– Trzeba wiedzieć, kiedy w interesie polskiej racji stanu trzeba powiedzieć swoim sojusznikom "nein", a nie tylko "danke" albo "spasiba" – stwierdził w czwartek w Sejmie Mateusz Morawiecki. Jego słowa dotyczyły forsowanego przez PiS referendum ws. relokacji migrantów. Z ust premiera dostało się także Donaldowi Tuskowi, Niemcom i UE.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– To jest kpina z Polski, to dyskryminacja wyjątkowo bezczelna. Nie zgadzamy się na to, nie zgadza się także naród polski i ta kwestia musi być przedmiotem referendum i my to referendum zorganizujemy – zapowiedział z mównicy prezes PiS.
Morawiecki uderza w Tuska, Merkel i Niemcy
Na sejmowej mównicy pojawił się także Mateusz Morawiecki, który na początku stwierdził, że 96 proc. Polaków uważa, iż czuje się bezpiecznie w swojej okolicy. – Czują się bezpiecznie, bo zadbaliśmy o bezpieczeństwo polskich kobiet i polskich dzieci – mówił.
Dodał, że warto zapytać znajomych, jak to wygląda we Francji, Niemczech czy we Włoszech. – Paryż, Marsylia, Rzym czy w innych miastach – mamy do czynienia z dzielnicami grozy. Płoną opony, domy, a kobiety boją się wychodzić na spacer – kontynuował Morawiecki.
Stwierdził, że decyzje UE ws. migracji w latach 2014-2015 były "fatalnym błędem". Szef rządu zwrócił się także do lidera PO Donalda Tuska. Przy okazji uderzył też w Niemcy i byłą niemiecką kanclerz Angelę Merkel. Grzmiał, że "tutaj jest Sejm, a nie Bundestag i mamy obowiązek zagłosować za interesem Polski".
– To koszmarny błąd, którego twarzą dzisiaj jest pani kanclerz Angela Merkel i jej wierny pomocnik, sojusznik Donald Tusk. Bo, niestety, panie Donaldzie, trzeba wiedzieć, kiedy w interesie polskiej racji stanu trzeba czasami powiedzieć swoim sojusznikom "nein", a nie tylko "danke" albo "spasiba" – oznajmił.
I dodał: – Nikt nie będzie nas uczył solidarności, a już w szczególności Niemcy nie będą nas uczyć solidarności. To jakaś paranoja, by Niemcy odpowiedzialni za takie zbrodnie, którzy powinni nam zapłacić reparacje, dzisiaj jeszcze mieli czelność wzywać nas do solidarności. To nie jest żaden pakt migracyjny, to jest dyktat, który ma na celu zmienić również kulturowo Europę. Ma to na celu zniszczenie, zgwałcenie dotychczasowych struktur europejskich.
Z ust Morawieckiego dostało się także Unii Europejskiej. – Nasi sąsiedzi ukraińscy niech też sobie przeanalizują to i zapamiętają, jak Unia Europejska traktuje muzułmańskich imigrantów z północnej Afryki bądź Bliskiego Wschodu versus migrantów z Ukrainy czy uchodźców z Ukrainy – powiedział.
– Nie jest tak, że to Polska została jakoś w szczególny sposób źle potraktowana. Nie, to jest wielka dyskryminacja wobec wszystkich krajów całej flanki Europy Wschodniej, która otworzyła swoje drzwi. Czesi Słowacy Węgrzy Litwini, Łotysze, Rumunii, Bułgarzy – wszyscy dostali po około 100 euro za pomoc dla jednego uchodźcy. Co to jest, Komisjo Europejska? Nie będą nam komisarze z Brukseli czy z Berlina dyktować, co mamy robić i jak mamy chronić nasze granice – dodał.
Czym jest pakt migracyjny?
Ministrowie spraw wewnętrznych państw członkowskich przyjęli niedawno stanowisko negocjacyjne ws. reformy regulacji migracyjnych w UE, które będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady UE z Parlamentem Europejskim.
Polska i Węgry głosowały przeciwko paktowi migracyjnemu, a posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt uchwały, w którym wyrażono stanowczy sprzeciw wobec proponowanych przez UE mechanizmów relokacji migrantów.
Pakt zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Zakłada on, że "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji". Mimo to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich". Liczbę tę ustalono na 30 tys., z kolei minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na jedną relokację.