Jewgienij Prigożyn oficjalnie zakończył bunt przeciwko Władimirowi Putinowi, a bojownicy Grupy Wagnera mają przenosić się na Białoruś. Trudno jednak uwierzyć, aby to był już finał tej historii. Na całym świecie głośno spekuluje się przede wszystkim na temat tego, czy lider wagnerowców ocali głowę. Swoją teorię w tej kwestii mają eksperci z zachodniego brzegu Odry.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na początku wojny w Ukrainie mówiło się, że Grupa Wagnera – pełna zwyrodnialców z obszerną kartoteką kryminalną prywatna firma wojskowa Jewgienija Prigożyna – może zdecydować o triumfie Rosjan. Wcześniej wagnerowcy brutalną skutecznością wykazywali się przecież w Syrii czy państwach afrykańskich, gdzie Władimir Putin również chciał realizować swoje interesy.
Marsz na Moskwę po buncie Prigożyna
Z czasem okazało się jednak, że walka ze wspieranymi przez NATO wojskami ukraińskimi idzie wagnerowcom równie źle, co regularnej armii rosyjskiej. Winę za brak postępów na froncie Prigożyn przez ostatnie miesiące uparcie zrzucał na kremlowskich dowódców, z ministrem obrony Siergiejem Szojgu na czele.
Do maksymalnego zaostrzenia konfliktu między Grupą Wagnera a MON miało dojść pod koniec czerwca 2023 roku. Wówczas Prigożyn oskarżył Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej o celowe zbombardowanie obozu jego najemników. W ramach odwetu rozpoczął się tzw. marsz na Moskwę.
Choć buntownicy pokonywali kolejne kilometry w kierunku stolicy, właściwie nie napotykając oporu ze strony rosyjskich służb i już zapowiadało się na "bitwę o Moskwę", marsz nagle został przerwany.
Czy naprawdę aż tak prosto może skończyć się próba obalenia Putina, o którym przez dekady mówiono, że nie wybacza najmniejszej zdrady? Czy Prigożyn może to wszystko przetrwać w jednym kawałku?
Na antenie niemieckiej ZDF w tej sprawie wypowiedział się m.in. dziennikarz śledczy Andriej Sołdatow. – Putin potrzebuje usług Prigożyna w Afryce, na Bliskim Wschodzie, a także w Internecie – stwierdził. Przypominał on, że Grupa Wagnera to coś więcej, niż oddziały najemników walczące w Ukrainie. Z tego właśnie mają wynikać gwarancje bezpieczeństwa dla Prigożyna.
Kuriozalny finał niedawnego buntu ma być efektem "złożonej i niewygodnej dla Putina kwestii", jaką okazało się robienie strategicznych dla państwa interesów z prywatną firmą pełną kryminalistów. W ocenie Sołdatowa, dopóki wagnerowcy pilnują syryjskich i afrykańskich interesów Putina, gospodarz Kremla musi zadowolić się jedynie odsunięciem Prigożyna od polityki.
"Jeśli teraz coś się stanie Prygożynowi, zostanie on męczennikiem"
W tej samej audycji wypowiadał się Severin Pleyer z powiązanego z Bundeswehrą think tanku GIDS. On również wskazał na "szczególne stosunki" łączące Kreml z wagnerowcami. – Jeśli teraz coś się stanie Prygożynowi, zostanie on męczennikiem – stwierdził niemiecki ekspert.
Pleyer jest zdania, że Putina aktualnie nie stać na pokazowe pozbycie się Prigożyna. Ważniejszym celem ma być na Kremlu pozbawienie wpływów politycznych "szarej strefy" w wojsku, aby marsz na Moskwę nigdy już się nie powtórzył.
Analityk pracujący dla Bundeswehry zauważył jednocześnie, że putinowskie nadzieje na skuteczne rozwiązanie tego problemu mogą być płonne. – Nie wiemy, jak najemnicy będą się dalej zachowywać. Nie wiemy też, jaki właściwie mają status – podkreślił Pleyer.