Przed zanurzeniem Titana doszło do naruszenia zasad. To wideo rzuca nowe światło
Kamil Frątczak
22 czerwca 2023, 17:50·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 czerwca 2023, 17:50
Na pokładzie zaginionej łodzi podwodnej Titan jest obecny między innymi Stockton Rush. Mężczyzna stawiał na innowacyjne metody. Jak się okazało, łódź finalnie mogła nie być przystosowana do tego, by nurkować na dnie Oceanu Atlantyckiego, w celu zwiedzania wraku słynnego Titanica.
Reklama.
Reklama.
Zaginięciem Titana, łodzi podwodnej o wielkości ciężarówki, żyje pół świata. Dramat pięcioosobowej załogi rozpoczął się w niedzielę 18 czerwca, kiedy batyskaf zniknął z sonarów. Celem wyprawy było zwiedzanie wraku transatlantyku Titanic, który w 1912 r. na oceanie zderzył się z górą lodową i zatonął.
Zaginiona łódź podwodna Titan. Doszło do naruszenia zasad [WIDEO]
Internauci odkopali wideo, na którym szef OceanGate, Stockton Rush oprowadzał po pokładzie łodzi podwodnej meksykańskiego aktora Alana Estradę. Warto podkreślić, że mężczyzna często zwracał uwagę na "innowacje", które mogły mieć wpływ na niepowodzenie ostatniego nurkowania.
Przypomnijmy, że mężczyzna również jest na pokładzie zaginionego Titana. Warto zwrócić uwagę na to, że w miejscu, w którym znajduje się wrak Titanica, czyli na dnie Atlantyku ciśnienie wody na centymetr kwadratowy jest ogromne. Będąc świadomym niebezpieczeństwa, Rush wpadł na pomysł przechytrzenia praw fizyki szybą wykonaną z płyty pleksi.
"Ma siedem cali (ok. 18 cm – przyp. red.) grubości i waży około 80 funtów (ponad 36 kg – przyp. red.). Kiedy wejdziemy do Titanica, zmieści się i po prostu się zdeformuje. A akryl jest świetny, ponieważ zanim pęknie lub zawiedzie, zaczyna trzeszczeć, więc dostajesz ogromne ostrzeżenie" – tłumaczy na nagraniu Rush.
W rozmowie z aktorem szef OceanGate wspomniał, że chciałby zostać zapamiętany jako innowator, a nie wynalazca.
Pasierb zaginionego miliardera tłumaczy się ze swojego zachowania
Jak pisaliśmy w naTemat, na pokładzie łodzi podwodnej znajdywał się między brytyjski miliarder Hamish Harding. Tym bardziej zachowanie jego pasierba wzburzyła opinię publiczną. Jak czytamy, w sieci mężczyzna miał poinformować o tym, że wybiera się na koncert, gdyż "muzyka pomaga mu w trudnym czasie".
"Może to zostać uznane za brak szacunku, ale rodzina chciałaby, żebym był na koncercie Blink-182. To mój ulubiony zespół, a muzyka pomaga mi w trudnym czasie" - czytamy na profilu mężczyzny na Facebooku.
Niestety wpis zniknął już z profilu mężczyzny. Jak się okazało, wzbudził on tyle kontrowersji, że Szasz postanowił wytłumaczyć się w relacji na Instagramie. Przyznał wówczas, że zaistniała sytuacja jest dla niego bardzo ciężka, pomimo tego ma związane ręce i nic nie może zrobić.
– Dziękuję za miłość i wsparcie. Czas na kilka faktów. Wierzcie lub nie, mam jakieś 100 dolarów. Nie mogę dostać się nad ocean, mam kilka prawnych spraw, które trzymają mnie tutaj na miejscu. Nie mogę lecieć samolotem, nie mam paszportu, siedzę tu od dwóch dni, oglądając tylko wiadomości. Poszedłem na koncert Blink-182, bo miałem bilet. Nie bawiłem się jakoś cudownie, nie celebrowałem wspaniałego czasu, po prostu słuchałem starych kawałków i starałem się przez dwie godziny nie myśleć o tej katastrofie. Łódź utknęła na cholernym Titanicu, nic nie mogę z tym zrobić – podsumował.
Jesteś pamiętany za zasady, które łamiesz. I wiesz, złamałem kilka zasad, żeby to zrobić. Myślę, że złamałem je, mając za sobą logikę i dobrą inżynierię.