Abp Sławoj Leszek Głódź trafił do szpitala w ciężkim stanie – przekazał dziennikarz śledczy Radosław Gruca. Reakcja ze strony Archidiecezji Białostockiej była natychmiastowa. Tuż po zdementowaniu doniesień hierarcha osobiście skontaktował się z Grucą. Wiadomo, dlaczego mogło dojść do pomyłki.
Reklama.
Reklama.
Abp Sławoj Leszek Głódź trafił do szpitala w ciężkim stanie? Archidiecezja dementuje
W godzinach popołudniowych w mediach gruchnęło doniesieniami o nagłym pogorszeniu stanu zdrowia byłego metropolity gdańskiego. Abp Sławoj Leszek Głódźniespodziewanie miał trafić do szpitala, a jego stan określono jako ciężki.
Informacje te przekazał Radosław Gruca, powołując się na anonimowe źródła. Na doniesienia natychmiast zareagowała Archidiecezja Białostocka. Rzeczniczka instytucji Teresa Margańska od razu zdementowała pogłoski w rozmowie z TVP Info.
– Były metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź nie przebywa w szpitalu. Cieszy się dobrym zdrowiem – powiedziała, po czym dodała: – Przed chwilą rozmawiałam z arcybiskupem. Ani arcybiskup, ani ksiądz, który się nim opiekuje, nie mają takich wiadomości, o których informują media.
Abp Sławoj Leszek Głódź zadzwonił do dziennikarza. Wyjaśnił, co może być powodem nieporozumienia
Równolegle zareagował sam abp Głódź. Hierarcha Kościoła katolickiego nawiązał kontakt telefoniczny z Radosławem Grucą. Dziennikarz śledczy w rozmowie z kapłanem ustalił, że powodem pomyłki była najprawdopodobniej zbieżność nazwisk.
"Abp Leszek Sławoj Głódź odebrał telefon i w rozmowie ze mną zapewnił, że nie trafił do szpitala. Przyjmuję i odwołuję szturm modlitewny. Życzę zdrowia" – przekazał na Twitterze dziennikarz.
"Gwoli ścisłości abp Głódź kazał też pozdrowić Monikę Olejnik oraz Roberta Mazurka i stwierdził, że może nieporozumienie wynikło ze zbieżności nazwisk. Przekazuję życzenia zdrowia" – dodał.