Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak pojechali w sobotę pod granicę Polski z Białorusią, by pochwalić polskie władze za zbudowanie zapory. Na zakończenie konferencji dziennikarzom umożliwiono zadawanie pytań. I wtedy doszło do spięcia prezesa PiS i dziennikarza TVN24. Poszło o dymisję szefa MON.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Reżim Łukaszenki chciał zdestabilizować bezpieczeństwo w Polsce i Europie. Była to wojna hybrydowa przeprowadzona kosztem wykorzystanych ludzi. Nie udało im się to, ponieważ już po pierwszych wiadomościach, które napływały do nas z Litwy, wdrożyliśmy odpowiednie działania – mówił w sobotę Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS przyjechał do wsi Kopczany na Podlasiu. To między innymi w rejonie tej niewielkiej miejscowości przebiega zapora na granicy polsko-białoruskiej. Na konferencji prasowej Kaczyńskiemu towarzyszyli minister obrony Mariusz Błaszczak i rzecznik partii Rafał Bochenek.
Kaczyński spiął się z dziennikarzem TVN24
Niespodziewanie, na zakończenie konferencji dziennikarzom umożliwiono zadawanie pytań. Dodajmy, że nie jest to regułą, ponieważ niektóre wystąpienia prezesa PiS sprowadzają się jedynie do oświadczeń (jak np. to z sierpnia 2022, które trwało nieco ponad 70 sekund).
Kaczyński odpowiedział najpierw na pytanie dziennikarki TVP ws. muru na granicy, a następny w kolejce był dziennikarz TVN24. Wtedy Rafał Bochenek zarządził absurdalną kolejność zadawania pytań. – Widzę, że wśród nas jest niewiele kobiet dziennikarek. Bądźmy dżentelmenami, przepuśćmy kobietę – oznajmił.
Dziennikarka Polsat News zapytała prezesa o lex Tusk. Kaczyński odparł, że argumenty opozycji wobec tej ustawy zawierają "elementy urojonej rzeczywistości" i dodał, że "ma bardzo mocną nadzieję", iż Andrzej Duda podpisze tę ustawę.
Kaczyński do dziennikarza: "Przedstawiciel Kremla"
Po tej wypowiedzi prezesa rzecznik PiS postanowił zakończyć konferencję, reporter TVN24 próbował jednak zadać pytanie ws. dymisji szefa MON. Bochenek odparł, że "mikrofon jest wyłączony, więc proszę nie krzyczeć". Zareagował jednak Kaczyński, który stwierdził, że może odpowiedzieć.
– W tym momencie, niestety, jestem do tego zmuszony – to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga – traktować jako przedstawiciela Kremla. Bo tylko Kreml chce, żeby ten pan (szef MON – red.) przestał być ministrem obrony narodowej – odparł Kaczyński.
To, co wydarzyło się w Kopczanach, na antenie TVN24 na gorąco skomentowała prezenterka Anna Seremak-Frątczak. Wyjaśniła, że dziennikarz pytał o wniosek opozycji wobec wotum nieufności wobec Błaszczaka. Na zakończenie dodała, że słowa prezesa PiS były "nieprawdziwe i skandaliczne".
Odnotujmy jeszcze, że – mówiąc o zaporze na granicy – Jarosław Kaczyński pozwolił sobie na kolejny przytyk wobec Donalda Tuska i PO.
– Takie ogrodzenia istnieją w wielu państwach i są metodą sprawdzoną. Chociaż w ostatnich miesiącach było blisko 10 tys. prób przejścia tego odrodzenia, to każda taka próba została udaremniona – powiedział.
I dodał: – Donald Tuski opozycja była negatywnie nastawiona do tego projektu. Jak zawsze się mylili, a mur bardzo dobrze służy bezpieczeństwu Polski. Jego zdaniem ludzie, którzy przychodzili na granicę Polski z Białorusią, nie byli też uchodźcami. – To byli ludzie, którzy szukali lepszego losu, ale dali się wykorzystać przez zbrodniarzy, którzy chcieli zdestabilizować nasz kraj – oznajmił.