Daniel Obajtek był zarejestrowany jako współpracownik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – donosi "Gazeta Wyborcza". Jak pisze dziennik, być może dlatego prezes PKN Orlen nie otrzymał poświadczenia o dostępie do tajnych informacji. Beata Z., która przed laty miała być jego oficerką prowadzącą, ma dziś pracować w... Orlenie. To nie koniec. Kobieta miała zostać skazana za przekręty przy wydawaniu środków z funduszu operacyjnego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Daniel Obajtek, choć zarządza wielkim koncernem paliwowym, nie otrzymał poświadczenia o dostępie do informacji niejawnych
Wywołało to szereg podejrzeń, bowiem to oznacza, że urzędnik mógł nie zostać sprawdzony przez ABW. Teraz okazuje się, że mógł być współpracownikiem agencji
Jego oficerka prowadząca Beata Z. ma dziś pracować w Orlenie. W 2022 roku usłyszała zaś wyrok za przekręty przy wydawaniu środków z funduszu operacyjnego
Szokujące doniesienia o Danielu Obajtku. W tle ABW i oficerka z wyrokiem
Te ustalenia Wojciecha Czuchnowskiego i Jarosława Sidorowicza sprawiają wrażenie jak wyjęte żywcem z najbardziej zaskakujących filmów akcji. "Gazeta Wyborcza" ujawniła bowiem, że Daniel Obajtek miał być zarejestrowany jako współpracownik ABW.
– W latach 2009-2014 Daniel Obajtek był zarejestrowany jako konsultant lub osobowe źródło informacji (OZI) Delegatury ABW w Krakowie – powiedział anonimowy informator dziennika, były pracownik ABW.
Do współpracy miała pozyskać go oficerka Beata Z. Dziennik opisuje, że kobieta mieszka w Myślenicach. W powiecie myślenickim leży Pcim, którego wójtem był wówczas Obajtek. Z obecnym prezesem Orlenu już wtedy znała się prywatnie.
Beata Z. pełniła funkcję oficerki departamentu A. W tym oddziale służby odpowiadają za ochronę interesów ekonomicznych Polski. Dziennikarze dotarli do jej mediów społecznościowych i opisali ją jako "długowłosą kobietę na motocyklu".
– Była z tego afera i Beata Z. miała duże nieprzyjemności – zdradziło źródło "Wyborczej". O co poszło? Według funkcjonariuszki wójt miał przekazywać "cenne informacje o sprawach mafii paliwowej". Tymczasem kapitan Marcin P. miał sam udać się na spotkanie z Obajtkiem i zweryfikować przekazywane przez niego wieści.
Prędko okazało się, że ustalenia wójta są kompletnie bezwartościowe. Co więcej, funkcjonariusz odkrył, że Beata Z. znała się z Obajtkiem prywatnie. – Beata Z. została w służbie tylko dlatego, że wstawił się za nią jej naczelnik – powiedział Czuchnowskiemu i Sidorowiczowi były pracownik ABW.
To jednak nie koniec szokujących doniesień. W 2017 roku jednak kobieta sama odeszła ze służby. W 2018 roku przeszła do Orlenu, gdzie zajmuje się bezpieczeństwem infrastruktury jako kierowniczka spółki córki - Orlen Ochrona.
Obajtek milczy, a Orlen zapewnia o transparentności
Była funkcjonariuszka usłyszała także wyrok. "Wyborcza" wskazuje, że dotarła nawet do akt sądowych sprawy Beaty Z. Funkcjonariuszka miała dopuścić się przekrętów finansowych z funduszu operacyjnego ABW.
Chodzi o kwotę w wysokości 30 tysięcy złotych. Oskarżono ją o nadużycie władzy, przywłaszczenie mienia oraz podrabianie i posługiwanie się fałszywymi dokumentami. Usłyszała wyrok roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Kobieta zgodziła się na dobrowolne poddanie karze.
Ani ABW, ani Daniel Obajtek nie odnieśli się do ustaleń dziennika. Orlen odmówił odpowiedzi na pytania i zapewnił, że "wszystkie procesy rekrutacyjne w Grupie ORLEN prowadzone są w sposób transparentny".