Dr Maciej Lasek z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych opowiadał w programie "Kropka nad i" o wrażeniach, jakie wywarł na nim film National Geographic Channel o katastrofie smoleńskiej. Stwierdził, że dokument powstał na bazie raportu komisji Jerzego Millera. – Na zamkniętym pokazie producent opowiadał nam o kulisach powstawania takiego filmu. Cały materiał przeszedł restrykcyjną kontrolę jakości pod okiem ekspertów – mówił.
Ekspert zaznaczył, że film pokazuje błędy pilotów. – Pilot jest ostatnim elementem w łańcuchu zdarzeń podczas tragedii. Pilot dobrze wyszkolony, stosujący się do procedur, nie miał prawa zejść ani metr niżej niż dozwolony pułap stu metrów. Jeśli załoga stosowałaby się do wymogów, nie rozmawialibyśmy dziś o katastrofie smoleńskiej – tłumaczył dr Lasek. Zaznaczył, że piloci ignorowali ostrzeżenia urządzeń pokładowych. – Gdy pilot słyszy komendę "pull up", powinien wiedzieć, że robi coś złego z maszyną. To komenda bezwarunkowa – dodał.
Stwierdził też, że w filmie NGC doszło do pewnych uproszczeń i przekłamań. Pokazana w nim wzorowa współpraca między Polakami a Rosjanami w rzeczywistości wyglądała o wiele gorzej. – Nie ustrzegli się przed błędami. Na potrzeby filmu przedstawiono takie a nie inne relacje pomiędzy służbami obu krajów. To już wybór producentów. Ale to nie jest nasz film. Nie można całego raportu streścić w 47-minutowy film dokumentalny – orzekł ekspert.
Maciej Lasek skomentował zarzut mówiący o tym, że lotnisko w Smoleńsku już w 2009 roku powinno być zamknięte. – Lotnisko zostało przygotowane na odbiór rejsów specjalnych na prośbę strony polskiej – mówił dr Maciej Lasek. Zaznaczył, że stan tych przygotowań nie był najwyższych lotów, a kontrolerzy mogli wprowadzać pilotów w błąd. – Kontrolerzy działali pod dużą presją. Nawet jeśli podawali pilotom złe instrukcje, to samolot nie powinien schodzić niżej niż 100 metrów – powtórzył ekspert.
Ekspert zapoznał się także z filmem Anity Gargas pt. "Anatomia upadku". – Obejrzałem ten film trzykrotnie. Ani razu nie słyszałem, by któryś ze świadków widział wybuch – mówił Lasek. Opowiadał, że świadkowie mogli widzieć płomień z komory spalania. Ponadto zdaniem Laska film Anity Gargas niejako potwierdził tezy zawarte w raporcie komisji Jerzego Millera. – W dokumencie tym za brzozą, która zniszczyła skrzydło samolotu, inne brzózki, przycięte drugim skrzydłem pod kątem 90 stopni – tłumaczył Lasek.
W jego przekonaniu absurdem jest zarzut, że czarne skrzynki zostały sfałszowane. – To, że przy wysyłaniu ich do naszego kraju nie było żadnych Polaków, jest nieprawdą. Świadkami byli prokurator i ekspert reprezentujący komisję – mówił Lasek. Nie do końca zawierza też ekspertom wypowiadającym się w filmie Anity Gargas. – Mam wątpliwości co do wiarygodności tych wypowiedzi. W końcówce filmu obserwowaliśmy komentarz polityka, a nie eksperta. Trzeba oddzielać emocje od pracy – zaznaczył Maciej Lasek.
– Jeśli mielibyśmy spotkać się z profesorem Biniendą czy dr. Nowaczykiem, to tylko za zamkniętymi drzwiami, bez mediów i polityków. Dopiero po spotkaniu wydalibyśmy wspólne oświadczenie. Inaczej sobie tego nie wyobrażam – mówił Lasek.