– Poza kamerami w SLD zdarzają się homofobiczne i seksistowskie żarty i to mnie utwierdza, że tam może być z tym problem – mówił w Radiu ZET poseł Ruchu Palikota Andrzej Rozenek. Czy w takim razie każdy, kto opowiada żarty o gejach, jest od razu homofobem? Jak się okazuje, to wszystko zależy: od sytuacji, kontekstu, opowiadającej osoby. Kiedy więc jesteśmy w porządku, opowiadając dowcipy ocierające się o tematy tabu?
– Od zawsze mówię, że SLD i Ruch Palikota mają różne elektoraty. Elektorat SLD częściowo jest homofobiczny i zakorzeniony w poprzednim systemie. Oczywiście, jak się rozmawia z czołowymi SLD to tego nie widać, ale poza kamerami zdarzają się im homofobiczne i seksistowskie żarty i to mnie utwierdza, że tam może być problem z tym – mówił dziś Andrzej Rozenek z RP w Radiu ZET. Jego słowa brzmiały tak, jak by Sojusz Lewicy Demokratycznej, opowiadając sobie dowcipy o gejach, popełniał grzech ciężki.
(Nie)winne żarty
Rzecznik SLD Dariusz Joński twierdzi jednak, że zarzuty Andrzeja Rozenka nie mają pokrycia w faktach. – Ja takich żartów nie słyszałem, ani u nas w partii, ani nawet w
ogóle w kuluarach Sejmowych. A podczas ostatnich głosowań wszyscy, oprócz jednego posła, poparliśmy związki partnerskie. I akurat po głosowaniu raczej był niesmak i zdenerwowanie, w końcu poświęciliśmy na to kilkanaście miesięcy pracy. Posłom raczej zrobiło się przykro – mówi nam poseł Sojuszu.
Zarazem Joński zaznacza, że jego zdaniem "takie żarty są nie na miejscu". – Bo mogą obrazić, a to, co robią politycy prawicy, to podgrzewanie atmosfery ordynarnymi wypowiedziami, to i tak za dużo – stwierdza parlamentarzysta.
Czy takie żarty są więc poniżej wszelkiego poziomu?
Geje lubią dowcipy o gejach
Homoseksualiści często lubią żarty o sobie. – Od czasu do czasu sam opowiadam dowcipy o gejach i się z nich śmieję. Ale biorę zawsze poprawkę na to, czy kogoś nie urażę, niezależnie od tego czy jest to dowcip o homoseksualistach, blondynkach czy Żydach – mówi nasz bloger Aleksander Kuczek, który otwarcie mówi o swoim homoseksualizmie. Podobnie jest chociażby z dowcipami o Żydach – Szewach Weiss na przykład znany jest wśród studentów z tego, że lubił zażartować ze swojego narodu, czasem nawet dość ostro. Kiedy więc żarty są w porządku, a kiedy są wyrazem homofobii, antysemityzmu, seksizmu czy rasizmu?
Zdaniem Aleksandra Kuczka, wszystko zależy od sytuacji: kontekstu żartu, tego kto go opowiada i w jakich okolicznościach. Jednocześnie nasz bloger podkreśla, że "trzeba mieć przecież trochę dystansu do siebie". Kuczek po chwili dodaje jednak, że w przypadku homoseksualistów w Polsce powinniśmy być bardziej ostrożni, bo część z
nich jest wrażliwa na punkcie swojej orientacji seksualnej. Wynika to z trudnej sytuacji społecznej tej grupy w naszym kraju. – I ja rozumiem to, że oni mogą być przewrażliwieni i przesadnie reagować na niektóre żarty – podkreśla Kuczek. W podobnym tonie wypowiadają się inni homoseksualiści, których pytamy o takie dowcipy.
Również z punktu widzenia nauki Aleksander Kuczek ma rację. Jak mówi nam kulturoznawca dr Jacek Wasilewski, badający m.in. kwestie poprawności politycznej, nie można stwierdzić, że każdy żart o gejach czy Żydach oznacza homofobię bądź antysemityzm. – Trzeba przede wszystkim rozróżnić żarty w przestrzeni publicznej i prywatnej. Żart homofobiczny, czyli agresywny i piętnujący, nie powinien nigdy wystąpić w życiu publicznym – mówi nam psycholog. Również Aleksander Kuczek ocenia, że takie dowcipy w przestrzeni publicznej byłyby niewłaściwe. – Ale w kuluarach? Litości! – mówi ze śmiechem Kuczek. W końcu poseł też człowiek. Dr Wasilewski dodaje zaś: – Ale w żarty prywatne, nawet za kulisami, nie powinniśmy wnikać.
Po czym poznać obrazę
Zarazem kulturoznawca wyjaśnia, że poznanie, czy dowcip jest obraźliwy, czy nie jest, zależy w dużej mierze właśnie od jego kontekstu. Jako przykład takiego rozpoznania dr Wasilewski podaje lekarzy, którzy – by odciąć się od stresu związanego z pracą – potrafią sobie żartować chociażby z części ciała pacjenta. I wtedy nie ma w tym nic złego, choć dla osoby postronnej może to brzmieć okrutnie czy cynicznie.
– Ale jeśli taki żart jest argumentem politycznym, to jest agresywny. Natomiast jeśli jest to rodzaj kreowania prywatnej więzi, to funkcja żartu jest inna – oświadcza psycholog. Dr Wasilewski tłumaczy, że wiele grup, w swoich rozmowach łamiąc tabu i powszechnie przyjęte obyczaje, określa, że nie ma w niej żadnych obcych. Są "sami swoi" i na takie dowcipy po prostu można sobie pozwolić, bo wiadomo, że nikogo się nimi nie urazi.
Homoseksualizm a homofobia
Druga sprawa, która decyduje o granicy humoru, to typ żartu. Dr Wasilewski zaznacza, że dowcipy o gejach, a dowcipy homofobiczne, to nie to samo. – Z żartami o homoseksualistach, czy w ogóle objętych pewnym tabu publicznym, nie powinno być problemu dopóki nie są one agresywne czy poniżające. Problem pojawia się, gdy dowcip piętnuję daną grupę – wyjaśnia nasz rozmówca.
Niektórzy twierdzą też, że żarty o Żydach czy homoseksualistach są w porządku, o ile opowiadają je przedstawiciele danej grupy. Co do takiej teorii dr Wasilewski ma jednak pewne wątpliwości. – Jak Żydzi opowiadają dowcipy o Żydach, to wszystko jest w porządku. Ale jak robi to ktoś, kto nie jest Żydem, to już się o nim mówi "antysemita". Ale czemu inni ludzie mieliby tych dowcipów nie opowiadać? Co z sytuacją, kiedy homoseksualiści opowiadają dowcipy o heteroseksualistach? – pyta psycholog. I dodaje: – Ponieważ wiemy, że SLD jest przychylne homoseksualistom, to są to raczej żarty wewnętrzne, a nie wymierzone agresywnie w tę grupę.
Śmieszą Cię geje?
Warto jednak zaznaczyć, że żarty o Żydach, gejach czy seksistowskie należy oceniać przez jeszcze jeden pryzmat: stereotypu. – Jeśli dana grupa jest społecznie piętnowana, to żarty często podtrzymują jakieś stereotypy jej dotyczące. Za czasów PRL były to dowcipy o milicjantach, potem o blondynkach, teraz faktycznie zdarzają się takie o gejach. Ale tylko od naszego wewnętrznego poczucia etyki zależy, czy takie dowcipy nas śmieszą czy nie i czy chcemy ten stereotyp podtrzymywać – wyjaśnia dr Wasilewski.