Sąd Najwyższy uchylił umorzenie sprawy Mariusza Kamińskiego i jego współpracowników, którzy osiem lat temu zostali ułaskawieni przez Andrzeja Dudę, mimo że w świetle prawa uznawani byli za niewinnych. Sytuacja prawna polityków PiS wróciła do stanu z 2015 roku, co oznacza, że sprawa trafi do sądu II instancji, gdzie zapadnie prawomocny wyrok.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Sąd Najwyższy uznał we wtorek, że sprawa Mariusza Kamińskiego i jego współpracowników ponownie powinna trafić do sądu powszechnego. Tym samym sędziowie Aleksander Stępka, Małgorzata Gierszon i Piotr Mirek uchylili umorzenie sprawy przez warszawski Sąd Okręgowy i nakazali ponowne jej rozpatrzenie.
SN wskazał ponadto, że w Polsce wyłącznie sądy sprawują wymiar sprawiedliwości.
Sąd Najwyższy zdecydował w sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego
Ta zagmatwana sprawa miała swój początek w 2015 roku, kiedy Andrzej Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego i jego współpracowników: wiceministra Macieja Wąsika i osoby z byłego kierownictwa CBA.
Dodajmy, że Duda skorzystał z tego prawa jeszcze przed ich prawomocnym skazaniem. Tymczasem, według prawa, prezydent może ułaskawić wyłącznie osoby uznane za winne, czyli skazane prawomocnie.
Przypomnijmy, że już w 2017 roku SN w siedmioosobowym składzie uznał akt łaski Dudy za działanie bezprawne. Decyzje wydane w takim składzie mają natomiast moc zasady prawnej i obowiązują wszystkie sądy w Polsce.
Mimo to Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej orzekł, że SN nie ma prawa zajmować się tą sprawą, bo kwestia ułaskawienia to wyłączna prerogatywa głowy państwa. Wyrok w TK zapadł 2 czerwca, zaledwie kilka dni przed zaplanowaną rozprawą w Sądzie Najwyższym.
Skład sędziowski SN miał dwie możliwości. Mógł uznać wyrok TK Julii Przyłębskiej z 2 czerwca i umorzyć postępowanie kasacyjne. Byłby to jednak powiedzenie "tak" bezprawiu, gdyż Trybunał nie miał prawa wydać takiego wyroku. Poza tym, w składzie orzekającym byli tzw. dublerzy, czyli osoby powołane przez Andrzeja Dudę do TK na miejsca już prawidłowo obsadzone.
Drugą możliwością było wydanie decyzji, czy prezydent miał prawo naruszyć przepisy i ułaskawić kogoś, kto według prawa był niewinny. Bo osobą niewinną – przed prawomocnym wyrokiem – był właśnie Mariusz Kamiński i jego współpracownicy. Wtorkowa decyzja SN oznacza de facto powrót do stanu z 2015 roku, a sprawa trafi do sądu II instancji, gdzie zapadnie prawomocny wyrok.
Od 2017 do 2023 roku w TK nie odbyła się ani jedna narada
Przypomnijmy, Sąd Najwyższy rozpoczął rozpoznawanie kasacji w 2017 roku po tym, jak złożyła ją rodzina Andrzeja Leppera. Mariusz Kamiński, ówczesny szef CBA, został skazany właśnie za prowokację w jego sprawie i nadużycie uprawnień.
Pod koniec maja 2017 Sąd Najwyższy orzekł, że Duda nie mógł ułaskawić Kamińskiego przed prawomocnym wyrokiem. Wtedy ówczesny marszałek Sejmu Marek Kuchciński złożył do TK wniosek dotyczący rzekomego sporu kompetencyjnego między prezydentem a SN. I na tej podstawie SN wstrzymał procedowanie.