Szef sztabu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości Tomasz Poręba ogłosił, że złożył na ręce Jarosława Kaczyńskiego rezygnację z pełnionej funkcji. "Dziś na tym stanowisku potrzebny jest ktoś z nową emocją i energią" – tłumaczy w opublikowanym oświadczeniu.
Reklama.
Reklama.
Szef sztabu PiS rezygnuje
W nocy z piątku na sobotę europoseł Tomasz Poręba poinformował, że "po głębokim namyśle, kierując się dobrem obozu" złożył w czwartek na ręce Jarosława Kaczyńskiegorezygnację z funkcji szefa sztabu PiS.
"Mimo że nie została przyjęta, pozostaje ona dla mnie decyzją ostateczną. Dziś na tym stanowisku potrzebny jest ktoś z nową emocją i energią. Za którym stanie się murem" – napisał Poręba w oświadczeniu zamieszczonym na Twitterze.
Europoseł cieszy się ogromnym zaufaniem prezesa Prawa i Sprawiedliwości, który – według ustaleń mediów – miał stać za jego nominacją na kluczową funkcję w trzeciej już kampanii wyborczej. Ta jednak szybko przestała iść tak, jak życzyłby sobie tego PiS.
Konflikt wokół sztabu w PiS
To właśnie w sztabie PiS miała m.in. zostać podjęta decyzja o stworzeniu kontrowersyjnego spotu z Auschwitz, który miał zniechęcać do udziału w organizowanym przez opozycję marszu 4 czerwca w Warszawie. Spot spotkał się jednak z ogromną falą potępienia i uderzył rykoszetem w partię Kaczyńskiego. Sama opozycja na czele z Donaldem Tuskiem po 4 czerwca nabrała z kolei wiatru w żagle.
Porażka wizerunkowa sprawiła, że na światło dzienne zaczęły wychodzić wewnętrzne podziały w obozie władzy w stosunku do osób odpowiedzialnych za kampanię wyborczą. Doradca Andrzeja Dudy Marcin Mastalarek przyznał na antenie Polsat News, że manifestacja była sukcesem Donalda Tuska – dodając, że PiS "nie wymyśliło z wyprzedzeniem tego, co trzeba robić". – PiS miało miesiąc na to, żeby coś wymyślić. Mam nadzieję, że PiS wyciągnie wnioski – stwierdził.
Później mówił z kolei, że pozostały "cztery miesiące do wyborów, a PiS jest w defensywie. – I PiS powinien sobie jasno powiedzieć: tak, popełniliśmy błędy, ale ciężko to się w PiS mówi – ocenił w RMF FM.
I ostrzegł Jarosława Kaczyńskiego. – Panie prezesie, źle idzie, ale jeszcze cztery miesiące. Spokojnie, możecie wszystko zaplanować. Potrzeba dużo wiary w sukces, prostego planu i nie przejmować się, ale najważniejsze: niech pan nie daje sobie wmówić, że wszystko jest w porządku – powiedział.
Adam Bielan, lider Partii Republikańskiej i były spin doktor PiS, mówił natomiast w Polsat News, że ostatnio "PO zdobyła inicjatywę", chwalił taktykę Donalda Tuska. – Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę, że kampanią z roku 2015 nie wygramy wyborów w 2023 – stwierdził, dodając, że wyborczy wynik PiS na poziomie ponad 40 proc. wciąż jest możliwy.
Wypowiedzi byłych sztabowców Prawa i Sprawiedliwości spotkały się z reakcją samego Poręby. "Spece od PRu: Adam Bielan, autor przegranej kampanii z 2007 r., opuszczający PiS po katastrofie smoleńskiej, twarz ciągnących w dół niejasności wokół NCBR oraz "tu jestem, tu jestem" Marcin Mastalerek. Na aucie ostatnich wygranych kampanii PiS. Niezłe kombo" – napisał Poręba na Twitterze. Do wpisu dołączył dwie ironiczne emotikonki.
Szef sztabu PiS nie musiał długo czekać na reakcję. Jego wpis skomentował wywołany do tablicy Marcin Mastalerek. "Pycha kroczy przed upadkiem. Dokładnie tak zachowywała się Platforma Obywatelska w 2015 roku" – stwierdził bliski współpracownik Andrzeja Dudy.