To już kolejna reakcja Krzysztofa Stanowskiego na wieść, że Natalia Janoszek pozywa go za materiał w "Dziennikarskim zerze". W jego "przeprosinach" jest jednak jeden haczyk.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– To najlepiej poprowadzony kit w historii polskich mediów. Nikt tak profesjonalnie nie zmyślił samego siebie, i tak sukcesywnie brnąc w to kłamstwo nie doszedł tak daleko jak Natalia Janoszek – mówił Krzysztof Stanowski w jednym z najnowszych odcinków "Dziennikarskiego zera" na Kanale Sportowym.
Sama zainteresowana przez długi czas milczała w tej sprawie, aż 6 czerwca opublikowała oświadczenie. Poinformowała, że chce pozwać dziennikarza. Stwierdziła, że "naruszył jej dobra osobiste". "Przedstawił informacje nieprawdziwe, mylące opinię publiczną" – napisała.
Teraz na Tik-Tokowym profilu pojawiło się nowe wideo z jego wypowiedzią:
– Nigdy, przenigdy nie doszło do tego, abym negatywnie ocenił dorobek zawodowy pani Natalii Janoszek. Jeśli ktoś tak zrozumiał, jeśli pani Natalia tak zrozumiała, to przepraszam. Ja jedynie twierdziłem, że pani Natalia Janoszek nie ma żadnego dorobku zawodowego, więc nie ma czego oceniać – powiedział Krzysztof Stanowski.
Krzysztof Stanowski twierdzi, że zdemaskował Natalię Janoszek
Obserwatorzy Stanowskiego po jego materiale w "Dziennikarskim zerze" byli początkowo zaskoczeni, że podejmuje on temat związany z "celebrytkami". Nawiązując do Caroline Derpieński, o której w ostatnim czasie głośno w mediach, przyznał, że postanowił pochylić się nad "karierą Natalii Janoszek".
– Jak Ty podbiłaś to Bollywood, że oni się nawet nie zorientowali? – zapytał ironicznie na wstępie i oznajmił, że media ślepo uwierzyły w to, iż Janoszek faktycznie osiągnęła sukces za granicą.
Wskazał na materiały, które ukazywały się na różnych portalach. Mówiono lub pisano w nich o nagrodach, które zdobyła Janoszek. Nieraz określano ją mianem "najlepszej aktorki międzynarodowej" w Indiach.
Stanowski przypomniał nagłówki, w których informowano, że Polka została nagrodzona (red. dwukrotnie) na festiwalu filmowym JIFFA w Indiach. – Festiwal JIFFA, gdyby był festiwalem filmowym w Polsce, to byłby rozdaniem dyplomów w Domu Kultury w Płońsku – zadrwił.
Odniósł się także do hollywoodzkiej produkcji, w której wystąpiła - chodzi o film "The Swing of Things". – Możemy puścić całą karierę Natalii Janoszek w Hollywood w 5 sekund – powiedział, pokazując fragment, gdzie ją widać. Wskazał także, że jej nazwisko w obsadzie pojawia się dopiero w osobnej zakładce z "wystąpili także".
Stanowski sprawdził też wyniki oglądalności różnych produkcji z aktorką - m.in. do "Chicken Curry Law", mówiąc o radykalnie niskich liczbach (6 tys.). Oznajmił, że dobre bollywoodzkie produkcje mają po 70 milionów.
Nadmienił, że na serwisach przeznaczonych do oceniania filmów takich jak IMBd, jest bardzo mało ocen, co ma świadczyć o tym, że nie cieszyły się one popularnością na świecie i w samych Indiach, które liczą 1,4 miliarda mieszkańców.
– Co trzeba zrobić w Polsce, żeby stać się gwiazdą? Odpowiadam – trzeba powiedzieć, że jest się gwiazdą. I to naprawdę wystarczy. Ludzie w pewnym momencie wam uwierzą, o ile nie uwierzyli od razu, ponieważ nikt nie byłby tak bezczelny, żeby opowiadać o tym, że jest gwiazdą, podczas gdy nią nie jest – stwierdził gospodarz programu.
Zdaniem dziennikarza Janoszek bezpodstawnie wykreowała się na gwiazdę. Jej dokonania porównał do kariery zespołu Bayer Full w Chinach. – Nikt jej nie zna. Jedno i drugie opiera się na opowieściach, których nikomu nie chciało się sprawdzić – powiedział.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.