Pluszowe gęsi to nowy hit. Wyjaśniamy, o co chodzi w modzie właśnie na tę zabawkę
redakcja naTemat.pl
14 czerwca 2023, 13:48·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 14 czerwca 2023, 13:48
Dlaczego pluszowe gęsi podbijają w tym roku stragany w całej Polsce? Nagła popularność takiej zabawki może zaskakiwać, ale rozwiązanie tej zagadki jest proste. Odpowiedzi trzeba poszukać na TikToku.
Reklama.
Reklama.
Misie, lalki, plastikowe samochody – dzieci mogą mieć wiele swoich ulubionych zabawek. Czasy się jednak zmieniają, a w sklepach czy na popularnych straganach zaczyna królować to, co akurat trenduje w sieci. Fakt, że pluszowe gęsi błyskawicznie stały się popularne w Polsce, nie mógł być przypadkiem.
O co chodzi z pluszową gęsią?
Jeśli odwiedzaliście ostatnio stragany w popularnych miejscach turystycznych, prawdopodobnie od razu natknęliście się na maskotki przypominające pluszowe gęsi. Rozmiary? Wybór jest szeroki, od tych najmniejszych w cenach około 30 zł za sztukę do największych i najdroższych – za ponad 100 zł.
Skąd taka popularność pluszowych gęsi? Jedna z teorii mówi, że kluczowe jest tutaj hasło, które rodzice słyszą ostatnio od swoich dzieci: "Proszę, kup mi Pipę". Wspomniana Pipa to gęś, która stała się królową TikToka. Zwierzę żyje nad Jeziorem Tarnobrzeskim. Jeden z użytkowników platformy społecznościowej zaczął pokazywać gęś... i tak to się zaczęło.
Efekt? Materiały mężczyzny z Pipą w roli głównej zebrały już kilkanaście milionów polubień. Zwierzę bardzo upodobało sobie pana Kamila – autora viralowych materiałów. Nic więc dziwnego, że producenci zabawek prawdopodobnie próbują wykorzystać szansę i podpiąć się pod trend, który wciąż rozwija się w sieci. Bo jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Właścicielką gęsi jest pani Magdalena Magiera, która jeszcze w maju opowiadała o jej fenomenie w "Dzień Dobry TVN". "Ptak zachowuje się dosłownie, jak pies" – czytaliśmy w materiale.
– Kamil przyjeżdżał, Pipa podchodziła pod auto, on do niej mówił. Chodziła za nim i widocznie połączenie jego visualu plus głosu dało taki efekt – wyjaśniała pani Magdalena. – Chodzi przy nodze, reaguje na mój głos, jak powiem coś do niej, czy "biegniemy", czy "nasze skrzydełka". To jest coś niesamowitego – dodawał z kolei pan Kamil.