Choć dziś jest samotna, kiedyś była szaleńczo zakochana. Miała przed sobą karierę naukową na Uniwersytecie Warszawskim, ale dziś uczy na prywatnej uczelni w Ostrołęce. I nawet na egzaminach nie daje studentom dojść do głosu, bo odpowiada sama sobie. Taką posłankę Krystynę Pawłowicz przedstawia najnowszy "Newsweek".
Krystyna Pawłowicz w ciągu kilku tygodni z marginalnej posłanki opozycji stała się jednym z najczęstszych gości programów publicystycznych i bohaterką niezliczonej ilości materiałów prasowych. Wszystko dzięki homoseksualizmowi, o którym parlamentarzystka PiS wypowiada się w taki sposób, że nie sposób przejść obok tego obojętnie. O niej samej wciąż wiadomo jednak niewiele. Kim więc jest nowa broń partii Jarosława Kaczyńskiego?
Wszystkie tajemnice Krystyny Pawłowicz stara się w najnowszym numerze odkryć "Newsweek". Tygodnik nie tylko przypomina fakt, że jest ona "starą panną" i zarazem największą orędowniczką walki o tradycyjny kształt rodziny, ale też pochyla się nad jej przeszłością akademicką i polityczną. Sama Krystyna Pawłowicz mówi o sobie "Newsweekowi" jednak mało. – Mam już tego po dziurki w nosie. Niech sobie pani sama odpowie na pytanie o moją samotność – odpowiada dziennikarzom i rzuca słuchawką. Ci pytali bowiem, czy samotna jest z wyboru, czy dlatego, że wciąż nie znalazła swojej drugiej połówki.
Opowiadają więc jej dawni przyjaciele i znajomi. W rozmowie z "Newsweekiem" koleżanka Krystyny Pawłowicz przypomina, że ta kiedyś była szaleńczo zakochana w opozycjoniście z Wybrzeża. Była wtedy podobno atrakcyjną młodą kobietą, ale nosiła się prawie identycznie, jak dziś. W porywie uczucia szybko spakowała się w jedną walizkę i pojechała do ukochanego na północ Polski. Ten, niestety, nie odwzajemnił jej uczucia.
Znajoma Hanny Gronkiewicz-Waltz
Później posłanka PiS poświęciła się tylko pracy i polityce. A przez chwilę także przyjaźni, dziś dość zaskakującej. Po powrocie do stolicy pracowała bowiem na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie "tworzyła zgraną paczkę" z koleżankami z wydziału - Dorotą Safjan (żoną późniejszego prezesa Trybunału Konstytucyjnego) i Hanną Gronkiewicz-Waltz, która dziś jest wiceprzewodniczącą Platformy Obywatelskiej.
Cytując naTemat, "Newsweek" przypomina jednak, że ta ostatnia przyjaźń to też zamierzchła przeszłość. – W miarę rozchodzenia się naszych dróg politycznych uniemożliwiła mi wykonywanie zawodu nauczyciela akademickiego. Odebrała wszystkie zajęcia – wyznała posłanka w wywiadzie dla naTemat.
Prawie jak papież
Tygodnik podkreśla, że teraz Krystyna Pawłowicz woli porównywać się z największymi autorytetami. Gdy wypowiedziała głośną opinię, że związki partnerskie są "jałowe" i mają "czysto hedonistyczny, autodestrukcyjny dla człowieka" charakter, a opinia publiczna natychmiast przypomniała, że nie mniej jałowe jest być może życie samotnej dojrzałej posłanki, ona odpowiedziała jedynie, że jest jak Ojciec Święty. - Zarzuca mi się, że jestem starą panną, że nie mam dzieci, a właśnie, że mogę się wypowiadać! W taki sposób jak Ojciec Święty, który też nie ma dzieci. I co, on ma prawo mówić o małżeństwie? - tłumaczyła.
– U Krysi co w sercu, to na języku. Zawsze jest spontaniczna i szczera. W tym różni się od większości polityków, że nigdy nie liczy się ze skutkami swoich wypowiedzi ze względu na karierę polityczną. Ona jest ulepiona z innej gliny – mówi "Newsweekowi" Krzysztof Wyszkowski.
Być może to powoduje, że doktor prawa ma od lat spory problem z zagrzaniem miejsca na jakiejkolwiek uczelni. Z Uniwersytetu Warszawskiego miała ją podstępnie usunąć Hanna Gronkiewicz-Waltz. Choć dziekan wydziału prawa zapewnia, że Pawłowicz "wygasł kontrakt i ta nie wniosła o jego przedłużenie”. Szybko skończyła się jednak również jej kariera naukowa na konserwatywnym UKSW. Została tam nawet szefem Katedry Publicznego Prawa Gospodarczego, ale po roku uczelnia nie przedłużyła z nią kontraktu. Dziś praca naukowa Pawłowicz musi się więc skupiać na niezbyt prestiżowej Wyższej Szkole Administracji Publicznej w Ostrołęce.
Tam studenci ją podobno jednak uwielbiają. Bo ma dla nich jedna zaletę, którą właściwie można zauważyć także z mównicy sejmowej i wszelkich innych miejsc, gdzie wypowiada się posłanka. Krystyna Pawłowicz pyta i odpowiada sama sobie. Na egzaminach najczęściej pyta więc studentów z zasady prymatu konstytucji nad prawem Unii Europejskiej. I jeśli nie słyszy od studenta sprzeciwu wobec swoich eurosceptycznych poglądów, przyszły prawnik ma zapewnione zaliczenie.
Gdzie Kaczyński nie może...
Reżyserka Joanna Kos-Krauze, która z posłanką PiS występowała w jednej audycji mówi "Newsweekowi", że "tam, gdzie dyskutuje pani Pawłowicz, dla innych brakuje powietrza". Podobnie byłą koleżankę z ugrupowania ocenia będąca dziś w PO Joanna Kluzik-Rostkowska. – Ona jest zero-jedynkowa, nie istnieją dla niej niuanse, kompromisy – twierdzi posłanka Platformy.
Pawłowicz twierdzi jednak, że potrafi "mówić i przekonywać, a tylko takie osoby w polityce zdobywają teren, uznaje się je za zwycięzców". – Każdy by chciał mieć w swoich szeregach taki pistolet – podsumowuje samą siebie.