakby nic się nie stało, nie chciała wprost odpowiedzieć na obiekcje. I nie rezygnowała, mimo że chcieli tego praktycznie wszyscy. Powstała nawet petycja, aby pojechał Jann.
Jednak mijał czas, Blanka jeździła na promocyjne występy po Europie, a hejt powoli mijał (głównie w Europe: w Polsce osłabł, ale wciąż był). Blanka stała się memem: na pół z ironii, a na pół z sympatii, o czym pisał w naTemat Bartosz Godziński, który udowodnił, żeBejba to już ikona tegorocznej Eurowizji.
Ale jak stała się to ikoną? Przez walkę, ciężką pracę, upór i może... brak samoświadmości? Bo nie wiem, czy Blanka Stajkow od początku uważała, że jest świetna, zasługuje na Eurowizję i po prostu puszczała hejt mimo uszu, czy po prostu zawzięła się i powiedziała sobie "ja wam jeszcze wszystkim pokaże". Nie mam pojęcia, ale podziwiam ją.
Napisem pokazała, że widzi nasze memy i bierze je na klatę. To pewnie raczej zasługa jej PR-owej ekipy, ale naprawdę kłaniam im się w pas. Mistrzowskie posunięcie.
Zwłaszcza że na otwarcie Eurowizji Stajkow dodatkowo wybrała jasnozielony kolor sukni, co świadczy o tupecie Polki, bo w tym roku tę barwę zawłaszczył jeden z faworytów Eurowizji Fin Käärijä (oprócz tego to "green screen", co wykorzystali złośliwi fani, ale może tego zespół Blanki nie wziął pod uwagę). Biorąc pod uwagę to jak wszyscy kochają w tym roku reprezentanta Finlandii, to serio niezła odwaga.
Oprócz tego pojawiły się ujęcia z prób, które pokazały, że Blanka i jej team naprawdę harowali jak woły. Zmieniono cały występ: choreografię, strój, pomysł. Reprezentantce Polski dodano moment taneczny (okazało się, że świetnie tańczy), jej śpiewa brzmiał nieporównywalnie lepiej. Hejt ustąpił miejsca sympatii i podziwowi. O spektakularnej przemianie Blanki mówiła cała eurowizyjna Europa.
Nasza krytyka była uzasadniona, ale dziś pora kibicować Blance i śpiewać "Bejba"
W półfinale Blanka wymiotła. Świetnie zatańczyła, dobrze zaśpiewała, była naturalna, seksowna i charyzmatyczna. Widać jak na dłoni, że przyłożyła się do występu, trenowała, ciężko pracowała. W dwa miesiące jest zupełnie nie do poznania.
Wyciągnęła co mogła ze słabej, ale wpadającej w ucho, radiowej piosenki. Niestety scenografia i dziwaczne efekty specjalne są okropne, ale to już nie wina Blanki, ale reżysera jej występu – hologram ze Stajkow i kiczowate nakładki już same w sobie są memem. Ale Blanka naprawdę dała radę: przełożyła hejt na swoją korzyść, zamknęła się w salach treningowych i dostała się do finału, czego nikt jej nie wróżył (aż do pierwszych ujęć z próby).
Oczywiście osobiście wolałabym Janna. Wciąż mam wątpliwości dotyczące preselekcji i głosowania. Ale dziś odkładam to na bok, bo nic już nie zrobimy. Był czas na krytykę, bo trudno nam się dziwić, że zareagowaliśmy tak, a nie inaczej (chociaż hejt wymknął się spod kontroli). A dziś pora na kibicowanie Blance... i trzymanie kciuków, że preselekcje za rok będą bardziej transparentne.
Bo naprawdę podziwiam Blankę. Gdybym ja doświadczyła takiego hejtu na międzynarodową skalę, pewnie bym się wycofała. Po prostu. Ale nie ona. Dziewczyna ma albo twardą skórę, albo bardzo wysokie mniemanie o sobie, ale uparła się i zawalczyła o siebie. Do tego posłuchała krytyki, bo przecież ewoluowała jak motyl z gąsienicy i proszę, jest w finale, a do tego bez większego wstydu.
Nie będzie w tym finale wysoko, raczej w drugiej połowie stawki (poziom jest bardzo wysoki), ale to już nieważne. Ważne, że Bejba połączyła Europę i udowodniła, że jest fighterką.
Owszem, polska reprezentantka wciąż jest krytykowana, bo umówmy się: to nadal bardzo średnia piosenka i występ, która bardziej pasowałaby na Eurowizję w latach 2000., a nie dziś. Ale nie ma już nienawiści. Jest po prostu Bejba. Blanka, nie jesteś już solo.