Nie bez powodu w roli ekspertów w mediach coraz częściej oglądamy celebrytów. To właśnie oni zapewniają stacjom oglądalność. Czy Polacy przestali słuchać intelektualistów i artystów? A może to właśnie znani i poważani przestali zabierać głos w ważnych społecznie i politycznie sprawach, bo obawiają się burzy takiej, która spadła na Macieja Stuhra po "Pokłosiu"? O autorytetach rozmawiamy z prof. Uniwersytetu Gdańskiego dr hab. Hanną Brycz, psychologiem społecznym, kierownikiem Zakładu Psychologii Społecznej UG.
Nasz bloger, dziennikarz Wojciech Łazarowicz stwierdził ostatnio, że "wraz z nadejściem demokracji i wolnego rynku, Polacy przestali słuchać intelektualistów i artystów, bo znudziły im się nadęte profesorskie gadki. Swą uwagę odwróciliśmy od elitarnych salonów, a zwróciliśmy na telewizje śniadaniowe i tabloidy". Znani przestali być autorytetami?
Prof. dr hab. Hanna Brycz: Nie da się tego tak jednoznacznie stwierdzić bez właściwych sondaży. Należałoby przeprowadzić badania na reprezentatywnej próbie Polaków i zapytać, na ile respondenci cenią intelektualistów, artystów, wypowiedzi serwowane przez tabloidy i telewizje śniadaniowe. Faktycznie można jednak zaobserwować, że w mediach miejsce ekspertów zajęli celebryci.
Przyczyn może być kilka. Jeżeli odwróciliśmy się od ekspertów, to m.in. dlatego, że większość z nich posługuje się językiem specjalistycznym dla danej dziedziny, językiem obfitującym w obce dla ludzi pracujących w innych obszarach – terminy naukowe. Trudno go przekształcić w mediach w język popularny. Odbiorcy opinii "ekspertów" nabierają przekonania, że eksperci nie mają nic sensownego do powiedzenia. Często dochodzi do manipulowania ich wypowiedziami. Media wycinają fragmenty wypowiedzi, czego sama padłam ofiarą, i tworzą informację w stylu "ni przypiął, ni przyłatał". Efekt jest nie tylko niezrozumiały, ale niejednokrotnie uwłaczający ekspertowi i jego wiedzy. Media chcą wyłapać najciekawszą i najbardziej popularną dla odbiorcy informację, a to często spłyca jej wartość.
Tak niestety jest. W Polsce jest wiele pism i książek popularyzujących wiedzę, ale niewiele osób po nie sięga. Bazujemy na informacjach z internetu, a Wikipedia nie jest przecież wiarygodnym źródłem informacji. Tak samo, jak wiele artykułów znalezionych w internecie, które niektórzy traktują jako "naukowe".
Dopadło nas "rozluźnienie intelektualne"?
W psychologii już w latach 50. ubiegłego wieku naukowcy ustalili, że człowiek charakteryzuje się tzw. "skąpstwem poznawczym". Idziemy po linii najmniejszego oporu. Dotyczy to każdego, także naukowców. Poprzestajemy na wykryciu jednej przyczyny zjawiska, korzystamy ze stereotypów i powiedzmy: wiedząc o osobie, którą poznajemy, że to np. doświadczona nauczycielka matematyki, przypisujemy jej cechy: kostyczna, wymagająca, niemiła itp., dalej nie sprawdzając poprawności swoich sądów. Nasze "skąpstwo poznawcze" ma ewolucyjnie wypracowane walory. Oszczędzamy zasoby myślowe, żeby energię skupić na czymś innym. Np. stereotypowo oceniając nauczycielkę matematyki, rzadko "oszczędzamy” energię na realizację innych ważnych celów, np. skończenie remontu mieszkania, przygotowanie do egzaminu, wychowywanie dziecka itp.
Z drugiej strony wszyscy idziemy przez życie pytając „dlaczego?”. Ciekawość poznawcza jest silnym motywem naszych działań i czasem przeradza się w hobby lub pasję. Jednak nawet pasjonaci nie unikną "skąpstwa poznawczego" w dziedzinach, które ich nie interesują.
To dlatego często posługujemy się prostym założeniem: "politycy kłamią, eksperci nudzą – więc ich nie słuchamy", celebryci są całkiem w porządku, mówią ciekawiej, no i osiągnęli sukces, więc jakąś mądrość mieć muszą.
Z ekspertami jest jeszcze jeden kłopot. Nie wszyscy chcą się w mediach wypowiadać i pojawiać. Zdarza się, że ci zapraszani są tak naprawdę pseudoekspertami. Wypowiadają się chaotycznie, zdawkowo i widz ma wrażenie, że sam ma większą wiedzę w tym zakresie i lepiej mógłby o tym opowiedzieć. Z tego powodu niektórzy wolą posłuchać wypowiedzi znanej osoby, która może nie ma tytułu naukowego, ale mówi ciekawiej. W przypadku aktorów, którzy wcielają się w jakąś charakterystyczną rolę, mamy jeszcze do czynienia ze zjawiskiem utożsamiania aktora z graną postacią i przypisywania mu wiedzy i umiejętności odgrywanej osoby. Podświadomie robimy z niego specjalistę.
Kiedyś znane osoby – poeci, aktorzy, pisarze, aktywnie zabierali głos w sprawach społecznych i politycznych, a ich głos był szanowany i poważany. Dziś znani, pojawiający się w mediach, według prof. Mrozowskiego i Łazarowicza częściej zabierają głos w sprawach błahych. Przestało im zależeć, czy boją się zająć stanowisko, bo ich to np. zwiążę z jakąś opcją polityczną, a może angażują się przede wszystkim w sprawy, które mogą im przynieść sukces?
Niewątpliwie liczy się sukces. Nie sądzę, żeby był to lęk przed przypisaniem do opcji politycznej. Mamy zupełnie inne czasy niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Możemy głośno wyrażać własne poglądy i nie obwiać się, że spotka nas za to np. wykluczenie zawodowe. Chodzi o sukces. Generalnie jest taki trend, że czynnikiem dominującym w naszym życiu i postawach społecznych stał się czynnik ekonomiczny. Konsumpcjonizm ma ogromnie ważną pozycję szczególnie wśród młodych. Nie jest to jednak trend polski, tylko ogólnoludzki. Trzeba liczyć się z tym, że świat się zmienia.
To zarzuty poniżej pasa. Agnieszka Holland, Maciej i Jerzy Stuhr mają nieprzeciętne osiągnięcia i powinni cieszyć się szacunkiem. Są niekłamanymi autorytetami i mają prawo zabierać głos w debacie publicznej jak każdy obywatel. Niestety to, co przyszło wraz z wolnością, to również możliwość opluwania autorytetów. Szkoda, że tak często wywalczona wolność słowa nie objawia się w mądrej dyskusji, a w agresji w stosunku do ludzi o innych poglądach.
Dlaczego polskie gwiazdy tak słabo angażują się w działania społeczne? Czy tak zobowiązująca jest konwencja telewizji śniadaniowych „miło i przyjemnie”, że nie wolno wykroczyć poza polukrowaną formułę akcji na rzecz chorych dzieci, krzywdzonych zwierząt. Nie kpię i nie deprecjonuję tej aktywności, ale ogranicza się ona do spraw dość oczywistych: nie bić dzieci, dbać o przyrodę, pomóc chorym. Co ze sprawami ważkimi, trudnymi, kontrowersyjnymi, którymi powinien zainteresować się ogół obywateli? CZYTAJ WIĘCEJ