"Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One" to siódma odsłona serii filmów szpiegowskich (i pierwsza z dwóch części "Dead Reckoning" - kolejna wyjdzie w przyszłym roku), które zna każdy kinoman. Wystąpienie w niej to marzenie wielu aktorów - udało się je teraz spełnić Marcinowi Dorocińskiemu. Na polskiej premierze w Warszawie sam przyznał, że jakby ktoś mu powiedział w 1996 roku (wtedy wyszła pierwsza część), że kiedyś weźmie w niej udział, toby nie uwierzył. A jednak ta "misja" okazała się możliwa.
Marcin Dorociński starał się o rolę w "Mission: Impossible" przez 10 lat. Wreszcie się udało
W październiku zeszłego Marcin Dorociński dodał post, którym uciął wszelkie wcześniejsze spekulacje. "Mogę z radością i niemałym wzruszeniem potwierdzić swój udział w tej legendarnej serii" – napisał w mediach społecznościowych. O rolę w "Mission: Impossible" starał się od dekady.
Marcin Dorociński
Fragment wpisu z 2022 roku
Aktor zagrał niedawno w zagranicznych serialach Netfliksa "Gambit królowej" i wspomnianym spin-offie "Wikingów". Jednak pomimo tego, że przecież brał udział w zdjęciach do "Mission: Impossible - Dead Reckoning", to sądził, że nie trafi do gotowego filmu. Zapytał nawet montażystę, czy przypadkiem nie zostanie wycięty.
"Mając na uwadze troskę mediów i ostatnie nagłówki, zapytałem Eddie’go, czy mnie nie wytnie, ale niech jego odpowiedź pozostanie między nami. Czy tak się stanie? Będziecie musieli przekonać się sami już w lipcu, kiedy film wejdzie do kin. Wciąż nie mogę uwierzyć, że mogłem być częścią tej wielkiej machiny i wspaniałej przygody. Jestem szczęściarzem" – napisał Dorociński. I dodał zdjęcie z twórcami filmu. W tle widać fragment nowego "Mission: Impossible".
Kogo gra Marcin Dorociński w "Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One"?
Głos Marcina Dorocińskiego to pierwsze, co słyszymy w filmie. Sala w trakcie premiery wybuchła wtedy gromkimi brawami, bo też nikt się nie spodziewał, że polski aktor będzie już na samym początku filmu. Po chwili występuje nie tylko jako narrator, ale już we własnej osobie w sekwencji otwierającej całe widowisko. Tom Cruise pojawia się dopiero później, ale nie mają niestety wspólnej sceny.
Polski aktor, jak można się było spodziewać, gra Rosjanina mówiącego po angielsku z mocnym akcentem. Wcielił się w postać bezimiennego kapitana okrętu podwodnego Sewastopol (w napisach końcowych widnieje jako "Captain"). Przez ułamek sekundy na pokładzie widzimy też... szachy. To raczej przypadkowe nawiązanie do jego postaci z "Gambitu królowej" (przypomnę, że grał tam rosyjskiego mistrza szachowego Wasilija Borgova), bo serial Netfliksa wyszedł mniej więcej w tym samym czasie, co zaczęły się zdjęcia do tego filmu, czyli w drugiej połowie 2020 roku.
Napisałem, że jego postać jest "kluczowa" - to zabawa słowna, ponieważ akcja filmu kręci się w ogół pewnego klucza (nie będę zdradzał więcej), a on, jako kapitan rosyjskiego okrętu podwodnego, ma do niego dostęp. Nie jest też arcywrogiem Ethana Hunta (Tom Cruise). Gra większy epizod, ma dużo linijek dialogowych, ale po prologu, którego jest swoistym głównym bohaterem, już się więcej nie pojawia (jedynie w przebłysku z przeszłości). Trudno powiedzieć, czy będzie też w kolejnej części, ale przecież wszystko jest możliwe (np. w retrospekcjach).
W filmie jest też drugi polski akcent (z naszej perspektywy dość zabawny) związany z bohaterką graną przez Hayley Atwell, którego nie da się przeoczyć, ale jest za dużo do opowiadania i spoilerowania. To trzeba po prostu zobaczyć. Mógł być jeszcze jeden biało-czerwony motyw, ale przystopowała go ogólnoświatowa afera. Mowa o planach wysadzenia mostu w Pilchowicach. Ostatecznie ekipa nakręciła efektowny wybuch w parku narodowym Peak District w Anglii. A jak wypadł sam film? Tego dowiecie się z naszej recenzji "Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One".
Zobacz także