Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej. fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER

Donald Tusk skomentował nagranie z Andrzejem Sewerynem, które staje się coraz bardziej popularne w internecie. Na filmiku aktor zwraca się jak do wnuka i mówi mu, że "faszystom, takim jak Trump, Orbán czy Kaczyński trzeba przypie*dolić". Przewodniczący Platformy Obywatelskiej odniósł się do sprawy w kontekście marszu 4 czerwca.

REKLAMA

Donald Tusk w dosłownie trzech zdaniach skomentował głośny filmik, który stał się wiralem w sieci na dobę przed marszem 4 czerwca, a który ma być głosem przeciwko antydemokratycznej polityce rządu Zjednoczonej Prawicy. Na nagraniu patrzący w kamerę aktor Andrzej Seweryn zwraca się jak do wnuka z przesłaniem, że faszystom – Trumpom, Orbanom i Kaczyńskim tego świata – "trzeba przypie*dolić", zamiast z nimi dyskutować.

PiS, który w ostatnich dniach przyjął niekonstytucyjną ustawę lex Tusk, wprowadzającą sąd kapturowy dla osób niewygodnych dla rządzących, a także zrobił spot wyborczy z motywem obozu zagłady w Auschwitz, poczuł się głęboko urażony retoryką Seweryna. Nie trzeba było także długo czekać na reakcję lidera Koalicji Obywatelskiej.

– Jutro jest marsz siły i nadziei, nie bezradnej złości. Więc nie ma co przeklinać. Silni nie muszą – napisał Donald Tusk na Twitterze.

Część zwolenników opozycji zgadza się z tweetem Tuska, inni wskazują, że to nie przeklinanie jest największym problemem Polski w 2023 roku.

Filmik z Andrzejem Sewerynem. Aktor komentuje

Zamieszanie wokół nagrania skomentował także sam artysta. Sugeruje wręcz, że nagranie zostało ukradzione. Przypomnijmy, że kilka lat temu rząd Zjednoczonej Prawicy kupił nielegalne oprogramowanie szpiegowskie Pegasus, dzięki któremu mógł podglądać i podsłuchiwać działalność sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku.

"W związku z pojawieniem się w przestrzeni internetowej prywatnego nagrania z moim udziałem oświadczam, że ani ja, ani osoba, do której zostało ono wysłane, nie udostępniliśmy go mediom społecznościowym. Dostało się tam ono z woli tych, którzy mają dostęp do naszych prywatnych kont i którzy, jak sądzę, już nieraz z tej możliwości korzystali" – napisał Andrzej Seweryn w mediach społecznościowych.

Czytaj także: