Nagły zwrot ws. bulwersujących wydarzeń na S7. Jarosław W. z nowym zarzutem
redakcja naTemat
23 maja 2023, 16:47·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 23 maja 2023, 16:47
Są nowe informacje dotyczące groźnego zdarzenia na drodze ekspresowej S7. Kierowca volkswagena, który miał spowodować kolizję między Ostródą a Olsztynkiem, usłyszał zarzut narażenia trzech osób na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
Reklama.
Reklama.
To ciąg dalszy bulwersującego zdarzenia, o którym zrobiło się głośno za sprawą wstrząsającego nagrania. Na początku sierpnia 2022 r. na trasie S7 między Ostródą a Olsztynkiem kierujący osobowym seatem zjechał na pobocze i uderzył w barierki ochronne.
Trzyosobowa rodzina jadąca seatem właściwie cudem uszła z życiem. Jego kierowca mówił, że gwałtownie hamował, bo drogę zajechał mu Volkswagen Arteon, o czym pisaliśmy w naTemat.
Przypomnijmy, że Jarosław W. niedawno został nieprawomocnie skazany na 15 tysięcy złotych grzywny za wykroczenie drogowe. Sąd uznał, że niezachowanie bezpiecznego odstępu między pojazdami było powodem tego, że seat uderzył w bariery drogowe.
Nowy zarzut po kolizji na S7
Jak podaje TVN24, kierowcy przedstawiono zarzut narażenia trzech osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia poprzez sprowadzenie zagrożenia w ruchu drogowym, czyli zajechanie drogi i inne niebezpieczne manewry.
– To przestępstwo z art. 160 par. 1 Kodeksu karnego, zagrożone karą do trzech lat pozbawienia wolności. Podejrzany nie przyznał się do tego czynu i złożył wyjaśnienia – tłumaczył dla PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski.
Policja prowadzi w tej sprawie dochodzenie pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Południe. Zanim Jarosław W. usłyszał nowy zarzut, śledczy zwrócili się po opinię do biegłego z zakresu bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
"Gońcie go, błagam!"
Przypomnijmy, że na początku kluczowe w tej sprawie było nagranie, które pokazuje, co działo się na chwilę przed zdarzeniem oraz dosłownie sekundy po tym, jak seat uderzył w bariery.
Kiedy do seata zbliżały się auta, które jechały za nim, kierowca krzyczał rozpaczliwym tonem: "Gońcie go, błagam, on odjechał! Błagam, gońcie go! Błagam!". Chodziło tu o kierowcę wspomnianego volkswagena.
Jarosław W. od początku nie przyznawał się do stawianych mu zarzutów. Wiadomo jednak, że telefon mężczyzny logował się w pobliżu miejsca kolizji w czasie, kiedy doszło do tego zdarzenia.