– W takim małym środowisku wszystko jest wiadome. To, że pani posłanka, w swoim czasie mieszkała w magazynku za Urzędem Gminy, też wszyscy wiedzieli. Bo jak wyrzucili ją z mieszkania, to znalazła się na ulicy – słychać. Tu, w Krościenku nad Dunajcem, dla nikogo nie jest tajemnicą, że Anna Paluch od lat zajmuje mieszkanie komunalne i płaci za nie grosze. Ale co ludzie o tym myślą?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Po raz kolejny w przestrzeni publicznej odżyła sprawa mieszkania komunalnego w Krościenku, w którym od lat mieszka posłanka PiS Anna Paluch.
– Osobiście uważam, że nie ma wstydu – mówi jedna z mieszkanek
Sołtys i sąsiad Anny Paluch: – Uważam, że problem rozwiąże się sam, gdy przeprowadzi się do swojego domu. Ona jest zasłużonym obywatelem Krościenka.
Mieszkanie znajduje się w centrum Krościenka, w budynku komunalnym z 1976 roku. W środku są trzy lokale. W budynku obok mieszka sołtys Krościenka Centrum i radny, Franciszek Plewa. Od wielu lat są z posłanką PiS sąsiadami.
– To jest mały pokoik z kuchenką. W środku jest pianino, bo Anna Paluch gra na pianinie, śpiewała też w chórze kościelnym. Jest jedyną osobą na ulicy, która sprząta przed domem. Tylko ona i moja żona to robią. Razem sobie posprzątają, pogadają towarzysko o kwiatkach, ubraniach i innych rzeczach – takie ma refleksje.
Według informacji mediów mieszkanie ma 38 metrów, on ma jednak wrażenie, że jest znacznie mniejsze.
Mieszkanka Krościenka: Osobiście uważam, że nie ma wstydu
Od kilku dni sprawa tego mieszkania i czynszu w wysokości 116 zł 43 grosze, jaki płaci za niego posłanka PiS, bulwersuje media i część opinii publicznej.
– Osobiście uważam, że nie ma wstydu, bo zajmuje mieszkanie, które powinno przysługiwać najbardziej potrzebującym. Wiele jest takich osób, które na pewno by skorzystały. Ona ma pieniądze, może wynająć mieszkanie. Nie wiem, czemu tak jest. Podobno prawnie sama musi zrezygnować z tego mieszkania? Ale skoro tego nie robi, to dla mnie jest to po prostu brak wstydu – reaguje jedna z mieszkanek Krościenka.
Jest młoda. Sama mówi, że starsi mogą uważać inaczej. – Młodsi uważają tak, jak ja. Poza tym myślę, że posłance jest tu wygodnie, bo z centrum Krościenka wszędzie ma blisko – i na rynek, i do kościoła, i na przystanki – mówi.
Sołtys: – A gdzie pójdzie? Wynajmie sobie mieszkanie? Przecież wszyscy jesteśmy równi wobec prawa. Jak mieszka tu 30 lat, to dla niej jest to dom. Utożsamia z nim swoje serce, mieszkając w nim tyle czasu.
W okolicy słychać skrajne opinie.
– Sprawa zamiatana pod dywan. Myślę, że ludzie tego nie akceptują – rzuca krótko jeden z mieszkańców.
Inny: – Dla mnie to nie jest afera. Miała to mieszkanie od lat, zanim była ważna, ale ludzie mają prawo się oburzać, że człowiek dobrze uposażony dalej zajmuje mieszkanie komunalne.
Anna Paluch w 2007 roku: "Zainwestowałam w jego remont"
Medialnie sprawa nie jest nowa. Od lat o niej słychać, co jakiś czas odżywa. Pisaliśmy o niej w naTemat w 2016 roku. A w 2007 roku było tak głośno, że Paluch wysłała list do podhalańskich redakcji. Pisała: "Mieszkanie, które zajmuję, nie jest mieszkaniem socjalnym. Dlatego też nie zostało mi przyznane z uwagi na kryteria dochodowe. Co za tym idzie, było to mieszkanie z zasobu mieszkaniowego gminy i jako takie mogło zostać mi wynajęte na czas nieokreślony".
Z tego listu dowiadujemy się, że mieszkanie ma dość wysoki standard. "Ale dlatego, że w roku 1995 i później, w uzgodnieniu i za akceptacją Zarządu Gminy zainwestowałam w jego remont" – pisała. Remont objął całkowitą wymianę wszystkich instalacji, stolarki drzwiowej i okiennej, wyposażenia łazienki, podłóg, ścian, izolacji termicznej.
"Co więcej, wykonałam również remont klatki schodowej na parterze budynku mieszkalnego, bo od 20 lat ściany 'nie widziały' farby. Przez minione 12 lat, odkąd tam mieszkam, gmina nie dokonała w budynku remontu" – pisała.
Od tamtej pory minęło 16 lat. Sprawa nabrała nowej mocy, gdy media ją odświeżyły, a ludzie nie mogą uwierzyć, że taki stan trwa do dziś.
Dodatkowe emocje wywołała reakcja posłanki na pytania dziennikarzy w Sejmie.
Przypomnijmy, pytana o komentarz w tej sprawie odparła, że nie wypowie się, dopóki media nie przeproszą za... atak na Jana Pawła II. – Dlaczego zajmuje pani mieszkanie komunalne? Zarabia pani ponad 20 tys. zł miesięcznie – pytał Radomir Wit z TVN24. Anna Paluch powtórzyła tylko kilka razy: "Ale proszę przestać kłamać".
"Niedaleko stąd posłanka buduje dom"
W Krościenku nad Dunajcem dla nikogo nie jest to tajemnicą. – W sołectwie Centrum mieszka 1700 osób. Historia jest zawiła, ale wszyscy znają ten fakt, odkąd Anna Paluch tam mieszka – mówi sołtys.
– Pod koniec lat. 70. Annę Paluch wyrzucili z domu, w którym mieszkała wraz z mamą. Jej mama była nauczycielką, pamiętam ją jako uczeń. Urząd gminy sprzedał dom prywatnej osobie razem z lokatorami. Po śmierci matki pani Paluch znalazła się na ulicy. Gdy pracowała w Urzędzie Gminy, dostała pomieszczenie za urzędem. Tam mieszkała przez pół roku. Potem, po śmierci kierownika szkoły podstawowej, który przez jakiś czasie tu mieszkał, otrzymała po nim to mieszkanie komunalne – opowiada.
Co myśli o emocjach, które sprawa wywołuje na forum ogólnopolskim?
– Niedaleko stąd posłanka buduje dom. Sytuacja rozwiąże się więc z chwilą ukończenia domu, bo nie można zajmować mieszkania komunalnego, czy socjalnego, jeśli posiada się własność. A Anna Paluch taką własność będzie posiadać i prawdopodobnie zrezygnuje z tego mieszkania w sposób dobrowolny. Uważam, że problem rozwiąże się sam, gdy przeprowadzi się do swojego domu – mówi.
I dodaje: – Ona jest zasłużonym obywatelem Krościenka. Nikomu krzywdy nie zrobiła, zawsze jako sąsiad była pomocna w różnych sprawach.
W 2022 roku Anna Paluch otrzymała tytuł Honorowego Obywatela Gminy.
Również tym razem, po medialnych doniesieniach Anna Paluch, wydała oświadczenie, które zamieściła na Facebooku.
Posłanka Paluch: Mieszkańcy mojej miejscowości o wszystkim wiedzą
W rozmowie z naTemat posłanka PiS reaguje: – Uważam, że to próba zrobienia nagonki na mnie. Nie mam nic do ukrycia, mieszkańcy mojej miejscowości o wszystkim wiedzą. Mieszkańcy sąsiednich miejscowości właśnie się dowiedzieli.
Powiedziała, że od lat buduje dom. Wspomniała, że przez 15 lat sprawowania mandatu poselskiego uposażenie poselskie wynosiło półtorej średniej krajowej. I że za rok czy za dwa jest w stanie zakończyć budowę w stanie surowym, zamkniętym. – Co tu jest więcej do dodania? Jeśli ktoś chce z tego zrobić awanturę, to ją zrobi – stwierdziła.
Posłanka nie odpowiedziała na nasze prośby o odpowiedź ws. autoryzacji wypowiedzi.
Z jej oświadczenia majątkowego wiadomo, że chodzi o dom powierzchni 180 mkw, wartość całej nieruchomości wyceniono na 600 tys. zł.
Sejmowa kariera posłanki Paluch
Anna Paluch pochodzi z Krościenka. To w pewnym sensie ważny, sentymentalnie, rejon dla PiS. – Na początku lat 90., gdy było jeszcze województwo sądeckie, śp. prezydent Lech Kaczyński był posłem ziemi sądeckiej – przypomina Leszek Zegzda, sądecki radny.
To Anna Paluch w 2014 roku zorganizowała Jarosławowi Kaczyńskiemu wakacje w Pieninach, pierwszy taki wyjazd prezesa PiS od katastrofy smoleńskiej. "Dokładnie 51 lat temu był tu na spływie razem z bratem. Teraz miał okazję powspominać dawne czasy. Jarosław Kaczyński w końcu się odprężył. Było bardzo miło – mówiła w rozmowie z "SE".
Na spływ Dunajcem, na jej zaproszenie, udał się również Joachim Brudziński z żoną, sam zresztą zdawał potem fotograficzną relację w mediach społecznościowych.
To ona również zorganizowała przed laty wystawę pt. "Byłem Posłem Tej Ziemi" poświęconą Lechowi Kaczyńskiemu.
"Chciałam przypomnieć, że dwadzieścia lat temu posłem w naszym okręgu wyborczym był Ś.P. Prof. Lech Kaczyński, nasz Prezydent. Uzyskał przy ówczesnej ordynacji wyborczej bez progu pięciu procent świetny wynik i w latach 1991 do 1993 reprezentował w Sejmie RP naszą ziemię. Miałam zaszczyt przez te dwa lata być Jego współpracowniczką" – mówiła w 2015 roku w rozmowie z portalem Sądeczanin.
Lech Kaczyński został wtedy posłem Porozumienia Centrum. W sądeckim ratuszu otrzymał też Honorowe Obywatelstwo Miasta Nowy Sącz.
– Mam z Anną Paluch bardzo odległe skojarzenia właśnie z tamtego okresu, z początku lat 90., gdy oboje byliśmy członkami Porozumienia Centrum. Byłem prezesem zarządu wojewódzkiego PC, Ania Paluch była przedstawicielem PC z Nowego Targu i przyjeżdżała wtedy do Nowego Sącza. Ja jednak bardzo szybko zorientowałem się, co w trawie piszczy, nie podobała mi się strategia i filozofia uprawiania polityki przez Jarosław Kaczyńskiego i już w 1993 roku wystąpiłem z PC. Ania Paluch zapałała miłością bezwarunkową i bezgraniczną do Kaczyńskich – mówi Leszek Zegzda.
– I tak to trwa, od początku. Ona ma bardzo silną pozycję w PiS, bo pochodzi z takiego zakonu Zakonu PC. Jak było ciężko, też była z Jarosławem Kaczyńskim. Dla mnie jest takim żołnierzem do wykonywania rozkazów. Ona robi to bez zmrużenia oka. Jest gotowa na wszystko, jeśli chodzi o politykę. W nowotarskim PiS jest z wieloma skonfliktowana, ale to jest standard. Natomiast absolutnie nie odgrywa znaczącej roli, że lokalnie rozdaje karty – uważa.
Zakazywała politykom PO wstępu do Zakopanego
W Sejmie jest od 2005 roku. Bardzo dała się zauważyć np. podczas ślubowania w 2015 i 2019 roku, gdy pojawiła się na nim w tradycyjnym, pienińskim, stroju.
– Macie tutaj w Krościenku znakomitą przedstawicielkę, powinniście Bogu za nią dziękować – mówił o niej Jarosław Kaczyński, gdy tuż przed wyborami 2015 roku odwiedził Krościenko.
Lokalnie widać ją na różnych uroczystościach.
Leszek Zegzda: – Ma taką strategię pt. "Wszędzie się spóźniam". Nie krępuje się. Idzie do najważniejszych miejsc. Rzuca mi się to w oczy, jestem wrażliwy na tym punkcie, krępuje mnie to. Bardzo nie lubię takiej manifestacji, pokazywania kim jestem. Jest to trochę niestosowne.
Oprócz kwestii mieszkania w przestrzeni ogólnopolskiej było o niej głośno m.in. za sprawą banerów jej autorstwa, które w 2013 roku – w czasie, gdy tematem była prywatyzacja Polskich Kolei Linowych – zakazywały politykom PO wstępu do Zakopanego.
Dziś furorę w mediach społecznościowych robi nagranie, jak reaguje na pytania dziennikarzy w Sejmie. I słowa o Janie Pawle II.
– To klasyka. W ogóle mnie to nie dziwi. Chowanie się za autorytetem Jana Pawła II jest po prostu bardzo brzydkie i niegodne. Zasłanianie się Janem Pawłem II jest absolutnie nie do zaakceptowania. W takiej sytuacji to obrzydliwe – reaguje Leszek Zegzda.
Wszystko, co miałam do powiedzenia w tej sprawie, zawarłam w oświadczeniu, które jest publicznie dostępne. Jest tam napisane kawa na ławę, że 30 lat temu, za czasów rządów Waldemara Pawlaka, czyli jesienią 1993 roku, nieruchomość, w której znajdowało się mieszkanie, które zajmowałam, zostało sprzedane za połowę jego wartości, czyli za 60,300 zł. Mój wniosek o wykup tego mieszkania zginął gdzieś w Urzędzie Rejonowym w Nowym Targu. Zostałam bez mieszkania. I byłam pierwsza w kolejce do gminnego lokalu. Dostałam przydział tego lokalu i zamieszkuję w nim.